Piszę rymowanki takie bardzo proste, co się nazywają rymy częstochowskie liczę więc sylaby, jak sie na nich skupie, to wychodą słowa czasem bardzo głupie. Grunt, że się rymuje, że coś napisałem może wyszło słabo, ale dobrze chciałem...
19.07.2014
Kto mi da skrzydła?
przepoczwarzę się w motyla
wzniosę się na wyżyny
wzbiję
wzlecę
nie przysiądę
a wcześnie zagaszę
wszystkie świece i kaganki
zgodnie z instrukcją ppoż
niech mnie nie zwodzą
błędne ogniki teorii
pustych haseł
obietnic
bez pokrycia
uczucia
miłości
słodko-mdły zapach
konsumpcyjnej przyjemność
kolorowa tandeta
płatków
kielichów
nektaru 40% ze sklepu 24h
łąki
rowu
krzaków pod blokiem
zawiruję
uniosę się
zakręcę piruety
na trzy
na cztery
naraz
18.07.2014
Kolacja przy świecach
zwłoki złożone
na porcelanowym cmentarzu
jeszcze ciepłe
jeszcze dymią
chociaż kelner
z gęby taki cham i prostak
ale co tam
rozgrzebuję widelcem
bukiet warzyw
żeby się dostać
do martwego ciała
pierwszy akt ceremonii
pożerania czyjegoś
ojca matki dziecka
zapijam obficie
aby zwielokrotnić przyjemność
a słowa?
niczym śmierdzące pierdy
roznoszą się po sali
kocham cię
albo
czy wyjdziesz za mnie
brzmi chyba trochę jak
niewyciszone
I'm too sexy for my love too sexy for my love
na pogrzebie
17.07.2014
5 minut
masz takie piękne oczy
a ja mam pięć minut
do nastepnego autobus
więc to chyba jedyna okazja
żeby sobie wspólnie porozmyślać
zanim się rozejdziemy
każde w swoją stronę
aby przez resztę życia
wspominać te wszystkie
niewykorzystane okazje
na coś głębszego
od przelotnego spojrzenie
i dłuższego niż pięć minut
do następnego autobusu
11.07.2014
Zabawa w chowanego
wyobraź sobie że jesteś
nikomu niepotrzebnym bibelotem
w sosnowym puzderku
od którego boli prawe
albo lewe ramię
wcale nie słuchasz tego
co ktoś teraz mówi na twój temat
posiłkując się kilkoma zdaniami
zapisanymi na połówce kartki
wyrwanej z sześćdziesięcio-kartkowego
zeszytu z napisem brudnopis
wszystkim się wydaje
że się gdzieś zawieruszyłeś
może leżysz przykryty stertą
kolorowych skarpet
i wystarczy tylko trochę pogrzebać
w rzeczach osobistych
żebyś zmartwychwstał
4.07.2014
O pogodzie
wspomnienia zamienione w krople deszczu
spływają po policzkach tak szybko
że ledwo nadążam przełykać ślinę
przecież nie mogę im pozwolić upaść
zniknąć w czarnej i zimnej ziemi
która kryje wszytko to co najcenniejsze
ocieram twarz jedwabną chusteczką
żeby nikt nie zauważył że dorosły mężczyzna
może mieć tyle gorzkich wspomnień
3.07.2014
Wszystko się zaczyna od kwitnących kasztanów
dobre wspomnienia
są kruche jak vanilla butter biscuits
z gorzką kawą bez mleka a ten aromat
już nigdy nie będzie taki jak wtedy
przed maturą kiedy wszystko było jeszcze
przed domem
od zawsze rósł kasztanowiec
który chwytał rozczapierzonymi palcami
promienie słońca albo krople deszczu
i można było śnić o tym co nieprawdopodobne
aż przyleciała śmierć
pod postacią małego motylka* i usiadła sobie
najpierw na naszym drzewie
*) Cameraria ohridella
2.07.2014
1.07.2014
Przybycie Pana Z Do Miasteczka W
to chyba nie jest wiersz o kolejce Piko albo Panu X
kiedy wysiadłem na tamtej stacji
bez wulgaryzmów uniesionego fallusa
czy choćby numeru telefonu do lokalnej dziwki
ale zmniejszony do rozmiarów krasnoludka
zagubiony w zupełnie mi obcym świecie
w którym nawet drzewa rosły jakby od linijki
na próżno szukałem znajomego widoku
pijaka mamrocącego swoją autobiografię
albo jakiegoś kundla który sobie upodobał pociągi
nic od czego można zacząć zwyczajne życie
bez sztucznych uśmiechów na plastikowych twarzach
i tego nieznośnie duszącego zapachu świeżości
Wiersz-konglomerat na początek sezonu, w którym na próżno się doszukiwać oklepanych wątków miłosnych, nawet w formie ilustracji do książki
Sezon dopiero się zaczyna
a wygląda tak
jakby się miał skończyć
gdyby nie zapach gotowanego bobu
trzymam język za zębami
ale aż mnie korci
aby się wślizgnąć w łyżwy
które stoją dzisiaj tak wdzięcznie
lipowy pan x patrzy na mnie
i marszy czoło
kiedy powielam stare żarty
chociaż nikt nie ma ochoty na nowe
chyba muszę wyjechać
na dzień albo dwa
żeby sobie wreszcie przypomnieć
jak się włącza światło nosem
a wygląda tak
jakby się miał skończyć
gdyby nie zapach gotowanego bobu
trzymam język za zębami
ale aż mnie korci
aby się wślizgnąć w łyżwy
które stoją dzisiaj tak wdzięcznie
lipowy pan x patrzy na mnie
i marszy czoło
kiedy powielam stare żarty
chociaż nikt nie ma ochoty na nowe
chyba muszę wyjechać
na dzień albo dwa
żeby sobie wreszcie przypomnieć
jak się włącza światło nosem
Subskrybuj:
Posty (Atom)