1.10.2014

Rozanielony angelolog

nie mogę oderwać wzroku
od cherubinowego błękitu
który czasem zmienia się w modry
ale w dokumentach urzędowych
jest niebieski

wszystko zależy od pory dnia
albo intensywności uczuć
zgaduję jaki będzie rano
gdy pierwszy promień słońca
rozleje się złotą plamą
na pościeli

na przykład przy kolacji
był szafirowy i chciał mnie skusić
migoczącymi ognikami świecy
które tańczyły jeszcze długo
na tle atramentowej nocy

Nawet, nawet!

nawet ci wszyscy z dorobkiem
którzy wyjmują na noc szczęki
żeby nie umrzeć ze zgryzoty
i wrzucają je do słoiczka
po musztardzie sarepskiej
na bazie gorczycy i octu
aby dodać do wypoczynku
choć odrobinę pikanterii
a może tylko szczyptę wspomnień
słodkich jak chude mleko
z jednej piersi potem z drugiej
i na powrót z tej pierwszej

nawet oni nie wiedzą
czy będzie ze mnie prawdziwy
ten najprawdziwszy czy może tylko
śmierdzące ścierwo toczone
przez białe robaki które są gotowe
przekręcić moje nazwisko
gdyby je ktoś zapytał
co dzisiaj jadły na obiad
a przecież bilet do wieczności
leży na wyciagnięcie ręki
wystarczy tylko wziąć długopis
i napisać coś na brudno