17.12.2013

Pałacyk

gałęzie dębów wystukują rytm na pordzewiałym bębenku
ze strzelistą wieżyczką tuż nad klatką
dom się kołysze a w zasadzie to baśniowy pałac
podzielony na mieszkania komunalne bez ciepłej wody
i z tak ciemną sienią że nigdy nie można trafić
na klamkę żeby wpuścić do środka burą kotkę
brzęczą łyżeczki w szklankach z kawą po turecku
i wiśniami z kompotu przyniesionymi specjalnie dla mnie
z piwnicy co była kiedyś lochem dla krnąbrnych
spoglądam przez okno na tłum kawek i gawronów
oglądających suche liście z każdej strony
jakby tam była zapisana historia zaczarowanego domu
z ogromnym liszajem którego się nie udało zamalować
niebieską farbą albo chociaż zasłonić ikonami
patrzą w oczy i się uśmiechają tak jakby się też troszkę bały
tego miejsca