29.11.2013

Sklep z wyborami

jest listopad i świeci słońce
warto o tym wspomnieć w miejscu
gdzie wszystko jest zastawione kolorowym szkłem
jak barowy regał w Hulakula na Dobrej
a na głowy sypie się złote confetti w kształcie serc

sprawdzam w kieszeniach spodni czy mam
za co postawić samotnym-opuszczonym
od których tutaj aż się roi
ale wstydzę się kupować w Tesco za pięć złotych
jak ci wszyscy pijacy z mojego bloku

ze skwaszoną miną przysiadam się do jednej takiej
co już stoi nad grobem i coś tam poprawia

patrzę w oczy i widzę że niczego nie żałuje

28.11.2013

Rzym płonie, Rzym się bawi

spróbuj odejść bez jednego słowa skargi
nieważne że powieszą cię za to do góry nogami
zresztą na własną prośbę bo nie jesteś godzien
umrzeć jak człowiek z podniesioną głową i w koronie
czy słyszysz te oklaski? to dla twojego kata
jemu jest łatwej bo ma twarz zasłoniętą a z twojej
można wyczytać każdy grymas nawet z najwyższych trybun
już matrony odsłaniają piersi w nadziei ze będą karmić
dzieci tych najlepszych dla których są łuki tryumfalne
loża VIP a w cateringu soczyste usta ze słonecznego południa
dla ciebie przeznaczono głęboką studnię do której
będą się ustawiać w kolejce obłożnie chorzy na swoich łóżkach
ale nie wybiegajmy w przyszłość liczy się tu i teraz
opada pył i jak okiem sięgnąć dookoła Pola Elizejskie
to jest nagroda dla poetów za odejście bez jednego słowa
uśmiech jest opcjonalny bo może wynikać ze spożycia wina
zmieszanego z octem

26.11.2013

My dzieci z Dworca Centralnego

my dzieci alpinistów odkrywców i kolejarzy
nie straszne nam wigilie dzień przed
albo sylwestry dwa dni potem gdy powroty
śmierdzą przepoconymi skarpetami
a otwarty neseser walizka czy podróżna torba
są po to żeby chociaż raz w życiu spróbować
wyrwać się na trochę z tego więzienia
gierkowskich bloków umieszczonych gdzieś
między grafikiem rozstań i powrotów
dużo czasu na przećwiczenie pojedziemy na łów
tylko po co? skoro musi być cisza i spokój
może kilka zdań w odpowiedzi na co tam w pracy
że Antek odpadł od ściany a Witek
odbierał kolejny poród w drugiej klasie
albo w drodze na Kilimandżaro i zero
alkoholu może tylko troszkę do obiadu
jeszcze kieliszek dwa do kolacji bo od jutra
znów będę półsierotą aż do niedzieli

"Wish I Were a Fly on the Wall" Robert D. Cowan

Jeden przecinek dziewięć(2)

Wydarzyło się to z piątku na sobotę
kilka minut po godzinie pierwszej (w nocy)
kiedy wszyscy słodko spali (snem wiecznym)
noc wcale nie była taka (upiornie) ciemna
paliło się jeszcze sporo świateł (tych droższych)
pędziła ulicą księdza Marmo (przy której jest komisariat)
dwudziestotrzyletnia Justyna (nazwiska nie podano)
z jeden przecinek dziewięć promila (alkoholu)
w powietrzu (unosiła się woń stearyny, to normalne w listopadzie)
na końcu ulicy jest ostry zakręt (po lewej kwiaciarnia)
i nasza nekropolia z historyczną bramą (z tysiąc dziewięćset dziesiątego)
która przeżyła dwie wojny (światowe)
wszyscy przecierają rozespane (porcelanowe) oczy
bo przecież tutaj nigdy nic się nie działo
nie słychać fanfar (na trąbce, rogu lub jakimkolwiek innym instrumencie)
jest tylko rozbita brama i Alfa (z panią Justyną)
to jeszcze nie koniec świata (niestety)
a szkoda (tej bramy)

http://wiesci.wolomin.com/photo/d/brama1344.jpg

25.11.2013

Myśli zebrane pod napoleońską czapką z gazety

niech będzie błogosławiona jasna plama
na ścianie nad łóżkiem rodziców
ostatni ślad po beztroskim kuku
bez potrzeby zrywania się w środku nocy

wtedy naprawdę nie ma o co się modlić
chleb z masłem i cukrem smakuje najlepiej
a doba dzieli się na półgodzinne interwały
gdzie każde kuknięcie oznacza że żyjemy

pierwsza umiera kukułka

Wewnętrzne rozdarcie szat

namaszczeni śpiewają Te Deum laudamus
a ja tylko leżę z rozłożonymi ramionami
i smakuję gorących kropli z lichtarzy
trzymanych w dłoniach białych jak papier
Sanctus Sanctus Sanctus odbija się echem
i znika żeby mi uświadomić że jestem niczym
prochem z butów które przejdą po moim grobie
ich ciała unoszą się tam gdzie słońce
wpada przez różnokolorowe szyby witraża
nad ołtarzem z otwartą księgą moich słabości
nastanie ciemność i chłód przeniknie ciało
i nigdy przenigdy nie będę poetą

Dlaczego Boże Narodzenie jest po Zaduszkach?

nigdy nie umrę
powtarzał sąsiad ucieknę
ale chwyciła go za nogę
i trzymała tak długo
aż go zjadła od środka

jak dziadkową topolę
kiedyś szumiała pięknie
teraz stoi na jednej nodze
ogolona z liści
i wygina się to w jedną
to w drugą stronę
jakby się miała przewrócić

przyjdzie Boże Narodzenie
usiądziemy przy stole
a lasy łąki pola
przykryte białym prześcieradłem
będą nam przypominać
o śmierci

18.11.2013

Totem

naścienna nahajka
do metodycznego wymierzania kar
w miejscu gdzie słońce
ma mocno ograniczony dostęp
kiedy domniemanie niewinności
nie stoi na przeszkodzie
niepoetyckiej prewencji

skutki ubocze w postaci
tików nerwowych i alergii
na mistrza ceremonii
który musiał w przeszłości
próbować na własnej skórze
właściwości tnących rzemienia
należy w tym miejscu pominąć

stal hartuje się w ogniu
powtarzał dziad pradziada
bitego po dupie za każdym razem
gdy tylko pojawiał się cień
wszelkich podejrzeń albo chęć
utrwalenia patrylinearnych więzi
na płaszczyźnie ojciec-syn

w przypadku braku syna może być pies

16.11.2013

Kocham wolność

na stole niedojedzony rosół z lubczykiem
i emaliowaną miską zielonych owoców
na wypadek gdybyśmy zapragnęli się upić
w sposób kulturalny i nieuwłaczający reputacji

zdarta płyta powtarza dwa słowa
z których pierwsze to oczywiście„kocham”
jest trzydrzwiowa szafa co skrzypi niemiłosiernie
ilekroć próbujesz się wyplątać z nylonowych pończoch
i koszmarne metalowe łóżko które każdą pannę wypchnie
do zamążpójścia chociaż oficjalnie ci się nie spieszy

niedoszła przyszła teściowa przyklejona do szklanki
słucha ewentualnie niepożądanych odgłosów
a jeszcze nie teść zaciera ręce na widok podniecenia
malującego się rumieńcem na twarzy tej pierwszej

drugie z powtarzanych słów to „wolność”

14.11.2013

Beznadziejnie biały obrus

ileż jeszcze sił witalnych
jest w tym obumierającym ciele
wyjałowionym z głośnego śmiechu
zimna pościel z niewyczuwalnym
pod opuszkami sensem
i księżyc za mgłą firanki
jedyny świadek cierpień
układania hipotetycznych scenariuszy
z wyuczonym dialogiem na wypadek
gdyby Bóg jednak zmienił zdanie
co jeszcze można zrobić
ile kotów nakarmić gołębi
żeby poczuć chociaż namiastkę
okruszek ślad pozostawiony
na obrusie haftowanym dla zabicia czasu
żeby nie był tak beznadziejnie biały
jeden kubek jeden talerz
nabożny rytuał jako jedyny sposób
pokazania się światu w nowym płaszczu
i całe szczęście że tylko jedno życie

13.11.2013

Słodko-kwaśny listopad

gołąb z wietnamskiej budki za rogiem
smakuje dziś prawie jak kurczak
słodko-kwaśny listopad zaczął się
lepiej w tym roku niż w poprzednich

rozkopali połowę drogi do Lublina
ale jest dobrze i nie śpię
rzucam się na łóżku rozkopuję kołdrę
to normalne przy mojej intensywności 

układania wierszy w fazie rem
można się tego nauczyć w wojsku
na warcie stoją poeci którzy śnią o czymś 
a otwarte oczy są tylko po to żeby dojechać

na cmentarz przy ulicy  Unickiej

Karmazynowy przypływ

po bulwarze Różowego Słońca spaceruje
pani w seksownym bikini po jakiejś Niemce
białe słuchaweczki utwierdzają w przekonaniu
że ktoś ją uwielbia i kołyszą się biodra
a słodkowodni marynarze USS Społem nie mogą
oderwać wzroku od kolorowej dziary na pośladku
słodziutki delfinek uśmiecha się zalotnie
aż znika za szklanymi drzwiami tawerny
szef kuchni poleca pangę i piwo z beczki
jest też zakaz kąpieli do odwołania z powodu sinic
już któryś rok z kolei ale i płatny basen
zamiast toalety co wrzucona przez rezolutną młodzież
płynie w rejs prując fale Zemborzyckiego Zalewu
odruch wymiotny to najlepszy dowód na to
że szczury lądowe powinny siedzieć na lądzie
jeszcze tylko dodam że można płacić kartą

12.11.2013

Zanim wprowadzono zakaz dokarmiania gołębi

chleb połamany na dziesięć tysięcy równych część
a z każdego okruszka uformowana kulka i zgnieciona
w palcach trzymam cieniutką jak kartka kromkę
i chcę się podzielić ale ludzie przechodzą obojętnie
ktoś patrzy w oczy i krzyczy że nie wierzy
w takie inicjatywy społeczne ktoś inny że chętnie
by się ze mną napił wina na ławce w Parku Skaryszewskim


jestem sam z moim gestem uniesionych rąk w centrum
tam gdzie Marszałkowska przecina drogę do Jerozolimy
Miley Cyrus z ogromnego plakatu na dawnym hotelu Forum
wysuwa język i spogląda na pałacowy zegar
zaraz ci pokażę jak się rozdaje ciało wygłodniałemu społeczeństwu
mam już dość tego dydaktyzmy i idę na dworzec


a dworcowe gołębie po każdym dziobnięciu odpowiadają אמן

Narodowe świeto

siwy arab w biało-czerwonym czapraku
tylko czeka aż zagrają wsiadanego
punkt dwunasta trębacz z radia ogłosi światu
że czas wyjąc z szafy niklową zbroję
szybka kawa w filiżance z motywem orła w koronie
smakuje dziś jak zwycięstwo
gdy dłoń uzbrojona w długopis-ciupagę
z inskrypcją ZAKOPANE 2012 na pamiątkę
że byłem na szczycie i omal nie spadłem
bo rozpętała się burza a jeszcze ten grubas
jak schodziliśmy z Kasprowego było minęło
najwyższy czas otworzyć zeszyt
z enigmatycznym BRUDNOPIS na okładce
dwa tysiące cięć i zetnę głowy konkurencji
w drodze po najwyższą nagrodę
wyrusza pochód spod dworca centralnego
i ustawia wzdłuż domów towarowych
tam gdzie najlepszy kebab w mieście

10.11.2013

Dom

najpiękniejszy jest mięciutki dywan
ze zbutwiałych liści rozłożony pod progiem
mówią że to przez deszczowy sierpień
nad jego ostatecznym wyglądem pracują kawki
co zanurzają dzioby w rdzawym materiale
i układają fantazyjne wzory w różnych odcieniach
patrzę i przecieram oczy ze zdumienia
że z każdym kolejnym krokiem jest tylko gorzej
to co z daleka wydawało się być domem
jest starą zawilgoconą norą a jej mieszkańcy
ludzie doniczkowe kwiaty i ruda kotka
której małe topiło się w poobijanym wiadrze
wszyscy odeszli zmarli uschli albo zwyczajnie zdechli
pozostały obrazy obesrane przez muchy tak dokładnie
że teraz trudno rozpoznać kto jest matka a kto ojciec
stary park co pamięta piękne czasy i ja
siadam na kawałku odrapanego krzesła żeby sobie przypomnieć
po co to tu w ogóle przyszedłem
przecież ktoś może mnie rozpoznać i wysyczeć w oczy
że zawsze byłem takim słabym skurwysynem

Liść

dorodny śliski soczyście zielony
pięknie zdobiony siateczką nerwów
ręką samego Boga Stwórcy
rzeczy pięknych i niepraktycznych
że aż się prosi żeby go wziąć w dwa palce
i coś z nim zrobić jakiś użytek
włożyć do książki niech trwa niech zdobi
równe rządki liter na pożółkłych kartkach
wspomnień koszmarnych snów lub traumatycznych przeżyć
a może wpleść go w laur zwycięstwa i chwały
ukoronować głowę najlepszego z najlepszych
i śpiewać głośne laudamus
albo przejść obojętnie odwrócić wzrok
ostatecznie splunąć przez lewe ramię i syknąć
że twoja matka to kurwa

8.11.2013

Dzielenie włosa na czworo

może jest za słabą baletnicą
na Teatr Bolszoj w Moskwie

po rusku zna tylko ruki wierch i Катынь
ale tu chodzi o rąbek tajemnicy
odkryty przy okazji nieudolnych figur
co z tego że jest facetem?
przecież w balecie to jest mało istotne
szczególnie dla kogoś kto siedzi wysoko
w loży i nigdy nie spojrzał w oczy

czym są ballotté cabriole développé
kiedy baletmistrz miażdży palce?
życie toczy się dalej żeby upaść
i skończyć w pomieszczeniu dla orkiestry
jakimś przypadkowym połączeniem akordów
szczególnie dla kogoś kto siedzi wysoko
w loży i słabo słyszy melodię

7.11.2013

Wszystko gra

na dywanie jest pięć równoległych linii
czerwona zielona niebieska żółta i sraczkowata
to dla tych którzy mają wyobraźnię
pozostali niech przyłożą do kartki pudełko
narysują pięciolinię i sobie na nią zerkają
jedziemy dalej bo szkoda czasu

na dywanie jest pięć równoległych linii
czerwona zielona niebieska żółta i sraczkowata
a dywan śmierdzi sikami kota psa dziecka
to dla tych którzy mają wyobraźnię
pozostali niech wyjmą z pudełka papierosa i zapalą
musi być kupiony bez akcyzy na dworcu

na dywanie jest pięć równoległych linii
czerwona zielona niebieska żółta i sraczkowata
bierzemy garść monet i rozsypujemy na naszych liniach
to dla tych którzy mają wyobraźnię
pozostali niech wyrysują na pięciolinii kropki i kreski

dla jednych to nie sztuka dla drugich to idiotyzm

Teatralne otwarcie złotego nieba

tylko świnie siedzą w kinie
więc idę do teatru narodowego
po drugiej stronie tuż za parkingiem
wychyla głowę poeta

trzydniowy zarost zasłaniam ręką
że niby śmierdzi mi z gęby
jestem palaczem alkoholikiem
albo kimś tego typu

nad nami złote otwiera się niebo
a potem już martwa cisza
i nie rozumiem po co to wszystko
dla kogo cały ten teatr

6.11.2013

Makieta Osiedla "PSM Kolejarz"

osiedle z kolorowych klocków
rozsypanych przez pijanego architekta
na pilśniowej płycie z wijącą się
niebieską tasiemką pośrodku
która śmierdzi jakby umoczona w gównie
a dymek z papierosa robi za chmury
i trochę zasłania braki w pamięci
polujemy na miniaturowe szczury w śmietniku
potem układamy jeden przy drugim
ale nikt tego nie widzi bo jesteśmy mali
następnie dostaję od ojca po dupie
paskiem cieniutkim jak nitka za to
że wrzuciłem ogryzek wielkości ziarenka
przez uchylone okienko do mieszkania
jednej takiej baby jagi z parteru
to jest prawie całe moje dzieciństwo
bo potem przyjedzie pociąg
i zawiezie mnie po plastikowych torach
w świat

5.11.2013

Prawie jak w domu

Nienawidzę tego miasta a ono
Patrzy na mnie obojętnym wzrokiem
Mój dom jest na rzut monetą
Tylko problem z brakiem monet
Ostatnie wydane na pocztówki
Z industrialnym krajobrazem Graz
To jest bardzo egzotyczny kraj
My Turcy Wietnamce i kilku Murzynów
co wbijają śnieżnobiałe zęby
W nadpsute owoce mango- dodatek
Do darmowego żarcia dla emigrantów
Są też lokalni sprzedawcy złudzeń
Którzy zatrzymują się po to
Żeby zabrać kogoś do brudnej roboty
I już tu nigdy nie wrócić
Stoję na polskiej ulicy jak dziwka w stroju
murarza malarza glazurnika
Albo zwyczajnie tak tylko sobie patrzę
Żeby mieć kilka miłych wspomnień
Po zrywaniu podłogi na plebanii
U przemiłego księdza co zapomniał
Że jesteśmy głodni ale kanapki
Rozdawane przez organizację charytatywną
Smakują prawie jak w domu

W-Leś-nym-mroku

tam gdzie las gęsty do niebios wysoki
bieży śliczne dziewczę skąpane w półmroku

ach dokąd to dokąd tak niosą cię nóżki
czyż nie wiesz, że w lesie mieszkają złe duszki

już trolle i huldry tańcują w gęstwinie
zawracaj dziecino, zawracaj bo zginiesz

tobie pleść wianki i wrzucać do wody
i wdzięki odkrywać przed chłopięciem młodym

na cóż ci to wszystko odpowiedz mi prędko
zejdź mi waćpan z drogi chcę zostać poetką!

Aniele mój

aniele z wielkim biustem
stojący na straży czystego lustra
i opuszczonej deski klozetowej
rano wieczór w dzień czy w nocy
gotowy mi przypomnieć
o czarnych skarpetach pod łóżkiem
albo o tych paru kropkach zrobionych
niechcący na podłodze w kuchni
nie doprowadzaj mnie
do ostateczności
bo co? bo jajeczko

Non clamábunt in gútture suo

Ecce homo
oznajmia lekarz położnik
i umywa ręce we krwi po łokcie
w tym miejscu powinien być koniec

zacznijmy od początku
paczka papierosów butelka
i przegląd sportowy
a wszystko tylko po to żeby nie poczuć
jeszcze jakiś krajobraz za oknem
może być jesień ale pod warunkiem
że będzie tak jak dzisiaj
akacja źle się kojarzy i krwawe plamy z liści
trzeba zasłonić gazetą i dymem

teraz jest dobrze jest ciemno
przeciskam się przez szyjkę jak kiedyś
nic nie widzę kiedy czyjaś ręka
wali z całej siły poniżej pleców
zastanawiam się czy krzyknąć
chyba będzie lepiej
jeśli w tym miejscu nastąpi koniec