22.08.2013

Zaraz po przebudzeniu

jedni mają pieniądze na oczach
i ciasno obwiązane szczęki
a inni grają w kości jakby nigdy nic
popijając wino wymieszane z krwią
za chwilę świat stoczy się w przepaść
już czarne ptaki krążące nad wzgórzem
zapraszają widownię do dance macabre
ja stoję w ostatnim rzędzie bo się boję
ale inni pędzą po białych ścieżkach
na drugą stronę po cichutku i bez bólu
jakiś chłopak w okularach i z papierosem
udaje że jest twardy i ryczy na lwa
co sekundę ktoś znika w wykopanym dole
tylko poeci zostawiają zapisane kartki
które tańczą na wietrze i próbują
zasłonić rzeczywistość białym płaszczem
tutaj trzeba się zastanowić co dalej

Mur

zaciskam dłoń na gałązce ostrokrzewu
żeby poczuć że żyję a wszystko to
co mnie ogranicza to jest ceglany mur
który najwidoczniej zapomniał swojej roli
i zamiast bronić zaciąga czerwoną pętlę

duszę się w więzieniu własnych słabości
kiedyś tu była furtka i mogłem swobodnie
oddychać wolnością mogłem mieszkać
klękać i dziękować za dobro i szczęście

teraz piszę listy i wkładam między cegły

Dwa światy

ktoś pokazuje jak wiązać snopki
żegnać się nabożnie i pluć
w dłonie bo jestem jak dziecko
a to wszystko to nie jest mój świat
nawet te kilka kotów leżących
w słońcu pod chatą to jeszcze nie
kocie łby na podzamczu po których
stąpam przerażony ich nazwą
na spacerze z ojcem i matką

uczę się przechylać szklankę
pali żywym ogniem i łzy w oczach
na wspomnienie tamtych smaków
nie potrafię oddychać powietrzem
nasyconym zapachem kwiatów
duszę się na otwartych przestrzeniach
a wszystkie drzewa wyglądają podobnie
to leśne licho ktoś klepie po plecach
bo pomidor zerwany w ogrodzie
nie chce ugasić ognia w środku

ale łzy już ocieram jakbym był stąd