obiecał że ją zabierze na sam koniec świata
tam gdzie ziemia łączy się z niebem
w jedno ciało zwinięte w kłębek
którego widać tylko połowę
a drugą trzeba sobie wyobrazić
gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią
jest wąska brama i on ją przeprowadzi
cały rytuał będzie trwał tyle
co narodziny łzawej kropli
wymagam od ciebie bezgranicznego zaufania
powiedział i położył dłoń na jej sercu
zrobiła wszystko co jej rozkazał
ból wymieszał się z przyjemnością
i nie wiedziała czy to już koniec
czy może dopiero początek
leżała patrząc w jeden punkt
oddalony od niej o całe lata świetlne
spróbowała to wszystko zrozumieć
a on tylko patrzył
Piszę rymowanki takie bardzo proste, co się nazywają rymy częstochowskie liczę więc sylaby, jak sie na nich skupie, to wychodą słowa czasem bardzo głupie. Grunt, że się rymuje, że coś napisałem może wyszło słabo, ale dobrze chciałem...
2.07.2015
Bez fajerwerków i szampana
zanim położę się spać
popatrzę jeszcze przez chwilę
na upadek współczesnej cywilizacji
w zasadzie nic spektakularnego
małe miasteczko w centralnej Polsce
ulica a na ulicy czerwony samochód
z oddali dobiega szczekanie psa
wymieszane z zapowiedzią rychłego końca
staruszka z czwartego piętra
nie dowierza albo niedosłyszy
i robi się nieprzyjemnie głośno
sięgam po papierosa bo nie wiem
co zrobić z nagą prawdą
najchętniej ubrałbym ją w jakieś słowa
i odesłał ale się boję samotności
proponuję herbatę
a ona woli kawę
koniecznie gorzką i czarną
popatrzę jeszcze przez chwilę
na upadek współczesnej cywilizacji
w zasadzie nic spektakularnego
małe miasteczko w centralnej Polsce
ulica a na ulicy czerwony samochód
z oddali dobiega szczekanie psa
wymieszane z zapowiedzią rychłego końca
staruszka z czwartego piętra
nie dowierza albo niedosłyszy
i robi się nieprzyjemnie głośno
sięgam po papierosa bo nie wiem
co zrobić z nagą prawdą
najchętniej ubrałbym ją w jakieś słowa
i odesłał ale się boję samotności
proponuję herbatę
a ona woli kawę
koniecznie gorzką i czarną
Marynarka
odkąd zamieszkałem na wyspie
przeludnionej i gwarnej
gdzie ptasi świergot
miesza się ze śpiewem zakładowych syren
tubylcy wylewają się z bram
i płyną w dół wąskimi uliczkami
ze swoich fabryk
wprost do ciasnych czynszowych kajut
z oknami na śmietnik
ich dzieci grają w klasy
zamiast próbować się wyrwać
uwolnić od tych cuchnących podwórek
ślepych uliczek i latarni
które zamiast pokazywać kierunek
odkrywają przede mną całą prawdę
o tym miejscu
a ja zamiast się bujać
na starym taborecie bez jednej nogi
zakładam sztruksową marynarkę
i zanurzam się w mrok
nasłuchując przyjaznych odgłosów
dzięki którym mógłbym się poczuć
przynajmniej przez chwilę
jak w domu
przeludnionej i gwarnej
gdzie ptasi świergot
miesza się ze śpiewem zakładowych syren
tubylcy wylewają się z bram
i płyną w dół wąskimi uliczkami
ze swoich fabryk
wprost do ciasnych czynszowych kajut
z oknami na śmietnik
ich dzieci grają w klasy
zamiast próbować się wyrwać
uwolnić od tych cuchnących podwórek
ślepych uliczek i latarni
które zamiast pokazywać kierunek
odkrywają przede mną całą prawdę
o tym miejscu
a ja zamiast się bujać
na starym taborecie bez jednej nogi
zakładam sztruksową marynarkę
i zanurzam się w mrok
nasłuchując przyjaznych odgłosów
dzięki którym mógłbym się poczuć
przynajmniej przez chwilę
jak w domu
Subskrybuj:
Posty (Atom)