czy pamiętasz
jak skakaliśmy za
sobą w ogień
albo wyjadaliśmy z
beczki śledzie
marynowane w
zalewie a ‘la Bismarck
żeby wreszcie
usiąść
i popatrzeć razem
w tym samym kierunku
na wschody albo
na zachody słońca
które zlizywało
ze stóp rosę
a czas
nieubłaganie
deptał nam po
piętach
świat był maleńki
jak orzeszek
uczyliśmy się nim
dzielić
zawsze gotowi
żeby oddać swoją połowę
jednym
spojrzeniem
potrafiliśmy
powiedzieć wszystko
naiwnie wierząc
w nieśmiertelność