wyjeżdżają
transporty do Auschwitz
ale staramy się o
tym nie myśleć
gramy w karty i
pijemy wino
w którym jest
tyle siarki
jakby było
rozlewane w piekle
na rampie
przeprowadzają selekcję
kiedy Marta
wskakuje mi na kolana
robię się twardy
ale nie ma we mnie
nienawiści
stary gramofon
próbuje stworzyć nastrój
chociaż krztusi
się i rzęzi
przy słowach
człowiek oraz teraźniejszość
Marta szepce mi
coś do uszka
zapewne jakieś
sprośne żarty
i nagle cisza
ktoś zagląda
przez wizjer
żeby sprawdzić czy to już
koniec