8.09.2015

Całujmy ich wszystkich (w imię poezji)

gdzieś przeczytałem że każdy 
kto chce osiągnąć sukces w poezji
powinien regularnie i z całą stanowczością
całować w dupę czytelnika
bo czytelnik to jest ktoś taki
kto nie znosi przemycania treści
wywołujących u niego dyskomfort
a najbezpieczniej jest pisać o miłości
ale w taki sposób żeby to właśnie czytelnik
poczuł się tym kimś najukochańszym na świecie
i tylko taki poeta który trafi swoim językiem
lub jak kto woli języczkiem 
w sam środek wypiętego czytelnictwa
ma szansę na życie wieczne gdzieś
na najwyższej półce w domowej biblioteczce
gdzie oprawiony w miękką skórkę
będzie celebrował sukces poezji
z dala od rozpędzonych pociągów
parcianych sznurków czy kawowych plam 
i bez tych wszystkich niewygodnych pytań 
o sens

NARODZINY WIESZCZA

nie jesteśmy przygotowani do narodzin wieszcza
(tutaj bardziej mi pasuje - na narodziny)
syf na ulicach i niezałatwiona sprawa wymiany latarni
to są jedynie dwa przykłady które mógłbym pomnożyć przez dziewięć
dzwoniłem do magistratu w tej sprawie ale zostałem odesłany z kwitkiem
człowiek odpowiedzialny za kulturę jest aktualnie na zwolnieniu
i nie są w stanie powiedzieć kiedy i czy w ogóle wróci
piękne rzeczy odpowiadam to kto nas do tego przygotuje?
nie wiem chrypnęło w słuchawce może dyrektor miejskiej biblioteki
albo wykładowca języka polskiego który przyjechał z wizytą do córki
tego już było za wiele! 
wsiadłem w samochód i pojechałem do szpitala aby sprawdzić
czy na oddziale położniczym są wolne miejsca
żeby się nie okazało że będzie musiał się narodzić w innym mieście
lekarz dyżurny mnie trochę uspokoił 
że nie ma takiej opcji i rodzące przyjmują od ręki
a gdyby  zaszła taka potrzeba 
to będą mogli zrobić dostawkę na korytarzu
pięknie! no to mamy załatwioną jedną sprawę 
jest jeszcze kwestia czytelnictwa
właściciel księgarni niski łysy bydlak rzucił mi w gębę 
że on stawia na beletrystykę
dobra sukinsynu mówię tak cię załatwię 
że wszystkie hurtownie będą dla ciebie zamknięte
zmiękła mu rura bo po chwili przyznał że w młodości czytywał Herberta
dobra w porządku ale jeśli jeszcze raz usłyszę 
że nie ma u ciebie miejsca na poezję
to przyjdę i własnoręcznie napiszę na twojej witrynie że jesteś...
tutaj nie dokończyłem bo musiałem skoczyć w jedno miejsce
ale tylko pocałowałem klamkę bo przecież są wakacje 
pomyślałem że szkolną akademię można zorganizować we wrześniu 
i tak z mieszanymi uczuciami wróciłem do domu
włączyłem telewizor 
akurat leciał mój ulubiony serial
w lodówce miałem jeszcze jednego kotleta 
nastawiłem wodę na herbatę
kiedy już się wygodnie rozsiadłem w fotelu to przyszło mi do głowy
że przecież ten wieszcz mógł się już dawno narodzić 
i tylko się nie ujawnia!

Lekcja miłości

W drugim takcie mamy przewroty interwałów z pierwszego
powtarza mój nauczyciel gry na emocjach
i potem wtrąca mimochodem że będą mieli trzecie dziecko

tutaj się nie ma nad czym zastanawiać panie kolego
życie jest takie krótkie że człowiek i tak nie zdąży
wszystkiego zagrać a przecież trzeba mieć jeszcze czas na ciszę

siedzimy przez chwilę w milczeniu studiując zapis nutowy
chłopca czy dziewczynkę? przerywam wewnętrzną melodię
i spoglądam na niego ale on patrzy gdzieś w przyszłość

wyobrażam sobie jak moja córeczka tańczy do tej muzyki
czy zechce pan dla niej zagrać tak pięknie jak tylko pan potrafi?
z największą przyjemnością odpowiadam i układam dłonie na klawiaturze

Jestem

najważniejszy w życiu jest honor
i ambicja żeby coś zmienić
nie mówię o jakimś spektakularnym
praniu tapicerki ale żeby przynajmniej
mieć okna od zachodu
połyskujące złociście aż do zmierzchu
w sumie to nie ode mnie zależy
że się rodzę w nieodpowiednim miejscu
predestynowany do bycia kimś innym
i umieram z tęsknoty
albo staję na głowię
usiłując odwrócić to wszystko
aby móc napisać o kwietnym ogrodzie
otoczonym murem z cegły
i przykrytym płaszczem dzikiego wina
a kiedy nadejdzie taka chwila
że nie będzie już o co walczyć
to bez najmniejszego żalu w sercu
powiem że właśnie tak to wszystko
wyglądało

Piekło

znów jestem w piekle
i nie wiem który to już raz
w tym miesiącu

żar zniszczył trawnik
a teraz liże ściany
próbując wniknąć do środka

odwracam kamienną twarz
od rozgrzanego okna
żeby nikt nie zauważył

że jestem zimnym skurwysynem

Bez fajerwerków i szampana

zanim położę się spać
popatrzę jeszcze przez chwilę
na upadek współczesnej cywilizacji
w zasadzie nic spektakularnego
małe miasteczko w centralnej Polsce
ulica a na ulicy czerwony samochód
z oddali dobiega szczekanie psa
wymieszane z zapowiedzią rychłego końca
staruszka z czwartego piętra 
nie dowierza albo niedosłyszy 
i robi się nieprzyjemnie głośno
sięgam po papierosa bo nie wiem
co zrobić z nagą prawdą
najchętniej ubrałbym ją w jakieś słowa
i odesłał ale się boję samotności
proponuję herbatę 
a ona woli kawę
koniecznie gorzką i czarną