5.01.2014

Super(grafo)man

nadęci jak balony fruwają pod sufitem
wpatrzeni w trzy warstwy farby Śnieżka
z dołu najlepiej widać ich skarpetki
wytarte na piętach od ciągłego stawiania
na swoim bo tutaj nie ma kompromisów
z braku argumentów otwieram okno
i porywisty wiatr chwyta za ogonki
wystające z kolorowych marynarek w miejscach
gdzie powinny były być guziki i wyciąga
całe towarzystwo oblepiające mój żyrandol
dołem kroczy procesja z okazji Święta Przeciętności
a górą płynie dekoracja złożona z najlepszych
ja stoję po środku na pierwszym piętrze
w jednej ręce trzymam szufelkę w drugiej zmiotkę
i bronię się przed tym żeby nie zwariować