29.04.2013

Szybkie spojrzenie na niedzielne popołudnie

ludzie pędzą.  autobusy i tramwaje.
byle dalej, szybciej.  uciekają do obowiązków
spędzenia niedzieli w domach towarowych
centrum albo na sztucznym drzewie.
palmie, co wyrosła. a wczoraj
jej tam jeszcze nie było. Ktoś się rozebrał.
w pośpiechu go ściągają i do karetki.
rondo jerozolimskie i nowy świat
zielona łąka w sercu wirującego betonu.
a dookoła karuzela niskopodłogowych
potworów, co mówią ludzkim głosem,
ale nigdy nie powiedzą KOCHAM.
biedaczek, chciał odpocząć pośród
równiutko posadzonych źdźbeł,
zacienionych sztucznymi liśćmi.
teraz pędzi na sygnale. ktoś go pyta
o nazwisko. zapomniał z tego pośpiechu.

Do warkoczy zawiedziony wstążką polnej drogi

wyglądała mnie na rozstaju
dróg polnych gdzie brzozowy
krzyż samotny pośród łąk

umajonych kwiatem wonnym
żeby zwabić bluzeczką.
śnieżnobiała rozpięta

jak tęcza po wczorajszej
burzy między pagórkami aż
do ruczaju mnie za rękę

zawiodła. poprowadziła
jak ślepca co spragniony
po długiej wędrówce

w palącym słońcu nie widział
nic tylko pszeniczne kłosy
jej długich warkoczy.