zgłosiłaś mnie do partyjnej weryfikacji
pamiętasz? marzec sześćdziesiąt osiem był ciepły
ale już nie dla mnie twoje poliamidowo-elastanowe* majtki
załatwione po znajomości w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie
Handlu Wewnętrznego na rozbierane randki
w Grand Hotelu spotykała się towarzyska śmietanka
stołecznych działaczy ruchu robotniczego
z mieszkankami podwarszawskich wsi i miasteczek
które przybyły do stolicy w poszukiwaniu pracy
chleba a przede wszystkich rozkoszy cielesnych
mocno zakrapianych destylatami z naszych rodzimych
zbóż i ziemniaków pod śledzia bałtyckiego a'la
Otto Eduard Leopold von Bismarck-Schönhausen**
pociąg do Tel Awiwu wjeżdżał na Dworzec Gdański
jakby z niedowierzaniem i jakby sapiąc z oburzenia
byłaś ubrana jak na partyjną akademię i z marmurową twarzą
przypominałaś jedną z figur z Pałacu Kultury i Nauki
ale ja już nie przypominałem tego młodego ideowca
który prowadził cię ciemnym korytarzem
do pokoju numer siedem
żeby tłumaczyć ci zawiłości walki klas
*) mój Boże, a cóż to takiego?
**) filety śledziowe w occie, przełożone cebulą i marchewką
Piszę rymowanki takie bardzo proste, co się nazywają rymy częstochowskie liczę więc sylaby, jak sie na nich skupie, to wychodą słowa czasem bardzo głupie. Grunt, że się rymuje, że coś napisałem może wyszło słabo, ale dobrze chciałem...
31.08.2014
28.08.2014
Albo-albo
nie mamy sobie już nic do powiedzenia
już nie mamy sobie nic do powiedzenia
albo nie mamy sobie nic do powiedzenia
plączą nam się języki więc tylko siedzimy
nad obrzydliwie zimną i czarną kawą
albo przeszywamy się wzajemnie wzrokiem
gardzę tobą kiedy tak nerwowo otwierasz
i zamykasz torebkę w poszukiwaniu odpowiedzi
albo kluczyków do mojego wnętrza
a ty masz mnie za skończonego chuja który nie umie
opanować drżenia filiżanek kiedy nadjeżdża ostatni
albo pierwszy pociąg do siebie nawzajem
już nie mamy sobie nic do powiedzenia
albo nie mamy sobie nic do powiedzenia
plączą nam się języki więc tylko siedzimy
nad obrzydliwie zimną i czarną kawą
albo przeszywamy się wzajemnie wzrokiem
gardzę tobą kiedy tak nerwowo otwierasz
i zamykasz torebkę w poszukiwaniu odpowiedzi
albo kluczyków do mojego wnętrza
a ty masz mnie za skończonego chuja który nie umie
opanować drżenia filiżanek kiedy nadjeżdża ostatni
albo pierwszy pociąg do siebie nawzajem
26.08.2014
Bitwa pod Mławą
już od początku
od wyciągnięcia wskazującego palca
i Stań się!
było wiadomo
że jeśli się poddam
mój wróg przepuści głęboki manewr oskrzydlający
i wojna będzie przegrana
tak jak co roku
przejeżdżam tędy siódemką
ale nigdy nie pomyślałem
że bóg umrze
sto dwadzieścia kilometrów stąd
w Prusach Książęcych
ponieważ
niema już czego stwarzać
od wyciągnięcia wskazującego palca
i Stań się!
było wiadomo
że jeśli się poddam
mój wróg przepuści głęboki manewr oskrzydlający
i wojna będzie przegrana
tak jak co roku
przejeżdżam tędy siódemką
ale nigdy nie pomyślałem
że bóg umrze
sto dwadzieścia kilometrów stąd
w Prusach Książęcych
ponieważ
niema już czego stwarzać
24.08.2014
OFIARA LASU
wywiodłaś na manowce
skusiłaś tym i owym
gdzie las najwyższych pokrzyw
i chruśniak malinowy
na wprost pobiegłem duktem
wiedziony twym warkoczem
jak byk za łani lustrem
nijak oderwać oczu
choć chuć dodaje skrzydeł
że człowiek jakby płynie
to swoje robi waga
zgubiłem się w gęstwinie
ach gdzieżeś miła gdzieżeś
ukryła wszystkie wdzięki
zniknęłaś pośród jeżyn
a mogło być tak pięknie
pajęczy miękki całun
już leży na mej twarzy
i kondukt leśnych mrówek
gęsiego we mnie włazi
skusiłaś tym i owym
gdzie las najwyższych pokrzyw
i chruśniak malinowy
na wprost pobiegłem duktem
wiedziony twym warkoczem
jak byk za łani lustrem
nijak oderwać oczu
choć chuć dodaje skrzydeł
że człowiek jakby płynie
to swoje robi waga
zgubiłem się w gęstwinie
ach gdzieżeś miła gdzieżeś
ukryła wszystkie wdzięki
zniknęłaś pośród jeżyn
a mogło być tak pięknie
pajęczy miękki całun
już leży na mej twarzy
i kondukt leśnych mrówek
gęsiego we mnie włazi
Karmazynowy słowotok
porżnięty na wersy
jak portowa dziwka
znaleziona na tyłach tawerny
krew która powinna kipieć
jest letnia
a morze gładkie
jak stół
co też aż się prosi żeby
wbić ostrze
rozpruć
popłynąć na fali
a potem
przebiec wzrokiem
jeszcze kilka przecznic
i zniknąć w mroku
księżyc
zatopiony w butelce rumu
woła o pomoc
jak portowa dziwka
znaleziona na tyłach tawerny
krew która powinna kipieć
jest letnia
a morze gładkie
jak stół
co też aż się prosi żeby
wbić ostrze
rozpruć
popłynąć na fali
a potem
przebiec wzrokiem
jeszcze kilka przecznic
i zniknąć w mroku
księżyc
zatopiony w butelce rumu
woła o pomoc
20.08.2014
Donośnie
bez chwili opamiętania
kreuję swój wizerunek
a oczy mam suche
gdy karawana nomadów
przemierza źrenice
w kierunku Fajum
obnażam się i wystawiam
swoje ciało na widok publiczny
na targowisku życia
jest teraz mocno wyczuwalny
zapach śmierci
i orientalnych przypraw
ludzie otwierają mi usta
żeby zajrzeć do wnętrza
ale w środku jestem próżny
człowieczek
ktoś cmoka z dezaprobatą
a ja się chwieję
na rozdygotanym stole
i zaraz upadnę
kreuję swój wizerunek
a oczy mam suche
gdy karawana nomadów
przemierza źrenice
w kierunku Fajum
obnażam się i wystawiam
swoje ciało na widok publiczny
na targowisku życia
jest teraz mocno wyczuwalny
zapach śmierci
i orientalnych przypraw
ludzie otwierają mi usta
żeby zajrzeć do wnętrza
ale w środku jestem próżny
człowieczek
ktoś cmoka z dezaprobatą
a ja się chwieję
na rozdygotanym stole
i zaraz upadnę
17.08.2014
Okno II
boję się chodzić do przedszkola
na skróty po nieczynnym moście
jest dużo szybciej i widać Bystrzycę
ale staram się nie patrzeć w dół
trzymam się kurczowo płaszcza
matka krzyczy że jej urwę pasek
i będzie brzydko wyglądać
kiedy przyjdzie do mnie we śnie
dlatego nie chcę bawić się z dziećmi
tylko siedzę przy oknie i pilnuję
żeby przypadkiem o mnie nie zapomniała
i mnie nie zostawiła samego
czekam z przyklejonym nosem do szyby
na jej codzienne powroty z pracy
ktoś mnie delikatnie trąca w ramię
czy będę jeszcze coś zamawiał
na skróty po nieczynnym moście
jest dużo szybciej i widać Bystrzycę
ale staram się nie patrzeć w dół
trzymam się kurczowo płaszcza
matka krzyczy że jej urwę pasek
i będzie brzydko wyglądać
kiedy przyjdzie do mnie we śnie
dlatego nie chcę bawić się z dziećmi
tylko siedzę przy oknie i pilnuję
żeby przypadkiem o mnie nie zapomniała
i mnie nie zostawiła samego
czekam z przyklejonym nosem do szyby
na jej codzienne powroty z pracy
ktoś mnie delikatnie trąca w ramię
czy będę jeszcze coś zamawiał
14.08.2014
Komik na biegunach
kiedy wszystkie ślady
prowadzą aż na samo dno
piekielnego wąwozu
pomału do mnie dociera
że życie to nie jest stund-up
i nie ma ucieczki
jeśli ten wymodlony przez matkę
kawałeczek nieba
zniknie w plątaninie trującego bluszczu
maleńka furteczka
przez którą się wymykam
gdzieś na pograniczu
życia i fikcji
Okno
odciśnięta dłoń na szybie
jakby ktoś chciał uchwycić
zatrzymać jeden z obrazów
za oknem tylko dla siebie
już rozchodzą się kręgi
na ostatniej kałuży-pamiątce
po wczorajszym deszczu
żeby zamazać kawałeczek nieba
jeszcze żałosne szczeknięcie
kulawego psa dozorcy
i ta sama ręka oddziela przeszłość
pożółkłą markizetą z gipiurą
11.08.2014
Dzień dobry, wróciłem
witaj trupioblady świcie
w rozkopanej pościeli
nogi odkryte aż do kości
jeszcze ręce oplecione
pajęczą nicią która łączy
świat żywych z tamtym światem
przyjemnego chłodu nocy
krzyż na ścianie
jakby się przesuwał
to tu to tam niezdecydowany
aż po policzku wylizanym
przez muchy spłynie
ostania kropelka rosy
i rozleje się żar
Subskrybuj:
Posty (Atom)