15.10.2013

Pomidor

namalowałem ogromnego ptaszka
na cokole pomnika ku czci kogoś
kto rzekomo obnażył skostniały system
gdzie cztery litery wystawione do światła
mają być symbolem nowej jakości w poezji

nie widziała dupa słońca powtarzam
za babcią zamiast wieczornego pacierza
a od starego miasta rusza sztafeta cieni
w pogoni za rysowniczą niepoprawnością
...synu synu synu odbija się echem od ścian   

gdy próbuję zachować dystans na rzut pomidorem

Jesienny taniec

na chwilę przymykam oczy a wargi
szepcą formułki jakby liczyły kroki
gdy kręcę piruety do utraty oddechu
dźwięki piszczą w uszach wysokim c
i rozmazana twarz zadaje pytania
jakby chciała się czegoś upewnić
ale usta napełnia taka słodycz
że tylko patrzę na czerwonozłote konfetti
które sypie nam się na głowę
w migocącym do rytmu
niebieskim świetle

i jeszcze te trzy sarny
które mi jakoś zupełnie tutaj nie pasują