7.10.2013

Wełniany szaliczek

matka chce żebym był księdzem
i przez pępowinę pompuje
we mnie tę swoją matczyną chęć
którą okręca mi mocno szyję
jak gryzącym szalikiem
zrobionym techniką krzyżową
nim zdążę zaczerpnąć powietrza
już jej nie ma

a kiedy jestem sam płynę
na tym jednym wdechu i do bólu mięśni
jak najdalej od miejsca które było domem
a teraz jest tylko konstrukcją
z wielkiej płyty obesranej przez ptaki
co się nażarły jakiś czerwonych owoców
zmiatam liście i zapalam wkład za trzy złote
bez grosza

Niepiosenka o niemiłości

obcy ludzie śpią w moim łóżku
albo nucą nie moje melodie
o tym że dla nich wciąż jestem
anonimowym przechodniem

nie mam pamięci do twarzy
gdy czasem zamykam oczy
od nieustannych pożegnań
wciąż jestem nieczuły na dotyk

nie kocham odkąd mnie nie ma
tu wszystko mi każe zapomnieć
zgubiony na drodze do domu
i z pustą butelką wspomnień

ref. hej, hej żegnaj kochana
już nigdy do ciebie nie wrócę
lecz zawsze będę pamiętał
ten nasz ostatni raz