bez chwili opamiętania
kreuję swój wizerunek
a oczy mam suche
gdy karawana nomadów
przemierza źrenice
w kierunku Fajum
obnażam się i wystawiam
swoje ciało na widok publiczny
na targowisku życia
jest teraz mocno wyczuwalny
zapach śmierci
i orientalnych przypraw
ludzie otwierają mi usta
żeby zajrzeć do wnętrza
ale w środku jestem próżny
człowieczek
ktoś cmoka z dezaprobatą
a ja się chwieję
na rozdygotanym stole
i zaraz upadnę