9.06.2014

Przepraszam

jeszcze przez studia
nosiłem wyidealizowany obraz wszechświata wsunięty za okulary
idąc krakowskim przedmieściem widziałem
niewymuszone uśmiechy na twarzach
budynki ulice a nawet książki
miały tylko dobre strony
pod domem towarowym sezam
sprzedawali najsmaczniejsze hamburgery
z plasterkiem ananasa
chyba najłatwiej mi szło z rodzicami
ale nie będę się nad sobą rozczulał
a kiedy pracowałem w księgarni
z naszego okna widać było fontannę
za tysiąc sto złotych
mogłem sobie kupić wszystko
najsmaczniejsze orzeszki w karmelu
sprzedawał pewien przesympatyczny człowiek
pod kościołem ojców kapucynów
to tutaj cały lublin chodził do spowiedzi
kilka razy wróciłem do domu piechotą
szło się przez stare miasto
później po prawej był zamek
a po lewej wzgórze czwartek
moje liceum
dalej kościół nmpww
kirkut
i już nawet nie pamiętam
kiedy pojawiła się rysa

Krótka fascynata nad życiem albo o sprawach okołocielesnych

Poranne słońce próbuje przeniknąć przez matowość szyby
żeby wylizać z naszych stóp trudy dnia wczorajszego
a do ciał oklejonych mokrą pościelą powraca
konstytutywny element struktury bytu człowieka
z dalekich wędrówek po zaświatach albo bliskich

Koniec

Odurzeni zapachem kwitnących traw
myśleliśmy że ten pomost jest całym naszym światem
i że ktoś rysuje zaczarowane kręgi na jeziorze

świerszcze wykonywały fragment
kiedy Zygfryd spotyka Odettę i zakochuje się w niej
na wodzie tańczył zespół baletowy złożony z pluskwiaków

kiedy byłem głodny brałem
twoje dojrzałe sutki a ty karmiłaś mnie najczystszym uczuciem
spróchniałe deski jęczały w ekstatycznym uniesieniu

nadleciały potwory-iluzjoniści
początkowo pojedynczo i dla niepoznaki ubrane w niewinną biel
żeby po chwili nakryć wszystko czarną peleryną

i wtedy zrozumieliśmy że to koniec