chciałbym już uciec od krajobrazu
co jak mim zastygł w tej samej pozie
i w przewidywalnej niezmienności
od lat tak stoi na jednej nodze
oczy bolą od wypatrywania
tych kilku szczegółów nieistotnych
którymi różni się widok dzisiaj
od tego wczoraj za moim oknem
pustka zalewa moje mieszkanie
a każda chwila wnet się w niej topi
już poza nią nie ma miejsca na nic
wylewa się z oczodołów okien
może ucieknę na koniec świata?
w miejsce gdzie z niebem łączy sie ziemia
lecz jedna myśl wciąż mnie tutaj trzyma
boje się, że wrócę do punktu wyjścia