24.08.2014

OFIARA LASU

wywiodłaś na manowce
skusiłaś tym i owym
gdzie las najwyższych pokrzyw
i chruśniak malinowy

na wprost pobiegłem duktem
wiedziony twym warkoczem
jak byk za łani lustrem
nijak oderwać oczu

choć chuć dodaje skrzydeł
że człowiek jakby płynie
to swoje robi waga
zgubiłem się w gęstwinie

ach gdzieżeś miła gdzieżeś
ukryła wszystkie wdzięki
zniknęłaś pośród jeżyn
a mogło być tak pięknie

pajęczy miękki całun
już leży na mej twarzy
i kondukt leśnych mrówek
gęsiego we mnie włazi

Karmazynowy słowotok

porżnięty na wersy
jak portowa dziwka
znaleziona na tyłach tawerny
krew która powinna kipieć
jest letnia
a morze gładkie
jak stół
co też aż się prosi żeby
wbić ostrze
rozpruć
popłynąć na fali
a potem
przebiec wzrokiem
jeszcze kilka przecznic
i zniknąć w mroku
księżyc
zatopiony w butelce rumu
woła o pomoc