14.08.2013

Motyle umierają szeptem

na wyciągniętej dłoni umiera motyl
choć nie po raz pierwszy widzę śmierć
nie wiem nie rozumiem a może się boję
jestem takim zagubionym dzieckiem
którego nie było komu nauczyć patrzeć
ale potrafię słuchać każdy dźwięk szelest
układam w głowie w melodię złożoną
z agonalnych westchnień ostatnich słów
trzepotu skrzydeł co zamieniają się
w ciszę której tak bardzo nie lubię
mam ciepłe ręce

Bilet powrotny

wymięty bilet powrotny w zaciśniętej pięści
do miejsca gdzie ziemia pachnie trawą
niebo pachnie deszczem a chleb smakuje
tak jak smakował tutaj nic się nie zmienia
matka coś tam przeszywa a ojciec czyta
gazetę z czerwonym tytułem flagą i kowbojem

na wypadek gdyby walka nie miała sensu
zawsze można się położyć i zasnąć w trawie
po ostatnich deszczach jest taka soczysta
biedronka wspina się do nieba więc proszę
o smak chleba który zapamiętałem z dzieciństwa
ale źdźbło się wygina pod ciężarem mojej modlitwy

Obrazy

zakiepowana przeszłość
na parapecie okna
już można sfrunąć
na podłogę i odejść
tylko się nie odwracaj
bo zapamiętasz obrazy
co jak demony
będą cię prześladować
przez resztę kroków

już jest za późno

trzygłowy cerber
stoi w bramie
no proszę cię pozwól
chociaż przez chwilę
potrzymać za rękę
popatrzeć i odejść
po bruku toczy się
jabłko które wypadło
gdy byłem dzieckiem

już nie pamiętam