15.05.2013

Jam jest pobłogosławionym

schodząc w dół ulicą lubartowską
napotkałem dwóch może trzech
pijaków nad butelką taniego wina
a raczej nad mokrą po nim plamą
w bramie kamienicy naprzeciwko
wietnamskiej smażalni ryb
której właścicielem był mój sąsiad
Loy już niestety nie jest znaczy
nie ma bo zbankrutował i nie
pamiętam czy był słabym kucharzem
czy może smażona ryba nie pasuje
do taniego wina nieważne
zrobiło mi się ich żal zwyczajnie
jak płakali nad rozbitą butelką
w bramie naprzeciwko smażalni
której niestety już tam nie ma
wygrzebałem z portfela pięć złotych
co miałem odłożone na potem
w sensie na niedzielną tacę
skinąłem na gościa bo
wydawał mi się z nich najstarszy
 podszedł i spojrzał na mnie
tak jak zwykł patrzeć mój ojciec
kiedy go kąpałem po udarze
który tatę pozbawił pewnych
zdolności więc spojrzałem
na niego a on na mnie i rzekł
kierowniku albo kolego
niech ciebie Pan Bóg błogosławi

Idąc w stronę światła

idę długim ciemnym korytarzem
w kierunku białego światła
w głowie wybranych losowo
scenek z poprzedniego życia
multimedialna prezentacja
oglądam pierwszą komunię
a zaraz potem nieudane
zbliżenie pod namiotem w tatrach
i moją matkę w trumnie
na niej ojciec a między nimi
leży pochowana babcia
słyszę jakieś odgłosy
i nie wiem czy ktoś mnie woła
czy to może podziemna stacja
wreszcie dochodzę do światła
rozgadam się dookoła i widzę
na ścianie wypisana ewokacja
cwks legia pany