a mogliśmy uwić sobie gniazdko
na dachu komitetu wojewódzkiego
z panoramicznym widokiem
na protestujące miasto
wszystko było świeże i kwitnące
gdy wiatr zmian unosił spódniczki
odsłaniając nasz stosunek
do otaczającej rzeczywistości
bo tam na górze było niebo
względnego dobrobytu którego
tu na dole brakowało jak chleba
z reglamentowanym masłem
wyobrażałem sobie że jesteś aniołem
z jednym krwawym skrzydłem na drzewcu
i zstąpiłem za tobą na ziemię
upadłem i już się nie podniosłem