22.05.2014

Zlizywanie zabliźnionych ran

chciałem mieć ranę na policzku
w lustrze które się później zbiło
widziałem determinację i czułem
kawałek zimnej stali w palcach
taki malutki jak pół żyletki
niech przez tą bruzdę ludzie zobaczą
że w środku jestem dobrym człowiekiem
może do szczęścia wystarczy mi litość
kiwających się głów w pierwszych rzędach
które wciąż szepcą z empatią
dziękuję Panie ze nie jestem taka jak on
albo dziękuję ze mnie tak nie pokarałeś
nie mogłem dłużej na to patrzeć
umyłem ręce

O Jezu!

chciałbym to wszystko z siebie wyrzucić
wypluć
zmieszać z błotem i pomazać wam oczy
wtedy wy się zdziwicie
o Jezu?!
ja się uśmiechnę szeroko i się przedstawię
nazywam się ten i ten
i wy spytacie
a gdzie twój dom kolego?
ja odpowiem
który?
wy dopytacie
ten najważniejszy
i ja się wtedy zasmucę
wy popatrzycie z troską
no gdzie? no gdzie?
nie ma
odpowiem wymijająco
jak to nie ma?
umarł
no to gdzie się czujesz jak w domu?
patrzcie, patrzcie samolot!
odwrócę waszą uwagę
żebyście mi teraz nie spojrzeli w oczy
o Jezu!
zawołacie
Dreamliner!
z ekranem dotykowym w oparciu fotela
jest dobrze
teraz już wszyscy chcemy zostawić swoje domy w spokoju
i lecieć
daleko wysoko daleko
jak najdalej
ile starczy buteleczek z Johnym W.
i chmur i słońca ponad chmurami
o Jezu!