10.10.2013

Widno, prawie dzień

złotym karasiem pobłyskuję
kiedy w stawie strzyka i rwie się
do aktywności twórczej pióro
z dzikiej gęsi co spływa na papier

rozchlapuje zostawiając ślady
na białej płachcie świątecznej
serwety w esy floresy kleksy
i za paznokciem oznaka że ja

człowiek dłubiący palcami w ziemi
podrywam się i tylko plusk wody
dno zamulone no bez przesady
a za oknem widno prawie dzień

Garść

kolorowe szkiełka
do oglądania rzeczywistości
zaciskam w garści
i chowam do kieszeni
gdzie wszystkie skarby
teraz jest ciemno
nic nie zobaczysz

może jutro
może nigdy

znam wszystkie kształty
wyczuwam palcami
czasem się bawię
w układanie witraży
a czasem na poważnie
przecinam skórę do bólu

może dzisiaj
może zawsze

Proszę mnie uszczypnąć

"Może udajemy nieszczęśliwych, by wprowadzić jakiś dramatyczny wątek
do naszego życia?" Richard Dunn. Papierowy bohater


ktoś odgrywa kompletnego idiotę do czasu
aż ciche skrzypnięcie budzi widownię
gromkie brawo! brawo! bravissimo!
zagłusza suchy trzask zamka w garderobie

ludzie się rozchodzą powłócząc nogami
w taki sposób jakby śledzili dalsze losy
toczącej się butelki po winie i trzeba było
skoczyć do sklepu za rogiem po następną

słońce wzeszło o szóstej pięćdziesiąt cztery
i nikt nie zauważył że z taśm produkcyjnych
zjechała świeżutka partia nowych Werterów
do nabycia z listkiem tabletek od bólu gardła

a w mieście aż huczy od plotek że jeszcze będzie
 przepięknie lub cudownie