1.03.2017

Życie i twórczość

ktoś kiedyś pomylił mnie ze świetlickim
który błyszczy na fejsbuku 
i ma tysiąc lajków pod każdym postem
panie marcinie czy mógłby mnie pan poczęstować papierosem
bo prosić o wiersz nie mam sumienia
w noc rozświetloną mdłym światłem supermarketu
poczułem się przez chwilę jak gwiazda
albo jak boski rozdawacz fajek
dopiero rozbłysk zapałki odsłonił całą prawdę
na temat mojego życia i twórczości

Z niedzieli na poniedziałek

kolejna rewolucja
w której fejsbukowe autorytety
kładą na szalę swoją reputację
przechodzi mi zwyczajnie koło nosa
czego konsekwencją jest brak polubień
pod moim ostatnim postem
ilekroć próbuję udowodnić
że emma stone była najlepsza
u boku jeffa danielsa w filmie papierowy bohater
ludzie patrzą na mnie jak na wariata
i skrolują dalej
dlatego w rubryce zawód wpisuję
obserwator społeczno-kulturalnych przemian
trwale niezdolny do służby
na rzecz ratowania zagrożonego gatunku
bo w moim subiektywnym mniemaniu
jest bandą idiotów

Deszcz

świat zwariował
i niestety nie ma tak dużego zakładu
który by nas wszystkich pomieścił
więc siedzimy na fejsbuku
a pierdolnik na drugim planie
ma się nijak do tego
co się dzieje w naszych głowach
kłebowisko politycznych haseł
wymieszanych z pinami do kart kredytowych
bo od dni urodzin są przypominacze
na plan pierwszy wysuwają się wydęte usta
w karykaturalnym grymasie
dla potrzeb klasycznej samojebki
jakby cała reszta była nieistotna
nawet nikt nie zauważył
że strasznie pada

Ręka umarlaka

światu potrzeba cudotwórcy
żeby przywrócił ludziom wiarę w ludzi
dlatego powtarzają mi w kółko: 
trzeba było się urodzić poetą albo prorokiem
bo dzięki tym kilku karcianym sztuczkom
nie staniesz się wiarygodnym sprzedawcą złudzeń
a brak środków skutkuje odrzuceniem transakcji!
i nie mam już siły tłumaczyć
że wszystko co nas otacza jest iluzją
stworzoną przy pokerowym stoliku

Poetomatyka stosowana

usiadłszy skromnie na krzesła krawędzi
westchłem cichutko 'o jasna cholera!'
bialuśki taki niczym lico śmierci
razi zmysł wzroku ekran komputera
pokryć wypada literek wianuszkiem
ten bez wyrazu bledziuchny obrazek
myśli wszelakich wprzód otworzyć puszkę
by chlusnąć nimi równo raz za razem
drżące paluszki jak w delirum tremens
rytm wystukują w zamyśle najszczerszym
(tutaj do rymu pasuje mi sedes)
i tak kolejny narodził się wierszyk

Ktoś

odnalazłem tamto ja
w bazarowym swetrze
z niepodmienionym być na mieć
a to musiało być dawno temu
sądząc po bokobrodach i gitarze
ty jeszcze nie wiesz co cię czeka
w najbliższym kiedyś
bo liczy się teraz
gdy wy i oni są bez znaczenia
trzeba się delektować króciutkim my
zanim przebrzmi ostatni akord
z dedykacją dla niezapomnianego
kogoś

Nie psujmy tego święta

czy to nie cudowne że neurotycy 
ze skłonnościami do samookaleczeń
piszą wiersze miłosne
nasycone liryzmem jak gąbka płynem
do mycia płyt nagrobnych
bo w taki dzień jak dzisiaj
trzeba zapomnieć
o niedoskonałościach konstrukcji psychicznej
dopóki bije serduszko
koślawo wycięte z gazety
w którą ktoś kiedyś zapakował
trupa makreli

Uroczysko

Nie mamy czego szukać. Tutaj
już nikt nie uwierzy w lepsze jutro.
Dusze wielkogabarytowych trupów
i drobnych śmieci wirują
w opętańczym tańcu, bo nie mogą
znaleźć sobie miejsca
na tamtym świecie. Panuje półmrok.
Tabliczki przekornie zakazują
dzikich pochówków pod groźbą kary
doczesnej i bez sentymentów
dla wysłużonych mebli, na których
umierali mieszkańcy. Z pobliskich wiosek
dochodzi wycie podwórkowych kundli.

Na chwilę przed wyborem antypapieża

Wygląda na to kochana
że jest cudownie a nawet bardziej
i tylko fejsbukowi poeci
wieszczą upadek cywilizacji
bo skupieni na walce o fundusze unijne
na nowe domy dla winniczków
zapomninamy jak smakuje ludzkie mięso
bóg już dawno machnął ręką
widząc że sobie wspaniale radzimy
z regulacją niepokalanych poczęć
ale dlaczego nikt jeszcze nie wspomni
o zakazanej miłości do naszych córek i matek
tak powszechnie praktykowanej
w państwie rzymskim

W biedzie

znałem kiedyś kogoś
kto odrzucił moją przyjaźń
spotkaliśmy się po latach
w kolejce do dentysty
był przerażony wizją ekstrakcji
i pamiętał tylko tyle
że można było kraść ze mną konie
a potem niespodziewanie
zaproponował reaktywację
nabrałem powietrza i wydąłem policzki
żeby mu pokazać
jak bardzo mnie boli