18.02.2014

Przekujmy zbroje na szpileczki

ach cóżem ci zawinił matko
żeś mnie zrodziła w takich czasach
jam Johnson-Baby nie namaszczon
pięcioramienna bździ się gwiazda

jeszcze nie zakrzepł krwawy grudzień
budowa huty podpisana
a ja bez ostróg w jednym bucie
mlecznego baru się domagam

przeklęty powstań ludu ziemi
wesoło sączy się z głośnika
to tu zrodzona między swemi
nadzieja chłoporobotnika sika

pod siebie

Bezradność popycha mnie do pisania o miłości

zaproponowałbym ci wieczną miłość
ale chyba najpierw wypadałoby zapytać
czy masz chęć żeby się ze mną stąd wymknąć
przemkniemy niepostrzeżenie przez kuchnię
do oranżerii a stamtąd
wyskoczymy prosto na parkową alejkę
nie bój się
o tej porze roku powinna tu być gruba warstwa liści
ukryjemy nasze ubrania złożone w kostkę
i będziemy biegać tak jakby już nigdy nic
po jakimś czasie zmęczymy się i ty powiesz
że mnie nigdy nie kochałaś a ja się przyznam
że cię kilka razy zdradziłem śniąc o innej
ubierzesz dzieci i wyprowadzisz się do matki
skoczę z mostu
a kiedy do mnie wrócisz zapytam
czy moja propozycja jest nadal aktualna
popatrzysz na mnie zalotnie mrużąc oczy