19.08.2013

Piękna Mery z domu starców w jednym bucie

Z ustami jak wysuszona skórka
owocu na który nikt się nie skusi
zgnije w pogryzionym przez owady ubraniu

artretyzm nie daje doskoczyć
do pierzastych aniołków z których każdy
ma swoje miejsce w modlitwie za zmarłych

przecież żaden się nie pochyli
gdy ktoś wczoraj nadepnął niechcący
but nie chce wejść na spuchniętą stopę

dokuśtyka do nieba w jednym

O topielcu ze stawu i zupie brokułowej z ptysiowym groszkiem

idę drogą przy stawie i odwracam głowę
z zielonej zupy wysuwa się ręka i łapie
za gardło gdy pytam kiedy zrobią meliorację
ktoś odkłada słuchawkę zniechęcony a ja
bawię się w poławiacza ptysiowego groszku
na zebraniu mieszkańców sołtys duka legendę
o topielcu przysypiam odkąd chodzę naokoło
drogą przez las w którym leśne licho zwodzi
że wracam dobrze po północy i już nic więcej
nie mogę zrobić miła pani w urzędzie obiecuje
na jutro próbę ktoś wskoczy i sprawdzi
czy w tym stawie rzeczywiście coś jest jednak
nic nie robią wobec tego w akcie desperacji
siadam przy brzegu gdy wysuwa się głowa która
prosi o papierosa bo mu jego zamokły zapraszam
na krem z brokułów i z ptysiowym groszkiem
a kiedy przyjeżdżają koparki robotnicy drapią się
po głowach widząc ptysiowy groszek rozsypany
spod drzwi mojej chaty aż do stawu

Piosenka

co z niego wyrośnie?

ta sama piosenka
puszczana do znudzenia
i refren
ze wszystkich epitetów
powtarzają się przez cały
dzień
niedzielny obiad
dzieciństwo
całe życie
muszę coś komuś udowadniać
nie będę drzewem
kamieniem
gównem
leżącym na schodach
polskiego kościoła w Paryżu
na drodze z Lusaki do Kasamy
z kobietą która nie chce znać
albo Bóg wie
gdzie poniosą oczy
byle dalej od tej piosenki
dureń bałwan gnój
leń śmierdzący
unieś się troszkę
to ci umyję dupę
ogolę obetniemy włoski
paznokcie
no powiedz coś półgębkiem
chociaż jedno słowo
ale nie chcę słuchać
tej twojej
cholernej piosenki

syn!