1.10.2013

Performance, którego przedmiotem i podmiotem jest mój język

towarzystwo adorujących poetów
głośno rechoce na mój widok

szczególnie kiedy skręcam w lewo
albo próbuję narysować dom

wtedy ożywa mój martwy język
jestem ostatnim przedstawicielem rodu

na nic owijanie się wokół innych języków
albo zlizywanie soków z wydepilowanych ud

garść białych robaków przełknę z trudem
przykryty po czubek głowy suchymi liśćmi

już w łonie matki było mi duszno wytrzymam
powtarzam jak mantrę wyznanie wiary

w zmartwychwstanie języków
mlaskanie chłeptanie i zwijanie w trąbkę

tymczasem w geście desperacji
pokażę go światu żeby wyrazić swój stosunek

do otaczającej rzeczywistości

Walczyk

kiedy wyrwałem się z mroku
okręcony ciasno pępowiną
zegar wystukiwał żywe tempo
w metrum trzy czwarte
wprowadzając życie w ruch wirowy
na starej Kalinie cała sala tańczy!

Raz dwa trzy raz dwa trzy

do utraty tchu płuca wypełnione
gęstym białym dymem po ojcu
a może to ta pręga po matce
duszę się krzyczę Powietrza!
ale nikt nie słyszy gra orkiestra
rytmicznie podskakują koła karawanu

Raz dwa trzy raz dwa trzy