kiedy wyrwałem się z mroku
okręcony ciasno pępowiną
zegar wystukiwał żywe
tempo
w metrum trzy czwarte
wprowadzając życie w ruch wirowy
na starej
Kalinie cała sala tańczy!
Raz dwa trzy raz dwa trzy
do utraty tchu
płuca wypełnione
gęstym białym dymem po ojcu
a może to ta pręga po
matce
duszę się krzyczę Powietrza!
ale nikt nie słyszy gra
orkiestra
rytmicznie podskakują koła karawanu
Raz dwa trzy raz dwa
trzy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz