moja sentymentalna podróż
do przeszłości zamieszkanej głównie przez demony
ledwo zdążyła się zacząć
a ja już wiedziałem że to nie miało prawa się wydarzyć
wszystko kiedyś się skończy
powtarzam sobie jak modlitwę za następstwo zdarzeń
i łapię się na tym
że chciałbym od życia dostać w prezencie coś jeszcze
suche fakty wypisane lakonicznie
po wewnętrznej stronie moich powiek nie wystarczą
tutaj potrzeba słownej ekwilibrystyki
żeby choć przez chwilę poczuć się jak w domu
zanim upadnę tak nisko
że niżej to mogą już chyba tylko anioły