20.11.2016

Świt


książę czy żebrak któż to zdoła dziś rozstrzygnąć
ogromne serce czasem w oczach groźny błysk
i na poduszce krótki list
a obok polnych kwiatów kiść
tak na dzień dobry szybkie żegnaj muszę iść
zerwana cienka nić
niech będzie co ma być
spróbować trzeba żyć
skoro tak to idź
z dobrych zamiarów zbudowana nasza przyszłość
karciany domek jakiś ogród jakieś sny
potem samotność smutek łzy
męcząco długie noce dni
a tak niewiele brakowało uwierz mi
zerwana cienka nić
niech będzie co ma być
spróbować trzeba żyć
skoro tak to idź
-------------------

17.11.2016

Noc

noc jest długa jak samotny papieros
bez widoków za oknem
i z pościelą która nie jest w stanie
wszystkiego ukryć
w ten sposób rodzą się wiersze
nad którymi nie warto się pochylać
niech sobie cierpią pozostawione samym sobie
powtarzam jak modlitwę do anioła stróża
żeby tylko nie poczuć
że jestem jednym z nich

12.11.2016

Tytułem wstępu

spotkanie naszych spojrzeń było czysto przypadkowe
mówiąc czysto myślę o panującej aurze
kiedy wzrok się ślizga po nieskazitelnej bieli
a umysł nie jest zmącony żadną myślą
o tym co się kryje pod cienką warstwą puchu
w takich okolicznościach wystarczy chwila
żeby ciało doprowadzić do drżenia
jakby człowiek zobaczył cudowną istotę
dla której cała reszta jest tylko tłem
celowo pozbawionym szczegółów
aby można było skupić uwagę i poczuć
że w tym miejscu kończy się przeszłość
a przyszłość nie zdążyła dopisać dalszego ciągu
dwa aniołki narysowane na śniegu
niech będą w miejscu zakończenia
tytułem wstępu

7.11.2016

Ostatni wiersz

niech wam się wszystkim łupiny popcornu
wbiją w podniebienia
beznamiętni obserwatorzy mojej wewnętrznej walki
zakończonej wjazdem triumfalnym
do Valhalli dla poetów
pokonanych w walce z własnym ego
gdzie mnie posadzą na łonie Odyna
kiedy wy będziecie się kurczowo trzymać
siedemnastu sylab waszych haiku
już hydry i trolle szczerzą zęby
w radosnym uśmiechu że oto leżę
niezwyciężony
bo tylko czekać aż wreszcie się zjawi
moja Walkiria spóźniona
z powodu remontu torów
gdzieś między Zielonką a Wołominem

W oczekiwaniu na nieśmiertelność

słabi poeci nie są w stanie
samodzielnie zwlec się z łóżek
i potrzebują nadprzyrodzonej siły
która im pozwoli stawić czoła 
leksykalnym i składniowym bykom
od których aż się roi 
w szufladach leżą ogromne stosy 
nienapisanych wierszy
wystarczy mała iskierka
błysk w oku żeby uruchomić machinę
do wydawania na świat literackich arcydzieł
zgrabniutkich jak uczennice 
szkoły baletowej madame Darvash
a tymczasem gniją w pościeli
wypatrując na sufitach znaków
że oto właśnie nadeszła pora 
na nieśmiertelność

Księżyc żniwiarzy

ludzie tracą wiarę w metafizyczność księżyca
odkąd wpatrywanie się w jego bursztynową tarczę
przestało być elementem lunarnego rytuału
i tylko gdzieś w oddali słychać wycie wilka
jakby na przekór współczesnym teoriom
które przeczą mitom o cykliczności istnienia
włóczę się ulicami uśpionego miasta
z nadzieją że kiedyś ją spotkam
pędzącą na srebrnym rydwanie
zaprzężonym w parę fryzów
jeszcze zanim się skończy mój sen lunatyka
i zaśpiewają ptaki

Zamykam oczy

kiedyś opuszczę to miasto
ucieknę bez słowa pożegnania
jak najdalej od widoku za oknem
który znam na pamięć
wystarczy że zamknę oczy
będę próbował zapomnieć
oduczę się nazw ulic
i ulubionych barów
do czasu
aż sobie wreszcie uświadomię
że nie mam lepszych wspomnień

Ku pamięci

bezduszni rozdeptywacze świerszczy
głusi na tłumaczenia Barańczaka
że wszystko jest poważną muzyką
rozkażcie głosom w waszych głowach
żeby choć na chwilę zamknęły mordy
bo w maluczkich jest boski pierwiastek
i będziemy rozliczeni z każdego słowa
a chitynowe pancerze jak łupinki orzechów
rozrzucone na drodze do prawdziwej poezji
dla jednych ku przestrodze a dla drugich
ku wiecznej pamięci

Bajka

tylko matka może podjąć ryzyko
i wydać na świat niezapisaną księgę
z niepokojem wypatrując nagłych zwrotów akcji
jak Bóg Stwórca który cierpliwie czeka
rysując palcem jakieś znaki na rajskiej ceracie
nawet jeśli powiesz że to bajka
w każdej bajce najważniejszy jest morał
ale najpierw trzeba wypełnić czymś pustkę
a co jeśli brakuje pomysłu na ciąg dalszy
i ma się ochotę urwać w połowie zdania
albo kiedy sam zamieniasz się w smoka
zionącego ogniem z powodu księżniczki
która nigdy nie pokocha takiego skurwysyna?

Erotyk

gipiurowych firanek girlandy
rozkołyszę dla ciebie jedyna
bejcowanych desek werandy
ledwie muśnie kochanka nożyna

z żorżetowej wyplączę zasłony
koronkowych pozbawię sekretów
jak żelazko jam dziś rozpalony
żywym ogniem poślednich poetów

nasycony ambrozji nektarem
aż przykucnę na rąbku satyny
przygnieciony weny ciężarem
i spłodziwszy ten wiersz dla dziewczyny

Krótka piosenka na dobranoc

koszmarne wiersze mnie dręczą
plotą trzy po trzy
sieć pajęczą
para piętnaście w mej głowie że człowiek
zaczyna mdleć

gdy budzę się zlany potem
kotek na płotek
ja pod płotem
leżę on mruga że taka niedługa
ta moja pieśń