zburzmy bazylikę św. Piotra
odbudujmy Koloseum
ubierzmy papieża w zbroję
zobaczmy jak się spisze
walcząc z lwem lub tygrysem
urządźmy wielkie święto
ku czci Dionizosa
zbiorową orgię
wygnajmy z miasta Lota
wraz z jego rodziną
i zobaczmy
co będzie dalej
Piszę rymowanki takie bardzo proste, co się nazywają rymy częstochowskie liczę więc sylaby, jak sie na nich skupie, to wychodą słowa czasem bardzo głupie. Grunt, że się rymuje, że coś napisałem może wyszło słabo, ale dobrze chciałem...
28.02.2013
Jutro
że może się gdzieś zgubi w mroku nocy
nie nadejdzie i nie rozświetli ciemności
przyszło rozśpiewane, całe w skowronkach
jakby chciało mi powiedzieć, że wczoraj
już nie ma i żebym zapomniał
27.02.2013
Podróż do wnętrza
cieniutkie ścieżki tuszu
na śnieżnobiałej kartce
znaczą ślad do mej duszy
zapraszam na wędrówkę
po tych niebieskich dróżkach
wyznaczonych w pośpiechu
wędrując po nich wzrokiem
dojdziesz wreszcie do miejsca
które jest moim światem
poczuj sie moim gościem
usiądź sobie wygodnie
a ja zaparzę herbatę
na śnieżnobiałej kartce
znaczą ślad do mej duszy
zapraszam na wędrówkę
po tych niebieskich dróżkach
wyznaczonych w pośpiechu
wędrując po nich wzrokiem
dojdziesz wreszcie do miejsca
które jest moim światem
poczuj sie moim gościem
usiądź sobie wygodnie
a ja zaparzę herbatę
26.02.2013
Upiory przeszłości
Chciałbym o kwiatkach i ptaszkach
ciepłym wiosennym słoneczku
lecz szarpie mnie za rękę
długopis jak pazur demona
drapie do krwi niewinną biel
tej niepokalanej kartki
ukryta gdzieś z tyłu głowy
przesłonięta obrazami
wschodów i zachodów słońca
powraca w nocnych koszmarach
zostaje na mokrej pościeli
czasem do białego rana
i w tiku lewej powieki
przyczajona tylko czeka
aż wezmę długopis do ręki
żeby wylać się na papier
ciepłym wiosennym słoneczku
lecz szarpie mnie za rękę
długopis jak pazur demona
drapie do krwi niewinną biel
tej niepokalanej kartki
ukryta gdzieś z tyłu głowy
przesłonięta obrazami
wschodów i zachodów słońca
powraca w nocnych koszmarach
zostaje na mokrej pościeli
czasem do białego rana
i w tiku lewej powieki
przyczajona tylko czeka
aż wezmę długopis do ręki
żeby wylać się na papier
22.02.2013
Uczta ołowianych potworów
spójrz chmury pożerają błękit
i słychać trzask jego skorupki
a w ciemności błyskają ich zęby
A gdzie jest Pan Bóg?
Przerywam walkę z żywiołem
i spoglądam na właścicielkę
małych czerwonych kaloszy
Gdzie jest Pan Bóg?!
pewnie dosiadł czarnego potwora
żeby po całonocnej walce
zamienić w białego baranka
i słychać trzask jego skorupki
a w ciemności błyskają ich zęby
A gdzie jest Pan Bóg?
Przerywam walkę z żywiołem
i spoglądam na właścicielkę
małych czerwonych kaloszy
Gdzie jest Pan Bóg?!
pewnie dosiadł czarnego potwora
żeby po całonocnej walce
zamienić w białego baranka
20.02.2013
Modlitwa wędrowca
błądzę na krętych ścieżkach życia
wciąż nie wiem w którą mam iść stronę
dawno nadziei zgasła świeca
i bez niej dalej iść nie mogę
Boże co mieszkasz na niebiosach
wysłuchaj proszę me wołanie
ześlij mi chociaż promień słońca
by mi ułatwił wędrowanie
wciąż nie wiem w którą mam iść stronę
dawno nadziei zgasła świeca
i bez niej dalej iść nie mogę
Boże co mieszkasz na niebiosach
wysłuchaj proszę me wołanie
ześlij mi chociaż promień słońca
by mi ułatwił wędrowanie
16.02.2013
Na skrzydłach marzeń
na skrzydłach marzeń pofrunę
ponad dachami kamienic
a lecąc nad miejskim placem
zatoczę duże koło
żeby tam ciebie wypatrzeć
jak sobie siedzisz i marzysz
że gdy do ciebie przyfrunę
ponad dachami kamienic
to nigdy mnie nie wypuścisz
ze swoich ramion
ponad dachami kamienic
a lecąc nad miejskim placem
zatoczę duże koło
żeby tam ciebie wypatrzeć
jak sobie siedzisz i marzysz
że gdy do ciebie przyfrunę
ponad dachami kamienic
to nigdy mnie nie wypuścisz
ze swoich ramion
15.02.2013
Znak pokoju
gdy wykonywał znak pokoju
nad głowami purpuratów
a setki par oczu śledziły
każdy ruch jego białych ramion
niektórzy nawet bili brawo
nagle jak pocisk wystrzelony
przez tureckiego szaleńca
spadł wprost na jego siwą głowę
gdzieś spod kopuły bazyliki
upadły anioł na długich skrzydłach
począł go bezlitośnie dręczyć
ten czując słabość duszy i ciała
wyrwał się ze szponów demona
i zniknął i już go nie widzieli
tłum stał oniemiały i patrzył
czekając na jakiś nowy znak
nad głowami purpuratów
a setki par oczu śledziły
każdy ruch jego białych ramion
niektórzy nawet bili brawo
nagle jak pocisk wystrzelony
przez tureckiego szaleńca
spadł wprost na jego siwą głowę
gdzieś spod kopuły bazyliki
upadły anioł na długich skrzydłach
począł go bezlitośnie dręczyć
ten czując słabość duszy i ciała
wyrwał się ze szponów demona
i zniknął i już go nie widzieli
tłum stał oniemiały i patrzył
czekając na jakiś nowy znak
12.02.2013
Zamknij oczy
już nie szukaj mnie w starej szufladzie
w stercie listów schowanych gdzieś na dnie
przewiązanych ogromną kokardą
nie rozwiązuj jej nawet, nie warto
i nie znajdziesz mnie w wielkiej szkatule
której wieko dziś głaszczesz tak czule
raczej nie ma mnie wśród twoich skarbów
nie wyciągaj ich nawet, nie warto
ale proszę poszukaj mnie w sobie
zamknij oczy, a będę przy tobie
tę, co lubisz założę koszulę
nie otwieraj ich jeszcze...
w stercie listów schowanych gdzieś na dnie
przewiązanych ogromną kokardą
nie rozwiązuj jej nawet, nie warto
i nie znajdziesz mnie w wielkiej szkatule
której wieko dziś głaszczesz tak czule
raczej nie ma mnie wśród twoich skarbów
nie wyciągaj ich nawet, nie warto
ale proszę poszukaj mnie w sobie
zamknij oczy, a będę przy tobie
tę, co lubisz założę koszulę
nie otwieraj ich jeszcze...
11.02.2013
Autobus do nowego świata
wiatr już dawno rozwiał wszystkie moje plany
teraz błyszczą jak kropelki rannej rosy
na trawniku tuż przed blokiem rozsypane
spaceruję sobie czasem po nich boso
białe chmury wpadły rano do kałuży
co pamiątką jest po nocy przepłakanej
gdy poranny promień wreszcie ją osuszy
może chmury poszybują sobie dalej
Nowy Świat dziś się wydaje jakby starszy
i w ogóle jakiś mało kolorowy
a ja czekam o przystanek sie oparłszy
na autobus co pokaże mi świat nowy
teraz błyszczą jak kropelki rannej rosy
na trawniku tuż przed blokiem rozsypane
spaceruję sobie czasem po nich boso
białe chmury wpadły rano do kałuży
co pamiątką jest po nocy przepłakanej
gdy poranny promień wreszcie ją osuszy
może chmury poszybują sobie dalej
Nowy Świat dziś się wydaje jakby starszy
i w ogóle jakiś mało kolorowy
a ja czekam o przystanek sie oparłszy
na autobus co pokaże mi świat nowy
Twarze
ciągle mijam ludzkie twarze
które żyją kilka sekund
ledwo zdążę się przypatrzeć
już znikają za plecami
drugi raz ich nie zobaczę
żegnajcie ulotne twarze!
7.02.2013
Czy miłość uskrzydla?
mówią, że miłość uskrzydla
a ja pałając gorącym uczuciem
do pewnej cudownej istoty
chciałem, czym prędzej
tulić ją w swych ramionach
ale, żeby się to stało
miałem do pokonania
dość spory dystans
wierząc w cudowną moc
wspomnianego już uczucia
rzuciłem się ze zbocza
całkiem sporej góry
ufny bezgranicznie
w magiczne właściwości
siły, która mnie popchnęła
ze wspomnianego już zbocza
zatrzepotałem ramionami
na wzór któregoś ze stworzeń
które sztukę latania
ma dobrze opanowaną
i próbując sobie przypomnieć
nazwę, czy chociaż gatunek
wspomnianego juz stworzenia
nagle uświadomiłem sobie
że siła grawitacji wydaje się być
silniejsza od mojej miłości
i tak łamiąc gałęzie roślinności
gęsto porastającej wspomniane już zbocze
a w raz z nimi moje biedne kości
stwierdziłem, że uczucie
do cudownej istoty
nie jest wystarczająco silne
i zaraz po wyjściu ze szpitala
muszę sobie znaleźć jakiś
inny obiekt westchnień
a ja pałając gorącym uczuciem
do pewnej cudownej istoty
chciałem, czym prędzej
tulić ją w swych ramionach
ale, żeby się to stało
miałem do pokonania
dość spory dystans
wierząc w cudowną moc
wspomnianego już uczucia
rzuciłem się ze zbocza
całkiem sporej góry
ufny bezgranicznie
w magiczne właściwości
siły, która mnie popchnęła
ze wspomnianego już zbocza
zatrzepotałem ramionami
na wzór któregoś ze stworzeń
które sztukę latania
ma dobrze opanowaną
i próbując sobie przypomnieć
nazwę, czy chociaż gatunek
wspomnianego juz stworzenia
nagle uświadomiłem sobie
że siła grawitacji wydaje się być
silniejsza od mojej miłości
i tak łamiąc gałęzie roślinności
gęsto porastającej wspomniane już zbocze
a w raz z nimi moje biedne kości
stwierdziłem, że uczucie
do cudownej istoty
nie jest wystarczająco silne
i zaraz po wyjściu ze szpitala
muszę sobie znaleźć jakiś
inny obiekt westchnień
Gdzie jesteś?
tam gdzie dwa błękity łączy
cienka kreska horyzontu
tam gdzie wiatr czochra
czupryny starym topolom
tam gdzie ziemia sięga nieba
że pod stopami chmury
tam gdzie córy Koryntu czekają
przy drodze do nikąd
i jeszcze wszędzie tam
gdzie mówią, że mnie nie ma
cienka kreska horyzontu
tam gdzie wiatr czochra
czupryny starym topolom
tam gdzie ziemia sięga nieba
że pod stopami chmury
tam gdzie córy Koryntu czekają
przy drodze do nikąd
i jeszcze wszędzie tam
gdzie mówią, że mnie nie ma
5.02.2013
Niech mnie pochłonie!
ten błysk w twoich oczach
co na ułamek rozświetlił mrok
by za chwilę zgasnąć
pośpiesznie zakryty kotarą powiek
dostrzegłem go jednak
jak wędrowiec widzi
tańczące ogniki
gdzieś pośród bagien
będę podążał w jego stronę
a jeśli to ogień zwodniczy
to niech mnie pochłonie
mroczna otchłań!
i tak
warto było spróbować
co na ułamek rozświetlił mrok
by za chwilę zgasnąć
pośpiesznie zakryty kotarą powiek
dostrzegłem go jednak
jak wędrowiec widzi
tańczące ogniki
gdzieś pośród bagien
będę podążał w jego stronę
a jeśli to ogień zwodniczy
to niech mnie pochłonie
mroczna otchłań!
i tak
warto było spróbować
Nić Ariadny
kilka brzęczących monet
za mało, żeby zostać
a wystarczy, żeby odejść
cienką, asfaltową nitką
która wiedzie przez labirynt
spraw przyszłych
by skończyć się za horyzontem
i zapomnieć
za mało, żeby zostać
a wystarczy, żeby odejść
cienką, asfaltową nitką
która wiedzie przez labirynt
spraw przyszłych
by skończyć się za horyzontem
i zapomnieć
4.02.2013
Skaranie boskie
unoszę się nad czerwonymi dachami kamienic
niesiony białym dymem z ceglanych kominów
ogarniam wzrokiem cały wszechświat mojego miasta
i zaglądam do okien codziennych ludzkich spraw
a wszystkiemu winne są białe skrzydła wyobraźni
którymi pokarał mnie Pan Bóg za grzechy sprzed lat
moje albo może nawet poprzednich pokoleń
tego nie wiem, niezbadane są wyroki boże
noszę swoje brzemię w pokorze (ono mnie nosi?)
dusza przeżywa niewyobrażalne katusze
gdy nie mogę twardo stąpnąć po bruku ulicy
bo muszę nad czerwonymi dachami kamienic
niesiony białym dymem z ceglanych kominów...
niesiony białym dymem z ceglanych kominów
ogarniam wzrokiem cały wszechświat mojego miasta
i zaglądam do okien codziennych ludzkich spraw
a wszystkiemu winne są białe skrzydła wyobraźni
którymi pokarał mnie Pan Bóg za grzechy sprzed lat
moje albo może nawet poprzednich pokoleń
tego nie wiem, niezbadane są wyroki boże
noszę swoje brzemię w pokorze (ono mnie nosi?)
dusza przeżywa niewyobrażalne katusze
gdy nie mogę twardo stąpnąć po bruku ulicy
bo muszę nad czerwonymi dachami kamienic
niesiony białym dymem z ceglanych kominów...
Subskrybuj:
Posty (Atom)