8.08.2013

Upalne lato w Parku Praskim

Na parkowej alejce dwie panienki
z nosami zadartymi wysoko do góry
i włosami uczesanymi w śmieszne koczki

w szkłach ich okularów płyną chmury
może właśnie proszą niebiosa o pomoc
lub zwyczajnie nie chcą spojrzeć w oczy

jakichś przypadkowych przeciętniaków
zaczytanych w Heideggerze zapachu
drzew i egzystencjalnych problemach

Z naprzeciwka idzie stara Zajkowska
byłaby niewidoczna gdyby nie bukiet
tulipanów piwonii chryzantem kwiatów

W zależności od finansowych możliwości
po zakupie leków chleba i zrobieniu opłat
jest gorące lato więc gatunek adekwatny

może ktoś ustąpi miejsca w autobusie
na cmentarzu trzeba ułożyć kwiaty tak
żeby można było tysiąc razy przeczytać

imię nazwisko i są dwie daty z których
pierwsza jej nigdy nie obchodziła a drugiej
stara się nie czytać bo się wtedy czuje samotna

kiedyś też były modne takie wielkie okulary
i z głową w obłokach czekało się na tego
jedynego łobuza z warszawskiej Pragi

który przegoni chmury i spojrzy w oczy

Modlitwa o życie

jakaś kobieta chce iść do nieba
ale jeszcze nie teraz więc modli się
o zdrowie gdy potworny skorupiak
toczy jej wątrobę i już zjadł połowę
jelit które grają trzecią część sonaty
fortepianowej chopina a lekarz kręci
głową nad pustą butelką koniaku
za udaną stomię bo jeszcze wczoraj
myślał że jest bogiem i to jest wszystko
co może zrobić w temacie nieśmiertelności
dziewczynka bez ozdobników słownych
pyta dlaczego życie jest tak popierdolone
odpowiada cisza wraz z ostatnim haustem
powietrza nad kartką z zaznaczonym
krwawą plamką słowem które zupełnie
tutaj nie pasuje

Ciszej

Rozglądam się bezradnie w poszukiwaniu czegoś
czego nie ma odeszło nim zdążyłem coś powiedzieć
zapytać dlaczego albo przynajmniej się pożegnać
jestem jeszcze małym chłopcem i nie potrafię
ubrać myśli w słowa odpowiednie do tego
co wtedy czułem albo za czym teraz tęsknię
próbuję wypełnić nimi puste miejsce bo cisza
jest na samym końcu wszystkiego co kocham
krzyczę żeby odczarować przeszłość
ale nikt nie chce słuchać gówniarza
któremu się coś popieprzyło we łbie
i drze mordę na całe przedszkole szkołę osiedle
nie wiem co mam zrobić żeby go uciszyć

we mnie

Jestem na rybach

Podlaskie komary bzyczą niemiłosiernie
próbując przekrzyczeć moje myśli
jeśli będziesz tyle gadał
to nie złapiemy żadnej ryby
kiedyś dostałem piątkę z kotem w butach
na tekturce za to że byłem cicho
jeden raz w życiu i nie wiem
czy to źle czy dobrze

taśmę klejacą trzeba odrywać szybko
jednym ruchem inaczej boli
mój tato kiedy był jeszcze ojcem
wlał mi za pyskowanie zamknij wreszcie
mordę pysk ryj gębę jadaczkę się
a sam poruszał ustami i tylko jedną stroną
bez ciebie jest cisza i spokój
jak przyjedziesz to pójdziemy na rybki
kto do ciebie przyjechał no kto

syn

Nie rozumiem

miałem kolegę który się zawsze spieszył
po dwa trzy cztery stopnie
huk otwieranych drzwi i wylatywał z klatki jak pocisk

pamiętam matkę kiedy wysiada z samochodu
idzie boso w czarnych rajstopach
ktoś ją podtrzymuje a ja wiszę głową w dół na trzepaku

czy wiecie gdzie mieszka jego dziewczyna pyta ktoś
z czarnym tuszem na policzkach
i łamiącym się głosem proponuje nam nową zabawę

nie potrafię zrozumieć dlaczego tamta pani była bez butów
ale biegam od drzwi do drzwi
posłaniec śmierci który wciąż niczego nie rozumie

tylko sobie wyobrażam ten płonący samochód na drzewie
kilku młodych i tego który kiedyś
zauważył że mój tata jest dużo starszy od jego taty

może dlatego jest mi przykro