Sztuka nie lubi tykania zegarka
zjawia się kiedy ma takie widzimisię
mówi skalmar do pana kraba
zamarłem ze słoikiem sałatki ogórkowej
w jednej ręce a w drugiej już nie pamiętam
zresztą kogo to teraz obchodzi
tatusiu dlaczego płaczesz? pytają dzieci
dla których wszystko jest proste
spongebob smaży kraboburgery
i wtedy sobie uświadamiam
że przecież z największą wirtuozerią
godną mistrzów świata
wyjadam sałatki ogórkowe
Piszę rymowanki takie bardzo proste, co się nazywają rymy częstochowskie liczę więc sylaby, jak sie na nich skupie, to wychodą słowa czasem bardzo głupie. Grunt, że się rymuje, że coś napisałem może wyszło słabo, ale dobrze chciałem...
9.01.2014
Wieczne miasto
nakładasz na powieki plasterki ogórka
jakbyś nigdy nie chciała oglądać
starości z jej sztucznym uśmiechem
i całą tą tęsknotą do zmarłych
kurczowo trzymasz się brzegu umywalki
w obawie o własne życie które ucieka
wraz z każdą rozbryzgującą się kroplą
pamiętaj że mam zawsze przygotowane
dwie pięciozłotówki i nie pozwolę ci spojrzeć
śmierci w oczy a gdyby wypadło na mnie
idź do warzywniaka i kup sobie za to
kilogram ogórków gruntowych a resztę
wrzuć (kiedyś przy okazji) do tej naszej fontanny
na Piazza Navona
jakbyś nigdy nie chciała oglądać
starości z jej sztucznym uśmiechem
i całą tą tęsknotą do zmarłych
kurczowo trzymasz się brzegu umywalki
w obawie o własne życie które ucieka
wraz z każdą rozbryzgującą się kroplą
pamiętaj że mam zawsze przygotowane
dwie pięciozłotówki i nie pozwolę ci spojrzeć
śmierci w oczy a gdyby wypadło na mnie
idź do warzywniaka i kup sobie za to
kilogram ogórków gruntowych a resztę
wrzuć (kiedyś przy okazji) do tej naszej fontanny
na Piazza Navona
Akwarelowe Post Mortem
i co teraz można zrobić?
rozmazać się na gębie
jak akwarela oparta o śmietnik
pada deszcz rozjeżdżają się nogi
czy wypada położyć się w błocie
wierzgać i krzyczeć jak dziecko?
zamazuję czarny garnitur koszulę
krawat i na myśli nakładam równiutko
jaśniejszą warstwę żeby nieco ożywić
albo nie
poczekam aż wszystko zaschnie
zamieni się w twardą skorupę
i będę sobie dalej tak stał
a ludzie będą przechodzić popatrzą
czasem ktoś coś powie mądrego
żeby na koniec zapomnieć
o facecie opartym o śmietnik
z rozmazaną gębą i w jasnobrązowym
garniturze koszuli i krawacie
rozmazać się na gębie
jak akwarela oparta o śmietnik
pada deszcz rozjeżdżają się nogi
czy wypada położyć się w błocie
wierzgać i krzyczeć jak dziecko?
zamazuję czarny garnitur koszulę
krawat i na myśli nakładam równiutko
jaśniejszą warstwę żeby nieco ożywić
albo nie
poczekam aż wszystko zaschnie
zamieni się w twardą skorupę
i będę sobie dalej tak stał
a ludzie będą przechodzić popatrzą
czasem ktoś coś powie mądrego
żeby na koniec zapomnieć
o facecie opartym o śmietnik
z rozmazaną gębą i w jasnobrązowym
garniturze koszuli i krawacie
Frustratorium na skrzypce, obój i prawosławne Boże Narodzenie
jedna ręka klaszcze a druga
przeszukuje kieszenie marynarki
w poszukiwaniu numerka do szatni
płaszcz kożuch palto cokolwiek
bo jest zimno i prószy śnieg
raz dwa trzy zaraz to ile jest
tych białych marmurowych schodów?
jeszcze cztery przystanki osiem pięter
byłem w operze filharmonii teatrze
czy to takie ważne?
na litość boską ludzie czy to ważne
gdzie byłem w co ubrany i ile schodów
pokonałem w drodze do domu albo
jakim środkiem lokomocji wróciłam?
dlaczego nikt mnie nie zapyta o to
jak ja się teraz czuję po tym wszystkim?
przeszukuje kieszenie marynarki
w poszukiwaniu numerka do szatni
płaszcz kożuch palto cokolwiek
bo jest zimno i prószy śnieg
raz dwa trzy zaraz to ile jest
tych białych marmurowych schodów?
jeszcze cztery przystanki osiem pięter
byłem w operze filharmonii teatrze
czy to takie ważne?
na litość boską ludzie czy to ważne
gdzie byłem w co ubrany i ile schodów
pokonałem w drodze do domu albo
jakim środkiem lokomocji wróciłam?
dlaczego nikt mnie nie zapyta o to
jak ja się teraz czuję po tym wszystkim?
Chyba znowu zaczynam gwiazdorzyć
zamykam się w mrocznym świecie
pachnącym naftaliną
i stumilowym lasem
to wszystko jest od czapy
trapera-podróżnika
z lisim ogonkiem
który umarł dawno temu
a stado motyli obsiada
głowę ramiona i plecy
żeby pożreć jego piżamę
zostawcie mi chociaż wspomnienia!
proszę!
puka ksiądz który przyszedł
z wizytą duszpasterską
palimy sobie kadzidełka
i rysujemy kredą gwiazdy
a w słabym świetle latarki
wszystko wygląda tajemniczo
aż trudno jest uwierzyć
nawet człowiekowi po seminarium
że jeszcze może być jakiś
inny świat
pachnącym naftaliną
i stumilowym lasem
to wszystko jest od czapy
trapera-podróżnika
z lisim ogonkiem
który umarł dawno temu
a stado motyli obsiada
głowę ramiona i plecy
żeby pożreć jego piżamę
zostawcie mi chociaż wspomnienia!
proszę!
puka ksiądz który przyszedł
z wizytą duszpasterską
palimy sobie kadzidełka
i rysujemy kredą gwiazdy
a w słabym świetle latarki
wszystko wygląda tajemniczo
aż trudno jest uwierzyć
nawet człowiekowi po seminarium
że jeszcze może być jakiś
inny świat
Subskrybuj:
Posty (Atom)