30.12.2013

Pięć minut

przybywa w chwale i glorii
otoczony orszakiem tych
co gotowi za nim w ogień
Salve! odbija się echem
od monumentalnych budowli
ku czci wszystkich bogów
jakich wymyślił człowiek
pochylone nisko czoła
rozlewają się i płyną
aż pod marmurowe stopnie
a na samym ich szczycie
najlepszy widok na okolicę
dzisiaj ci wszyscy którzy
zwykle odpalają papierosy
od świętego ognia są w mniejszości
nikt nie trzepie dywanów
nie kosi trawy w ogródkach
mali i duzi odświętnie ubrani
śpiewają Ave Cezar a jutro?
słoneczny zegar pokaże
że za pięć minut
będzie następna wojna albo
kolejny zamach stanu
wybiorą nowego króla
a tłum zapomni o starym
przestaną czytać jego wiersze
na koniec ktoś przekręci nazwisko
i tak już zostanie

Merry Cośtam

Boże daj mi serce jak dzwon
żeby biło jeszcze długo po tym
gdy wszyscy się rozejdą do domów
zniesmaczeni czy ktoś z państwa
wie jak smakuje jajko z pomidorem
przy wigilijnym stole?
Odszedłem na chwilę bo już mam dosyć
rodzinnej atmosfery z reniferem
kręcącym głową z dezaprobatą
że dom świeci tysiącem świateł
a nie ma śniegu i nawet nie ma kolęd
jest tylko śmierć z kosą i Jezus
który się mieści w dłoni
chciałbym tylko dodać
że też mam was wszystkich
w dupie

20.12.2013

Chciałbym cię bliżej poznać

chciałbym przytulić wszystkich
których kochałaś znałaś mówiłaś
dzień dobry w drodze z i do pracy
przyjaciół kolegów znajomych
przypadkowo napotkanych przechodniów
lekarzy pielęgniarki księdza grabarza

chciałbym zobaczyć wszystkich
którzy noszą w głowach
twoje portrety szkice fotografie
kolorowe czarno-białe albo tylko
pamiętają jakiś gest słowo uśmiech
wiedzą że byłaś mieszkałaś chodziłaś
do szkoły albo co kupowałaś na śniadanie
w jakim płaszczu albo w jakiej czapce

chciałbym wysłuchać każdej opowieści
historyjki żartu szeptu szelestu kartek
które przerzucałaś w szkolnej czytelni
wymiany grzeczności na przystanku
słów wypowiedzianych do siebie
okrzyków jęków westchnień
przed i po zastrzyku kroplówce tabletce

czas tak szybko leci że nie miałem okazji

Kolęda

na stole wigilijnym
 dziś króluje coca cola
 o opłatku już nie każdy
 z nas pamięta

powtórki w telewizji
 i w reklamie gdzieś Mikołaj
 niektórym z nas przypomną,
 że są święta

dlaczego tak się stało
 gdzie to wszystko się podziało
 gdzie jest szopka
 no a w niej Rodzina Święta
 
gdzie pasterze i krolowie
 śpiewający aniołowie
 a na niebie pierwsza gwiazdka
 gdzie są święta?

19.12.2013

Prawdziwej zimy nie będzie!

zima przyszła niepostrzeżenie i przysiadła
na progu a jej mleczny kożuch przykrył całe gumno
Wychodzę i mówię Hej! Yo! A pudzies mi stąd!
Próbowała mnie zmrozić lodowym spojrzeniem ale ja
jestem gorący zawodnik i z uśmiechem Marlona Brando
Nic na mnie nie działają takie zimne ryby!
zaczynam wyuczoną nawijkę specjalnie na takie okazje
chyba jej serducho stopniało bo temperatura się podniosła
do plus pięć że wreszcie mogłem wyciągnąć filca co to zamarzł
przy studni jak poiłem jałoszkę więc pogroziłem palcem
zgrubiałym od wideł z metalowym trzonkiem i krzyczę
Wyskakuj z tych fatałaszków maleńka bo król julian
(chodziło mi o mnie) ma dzisiaj ochotę na mrożonego śledzia
w galarecie i wiecie co się stało? temperatura podskoczyła
do plus trzydzieści a starzy ludzie powiadją że takich świąt
to jak żyją jeszcze nie mieli i żebym na drugi raz
siedział w chałupie bo wioskowe dziewuchy straszę

Funt kłaków

proszę się nie krępować i wbijać obcasy
w moje ucho środkowe popatrzę sobie kątem oka
co tam się kryje i może zagram coś na bębenku
niech tryśnie fontanna pomidorowego soku
po którym się żyje wiecznie jak tylko sam pan
wicehrabia wymyśli co ze mną robić dalej
drapie się po pośladku a na rozstaju dróg
trzeba podejmować szybkie decyzje
czy macie państwo wrażenie że mi się nie układa?
tylko koniki bułane się cieszą że dzisiaj
zamiast siana będzie garść sterydowych odżywek
o smaku jabłko-mięta a przecież biała kość
obrana ze skóry ścięgien i mięśni wskazuje kierunek
ale wszyscy się spieszą i nikomu się nie chce
czytać

18.12.2013

Czarny kwadrat na białym polu

lastrykowy parkiet błyszczy jak płyta nagrobna
gdy cały świat wiruje na trzy czwarte i kręcą się
łezki w porcelanowych oczach a może to tylko krople
deszczu co wciąż pada żebym poczuł że żyję
raz dwa trzy raz dwa trzy liczę kroki do wyjścia
z napisem zaświaty bo już się zmęczyłem tym tańcem
wracam do domu a wszystkie okna są czarne na tle
jasnej ściany bloku jakby nikogo tam nie było

17.12.2013

Pałacyk

gałęzie dębów wystukują rytm na pordzewiałym bębenku
ze strzelistą wieżyczką tuż nad klatką
dom się kołysze a w zasadzie to baśniowy pałac
podzielony na mieszkania komunalne bez ciepłej wody
i z tak ciemną sienią że nigdy nie można trafić
na klamkę żeby wpuścić do środka burą kotkę
brzęczą łyżeczki w szklankach z kawą po turecku
i wiśniami z kompotu przyniesionymi specjalnie dla mnie
z piwnicy co była kiedyś lochem dla krnąbrnych
spoglądam przez okno na tłum kawek i gawronów
oglądających suche liście z każdej strony
jakby tam była zapisana historia zaczarowanego domu
z ogromnym liszajem którego się nie udało zamalować
niebieską farbą albo chociaż zasłonić ikonami
patrzą w oczy i się uśmiechają tak jakby się też troszkę bały
tego miejsca

16.12.2013

Bezpieczeństwo i Higiena Poezjowania

proszę zamaskować belki na poddaszu
płytami karton-gips i żadnych huśtawek
treningowych worków czy kryształowych żyrandoli
zabrania się suszenia koronkowych majtek
świetliki dachowe powinny być ciasne i wąskie
i zero gniazdek w okolicach zbiorników wodnych
anioła stróża proszę postawić tuż przy schodkach
tylko ostrożnie żeby się nie rozbił
kajdanki z wysyłkowego sex shopu na wszelki wypadek
a od kaloryfera długi mocny łańcuch
proszę uważać podczas nalewania niedzielnego rosołu
na mam już tego dosyć i tym podobne
Sylvia Plath Edgar Allan Poe i Rafał Wojaczek
powinni mieć zakaz wstępu na półkę z książkami
proszę jeszcze coś zrobić z poczuciem bezsensu
ale to już nie wchodzi w zakres usług
doradcy są do dyspozycji 24 godziny na dobę
przez siedem dni w tygodniu
życzę państwu dobrej zabawy i wielu sukcesów

Wszystko można wyczytać!

faceci nie muszą rozmawiać
wystarczy leżeć na wersalce
i gapić się w sufit jak mój ojciec
oczywiście można czasem rzucić
przestań! albo zagraj!
ale tylko w przypadku gry na akordeonie

dlatego nigdy nie powiem że kocham
te dwa dołeczki na policzkach
dzięki Bogu ona się uśmiecha i bez tego
kobiety potrafią chyba wszystko
wyczytać z moich oczu dialogi
które układam skradając się bezgłośnie
z pokoju do kuchni i z powrotem

15.12.2013

Krogulce

Krogulec z haczykowatym nosem
i długimi zrogowaciałymi pazurami
pożółkłymi od papierosów i śmierdzących skarpet
leży na wznak na wersalce jakby tylko czekał

odwracam żołnierzyki plecami
żeby przypadkiem któregoś nie potraktował
jako godnego sobie przeciwnika i nie wyrzucił
przez uchylony balkon dla odrobiny świeżego powietrza

jeszcze słabo władam bronią
ale potrafię jednym ruchem ręki ukryć moje wojsko
jak ptak pisklęta kiedy drapieżnik krąży po pokoju
mam pod paznokciami ziemię i trawę od poszukiwania poległych

i nie chcę nigdy dorosnąć

Nie mam już nic do dodania

proszę nie oczekiwać cudów nie skomleć
obowiązuje zakaz drapania w drzwi
i jest jak wół napisane K-O-N-I-E-C
a państwo wciąż głodni nowych smaków

ślinicie palce z nadzieją że się skleiło
że może da się wyskrobać małym palcem
wylizać wycmoktać wydusić i wreszcie wyjść
nasyconym ambrozją wysublimowanych doznań

proszę tak na mnie nie patrzeć mili państwo
wszystko rozdałem z nadzieją że się przyda
przepraszam za analogową jakość i że czarno-białe
poplamione kawą i zdarte od częstego odtwarzania

naprawdę nie mam nic do dodania

12.12.2013

Noc ciemna

żyjesz jakbyś chciała udowodnić
że się coś komuś pokiełbasiło
tam na górze w obliczeniach
chociaż już tylko garść cieniutkich kostek
w półprzezroczystym skórzanym worku
przykrytym kołdrą w fantazyjne esy floresy
z krwi i ustrojowych płynów
ogromne oczy przebijają wzrokiem sufit
w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o sens
jeszcze jesteśmy my którzy nie pozwalamy ci
w ciszy kontemplować własnego cierpienia
zasypując niezręcznymi pytaniami o ból fizyczny
w końcu i tak zostawisz nas samych
i będziemy szukać odpowiedzi na ulicach
błąkam się jak zagubiona dusza i czytam
wulgaryzmy wypisane na ścianach kamienic
inni ludzie też czasem czują się kurewsko podle
a nigdy wcześniej nie pomyślałem że słowo CHUJ
może być krzykiem rozpaczy młodego człowieka
który właśnie został sam i naprawdę nie wiem
co powiedzieć

Zorientowałem się poniewczasie

już poniewczasie
zorientowałem się
że na kontrabasie
u sąsiada gra się

i budzę moją Kasię
a weźże podnieś się
nie idzie w tym hałasie
spokojnie wyspać się

zorientowałeś się
dużo poniewczasie
bo to echo niesie się
ach ty mój głuptasie

11.12.2013

Ostatni taki zgon

na chodniku leżą karykaturalnie wydłużone cienie
i nie wiadomo co im chodzi po głowach
może kolorowy paw obudzony przez patrol
niebieskich kogutów w spodniach z lampasami
ludzie ludzie ludzie dlaczego jeszcze nie śpicie?
odbija się pijacką czkawką od ścian kamienic
żeby na moment zapalić wszystkie światła w mieście
ktoś prosi zaspanym głosem o dowód rejestracyjny
i prawo jazdy podczas rutynowej spirometrii
dziwna mieszanka niewyszukanych inwektyw unosi się
w powietrzu i opada srebrnym confetti aluminiowych puszek
jeszcze promil i ulica zaliczy zgon a ja obiecuję państwu
że to już ostatni raz

Sztuka kochania


10.12.2013

Kolacja z deserem

jesteś jak polędwiczka wieprzowa w beszamelowym
kurkowym sosie podana na gorąco z wytrawnym
czerwonym winem w ulubionej restauracji w centrum
wprost rozpływasz się w ustach a kubki smakowe
nie mogą nadążyć za wachlarzem estetycznych doznań
które serwujesz oczom kompozycją barw i kształtów
skórzany portfel przyjemnie masuje moje serce
ilekroć unoszę widelec jakby chciał przypomnieć
że wszystko jest do kupienia i można płacić kartą
a doskonałym uzupełnieniem jest muzyka
Wagner może troszkę przyciężki doskonale pasuje
do naszej lekkiej kolacji moja ukochana Bebe
przez szybę z odwróconym napisem Only for aristocrats
widzę jak mój szofer dyskretnie zerka na zegarek
i pewnie myśli o swojej jak o krwistym steku wołowym
podanym z frytkami zapiekanymi warzywami i półkwartą
ciemnego lokalnego piwa gdzieś na obrzeżach miasta
do muzyki beatlesów i z nieopłaconym rachunkiem za prąd
chyba najlepszą puentą będzie deser który jest słodki
bez względu na zasobność portfela czy status społeczny

9.12.2013

Wierszowany przewodnik dla dorosłych po Polsce: Lublin

dawać mi tu Vladimira
i bułkę z krakowską
ruszamy w sentymentalną podróż
w dół chodnikiem można się toczyć
można zjechać na tyłku
jest pełna dowolność figur
po prawej stronie czwarte liceum
a po lewej kościół
niżej cerkiew i dworzec autobusowy
tutaj każdy krzak każde drzewo
chcą się do człowieka przytulić
trawa jest najmiększa na świecie
i proszę nie słuchać tych którzy twierdzą
że wszędzie jest pełno szkieł i korków
to laureaci ogólnopolskich konkursów
którzy chyba nigdy w życiu nie poczuli
prawdziwego smaku rajskiego jabłuszka
z drzewa co rośnie tam gdzie kiedyś było getto
niestety nikt już tego nie pamięta
zostałem sam i będę państwa oprowadzał
a jeśli się to komuś nie podoba
to nic na to nie poradzę ja jestem zakochany
w tym mieście

5.12.2013

Po

moje dziecko maluje cudowne obrazy
i nie chce słyszeć że ma talent po dziadkach
oczy ma po mnie a uśmiech po matce
po śmierci rodziców jest pustka
której nie da się zapełnić tysiącami słów
właśnie po szynach jedzie pospieszny pociąg
uwielbiam rozmazane krajobrazy malowane w oknie
mam to chyba po ojcu kolejarzu
po matce mam trzy czarno-białe zdjęcia i jedno kolorowe
zastanawiam się co będzie potem
wyremontowany pokój w domu zbudowanym po wojnie
jeszcze skrzypi podłoga po poprzednich mieszkańcach
szczególnie po północy bo rano
wychodzę po chleb i dwadzieścia dekagramów sopockiej
Po jaką cholerę ja to wszystko piszę?

Poezja jest wiecznie żywa

nie to nie jest tak że nic dwa razy
że ludzie są bezduszni i tylko leżą
przykryci stertą kolorowych wstążek
od kolegów z pracy i tylko dwa pieniążki
można zabrać ze sobą po jednym na powiekę
dlaczego w kuchni ktoś się krząta
gotuje rosół albo może zmywa talerze
tak chwilę po północy dokładnie nie wiem
bo nie chce mi się zapalać światła
ktoś kiedyś powiedział że mamy pięć zmysłów
no to jak wytłumaczyć to co widziałem w nocy
kolega stał na przystanku i palił fajkę
kiwnął do mnie nadjechał autobus i zniknął
niestety nie byłem na jego pogrzebie
przecież po poecie pozostają wiersze
ktoś czasem ukradnie jakąś myśl i wklei
a po przestawieniu przecinków zaczyna się
drugie życie wystarczy tylko
ctrl+c ctrl+v

Jestem Super Poetą

 





„Nie nadaje się dla dzieci w wieku poniżej 3 lat”
 
przykręcony drutem
do tekturowej ściany
czekam jak na zbawienie
aż ktoś mnie kupi
wrzuci do samochodu
a kiedy już będziemy w domu
posadzi w fotelu i poczęstuje niby-kawą
wieczorem zostanę odarty z ubrania
żeby na koniec wylądować w łóżku
z blondyną suchą jak patyk
wszystko przez to
że nikt nie zauważy malutkiego przycisku
po naciśnięciu którego recytuję wiersze
bo do tego zostałem stworzony
w chińskiej fabryce zabawek





4.12.2013

Do zobaczenia

tutaj już nikt nie przyjdzie
nie położy głowy na poduszce
to koniec proszę państwa

i niech się potoczy to co zostało
z brzękiem po podłodze i zniknie
pod szafą która jęczy żałośnie

nie płacz głupia nie ma sentymentów
każda uliczka się kiedyś skończy
a moja jest ślepa i głucha tej nocy

wiatr się nie liczy bo to wariat
kochają go pijani marynarze w drodze
z portowej tawerny do ciepłego łóżka

wszyscy pozostali przytrzymują czapki
żeby przypadkiem nie zamachać gdy
ślepą ulicą płynie statek z ładunkiem

pustych butelek na których ktoś skończył
wygrywać melodię i pocieszające jest to
że tylko patrzeć a przypłynie następny

1.12.2013

Wszystkie miłości mojej śmierci

przeniknę ceglany mur
który wyrósł miedzy nami
dzieląc nasz świat na dwa

tylko nie patrz tak na mnie
jakby mnie nie było, jestem
przyrzekaliśmy sobie miłość

pamiętasz?

na niczym mi już nie zależy
nie odbieram telefonów od nieznajomych
i nie odwiedzam przyjaciół

tylko czekam na jedno słowo
do którego mnie przyzwyczaiłaś
przez te wszystkie lata

kiedy...

Nieschodzący uśmiech

otworzyła grodzie powiek
i popłynął wodospadem po policzkach
a w każdej kropli była jego twarz
odbita z nieschodzącym szelmowskim uśmiechem

aż poirytowany wiatr zerwał kapelusz
z indyczym piórkiem i czarną woalką
na wypadek gdyby ksiądz dobrodziej miał chęć
spryskać obficie głowy świeconą wodą

jeszcze ulubiona orkiestra dęta zagrała
coś tam z pamięci głównie po to żeby przegnać
kulawego kundla z kolejki dla rodziny i znajomych
ustawionej do ciepłej konsolacyjnej miski

ktoś miał coś powiedzieć ale dostał biegunki
i skończyło się na odczytaniu wiersza
który się nie nadawał do publicznych odczytań
bo wszyscy parsknęli śmiechem

przez chwilę było jak dawniej i chyba o to chodziło autorowi

29.11.2013

Sklep z wyborami

jest listopad i świeci słońce
warto o tym wspomnieć w miejscu
gdzie wszystko jest zastawione kolorowym szkłem
jak barowy regał w Hulakula na Dobrej
a na głowy sypie się złote confetti w kształcie serc

sprawdzam w kieszeniach spodni czy mam
za co postawić samotnym-opuszczonym
od których tutaj aż się roi
ale wstydzę się kupować w Tesco za pięć złotych
jak ci wszyscy pijacy z mojego bloku

ze skwaszoną miną przysiadam się do jednej takiej
co już stoi nad grobem i coś tam poprawia

patrzę w oczy i widzę że niczego nie żałuje

28.11.2013

Rzym płonie, Rzym się bawi

spróbuj odejść bez jednego słowa skargi
nieważne że powieszą cię za to do góry nogami
zresztą na własną prośbę bo nie jesteś godzien
umrzeć jak człowiek z podniesioną głową i w koronie
czy słyszysz te oklaski? to dla twojego kata
jemu jest łatwej bo ma twarz zasłoniętą a z twojej
można wyczytać każdy grymas nawet z najwyższych trybun
już matrony odsłaniają piersi w nadziei ze będą karmić
dzieci tych najlepszych dla których są łuki tryumfalne
loża VIP a w cateringu soczyste usta ze słonecznego południa
dla ciebie przeznaczono głęboką studnię do której
będą się ustawiać w kolejce obłożnie chorzy na swoich łóżkach
ale nie wybiegajmy w przyszłość liczy się tu i teraz
opada pył i jak okiem sięgnąć dookoła Pola Elizejskie
to jest nagroda dla poetów za odejście bez jednego słowa
uśmiech jest opcjonalny bo może wynikać ze spożycia wina
zmieszanego z octem

26.11.2013

My dzieci z Dworca Centralnego

my dzieci alpinistów odkrywców i kolejarzy
nie straszne nam wigilie dzień przed
albo sylwestry dwa dni potem gdy powroty
śmierdzą przepoconymi skarpetami
a otwarty neseser walizka czy podróżna torba
są po to żeby chociaż raz w życiu spróbować
wyrwać się na trochę z tego więzienia
gierkowskich bloków umieszczonych gdzieś
między grafikiem rozstań i powrotów
dużo czasu na przećwiczenie pojedziemy na łów
tylko po co? skoro musi być cisza i spokój
może kilka zdań w odpowiedzi na co tam w pracy
że Antek odpadł od ściany a Witek
odbierał kolejny poród w drugiej klasie
albo w drodze na Kilimandżaro i zero
alkoholu może tylko troszkę do obiadu
jeszcze kieliszek dwa do kolacji bo od jutra
znów będę półsierotą aż do niedzieli

"Wish I Were a Fly on the Wall" Robert D. Cowan

Jeden przecinek dziewięć(2)

Wydarzyło się to z piątku na sobotę
kilka minut po godzinie pierwszej (w nocy)
kiedy wszyscy słodko spali (snem wiecznym)
noc wcale nie była taka (upiornie) ciemna
paliło się jeszcze sporo świateł (tych droższych)
pędziła ulicą księdza Marmo (przy której jest komisariat)
dwudziestotrzyletnia Justyna (nazwiska nie podano)
z jeden przecinek dziewięć promila (alkoholu)
w powietrzu (unosiła się woń stearyny, to normalne w listopadzie)
na końcu ulicy jest ostry zakręt (po lewej kwiaciarnia)
i nasza nekropolia z historyczną bramą (z tysiąc dziewięćset dziesiątego)
która przeżyła dwie wojny (światowe)
wszyscy przecierają rozespane (porcelanowe) oczy
bo przecież tutaj nigdy nic się nie działo
nie słychać fanfar (na trąbce, rogu lub jakimkolwiek innym instrumencie)
jest tylko rozbita brama i Alfa (z panią Justyną)
to jeszcze nie koniec świata (niestety)
a szkoda (tej bramy)

http://wiesci.wolomin.com/photo/d/brama1344.jpg

25.11.2013

Myśli zebrane pod napoleońską czapką z gazety

niech będzie błogosławiona jasna plama
na ścianie nad łóżkiem rodziców
ostatni ślad po beztroskim kuku
bez potrzeby zrywania się w środku nocy

wtedy naprawdę nie ma o co się modlić
chleb z masłem i cukrem smakuje najlepiej
a doba dzieli się na półgodzinne interwały
gdzie każde kuknięcie oznacza że żyjemy

pierwsza umiera kukułka

Wewnętrzne rozdarcie szat

namaszczeni śpiewają Te Deum laudamus
a ja tylko leżę z rozłożonymi ramionami
i smakuję gorących kropli z lichtarzy
trzymanych w dłoniach białych jak papier
Sanctus Sanctus Sanctus odbija się echem
i znika żeby mi uświadomić że jestem niczym
prochem z butów które przejdą po moim grobie
ich ciała unoszą się tam gdzie słońce
wpada przez różnokolorowe szyby witraża
nad ołtarzem z otwartą księgą moich słabości
nastanie ciemność i chłód przeniknie ciało
i nigdy przenigdy nie będę poetą

Dlaczego Boże Narodzenie jest po Zaduszkach?

nigdy nie umrę
powtarzał sąsiad ucieknę
ale chwyciła go za nogę
i trzymała tak długo
aż go zjadła od środka

jak dziadkową topolę
kiedyś szumiała pięknie
teraz stoi na jednej nodze
ogolona z liści
i wygina się to w jedną
to w drugą stronę
jakby się miała przewrócić

przyjdzie Boże Narodzenie
usiądziemy przy stole
a lasy łąki pola
przykryte białym prześcieradłem
będą nam przypominać
o śmierci

18.11.2013

Totem

naścienna nahajka
do metodycznego wymierzania kar
w miejscu gdzie słońce
ma mocno ograniczony dostęp
kiedy domniemanie niewinności
nie stoi na przeszkodzie
niepoetyckiej prewencji

skutki ubocze w postaci
tików nerwowych i alergii
na mistrza ceremonii
który musiał w przeszłości
próbować na własnej skórze
właściwości tnących rzemienia
należy w tym miejscu pominąć

stal hartuje się w ogniu
powtarzał dziad pradziada
bitego po dupie za każdym razem
gdy tylko pojawiał się cień
wszelkich podejrzeń albo chęć
utrwalenia patrylinearnych więzi
na płaszczyźnie ojciec-syn

w przypadku braku syna może być pies

16.11.2013

Kocham wolność

na stole niedojedzony rosół z lubczykiem
i emaliowaną miską zielonych owoców
na wypadek gdybyśmy zapragnęli się upić
w sposób kulturalny i nieuwłaczający reputacji

zdarta płyta powtarza dwa słowa
z których pierwsze to oczywiście„kocham”
jest trzydrzwiowa szafa co skrzypi niemiłosiernie
ilekroć próbujesz się wyplątać z nylonowych pończoch
i koszmarne metalowe łóżko które każdą pannę wypchnie
do zamążpójścia chociaż oficjalnie ci się nie spieszy

niedoszła przyszła teściowa przyklejona do szklanki
słucha ewentualnie niepożądanych odgłosów
a jeszcze nie teść zaciera ręce na widok podniecenia
malującego się rumieńcem na twarzy tej pierwszej

drugie z powtarzanych słów to „wolność”

14.11.2013

Beznadziejnie biały obrus

ileż jeszcze sił witalnych
jest w tym obumierającym ciele
wyjałowionym z głośnego śmiechu
zimna pościel z niewyczuwalnym
pod opuszkami sensem
i księżyc za mgłą firanki
jedyny świadek cierpień
układania hipotetycznych scenariuszy
z wyuczonym dialogiem na wypadek
gdyby Bóg jednak zmienił zdanie
co jeszcze można zrobić
ile kotów nakarmić gołębi
żeby poczuć chociaż namiastkę
okruszek ślad pozostawiony
na obrusie haftowanym dla zabicia czasu
żeby nie był tak beznadziejnie biały
jeden kubek jeden talerz
nabożny rytuał jako jedyny sposób
pokazania się światu w nowym płaszczu
i całe szczęście że tylko jedno życie

13.11.2013

Słodko-kwaśny listopad

gołąb z wietnamskiej budki za rogiem
smakuje dziś prawie jak kurczak
słodko-kwaśny listopad zaczął się
lepiej w tym roku niż w poprzednich

rozkopali połowę drogi do Lublina
ale jest dobrze i nie śpię
rzucam się na łóżku rozkopuję kołdrę
to normalne przy mojej intensywności 

układania wierszy w fazie rem
można się tego nauczyć w wojsku
na warcie stoją poeci którzy śnią o czymś 
a otwarte oczy są tylko po to żeby dojechać

na cmentarz przy ulicy  Unickiej

Karmazynowy przypływ

po bulwarze Różowego Słońca spaceruje
pani w seksownym bikini po jakiejś Niemce
białe słuchaweczki utwierdzają w przekonaniu
że ktoś ją uwielbia i kołyszą się biodra
a słodkowodni marynarze USS Społem nie mogą
oderwać wzroku od kolorowej dziary na pośladku
słodziutki delfinek uśmiecha się zalotnie
aż znika za szklanymi drzwiami tawerny
szef kuchni poleca pangę i piwo z beczki
jest też zakaz kąpieli do odwołania z powodu sinic
już któryś rok z kolei ale i płatny basen
zamiast toalety co wrzucona przez rezolutną młodzież
płynie w rejs prując fale Zemborzyckiego Zalewu
odruch wymiotny to najlepszy dowód na to
że szczury lądowe powinny siedzieć na lądzie
jeszcze tylko dodam że można płacić kartą

12.11.2013

Zanim wprowadzono zakaz dokarmiania gołębi

chleb połamany na dziesięć tysięcy równych część
a z każdego okruszka uformowana kulka i zgnieciona
w palcach trzymam cieniutką jak kartka kromkę
i chcę się podzielić ale ludzie przechodzą obojętnie
ktoś patrzy w oczy i krzyczy że nie wierzy
w takie inicjatywy społeczne ktoś inny że chętnie
by się ze mną napił wina na ławce w Parku Skaryszewskim


jestem sam z moim gestem uniesionych rąk w centrum
tam gdzie Marszałkowska przecina drogę do Jerozolimy
Miley Cyrus z ogromnego plakatu na dawnym hotelu Forum
wysuwa język i spogląda na pałacowy zegar
zaraz ci pokażę jak się rozdaje ciało wygłodniałemu społeczeństwu
mam już dość tego dydaktyzmy i idę na dworzec


a dworcowe gołębie po każdym dziobnięciu odpowiadają אמן

Narodowe świeto

siwy arab w biało-czerwonym czapraku
tylko czeka aż zagrają wsiadanego
punkt dwunasta trębacz z radia ogłosi światu
że czas wyjąc z szafy niklową zbroję
szybka kawa w filiżance z motywem orła w koronie
smakuje dziś jak zwycięstwo
gdy dłoń uzbrojona w długopis-ciupagę
z inskrypcją ZAKOPANE 2012 na pamiątkę
że byłem na szczycie i omal nie spadłem
bo rozpętała się burza a jeszcze ten grubas
jak schodziliśmy z Kasprowego było minęło
najwyższy czas otworzyć zeszyt
z enigmatycznym BRUDNOPIS na okładce
dwa tysiące cięć i zetnę głowy konkurencji
w drodze po najwyższą nagrodę
wyrusza pochód spod dworca centralnego
i ustawia wzdłuż domów towarowych
tam gdzie najlepszy kebab w mieście

10.11.2013

Dom

najpiękniejszy jest mięciutki dywan
ze zbutwiałych liści rozłożony pod progiem
mówią że to przez deszczowy sierpień
nad jego ostatecznym wyglądem pracują kawki
co zanurzają dzioby w rdzawym materiale
i układają fantazyjne wzory w różnych odcieniach
patrzę i przecieram oczy ze zdumienia
że z każdym kolejnym krokiem jest tylko gorzej
to co z daleka wydawało się być domem
jest starą zawilgoconą norą a jej mieszkańcy
ludzie doniczkowe kwiaty i ruda kotka
której małe topiło się w poobijanym wiadrze
wszyscy odeszli zmarli uschli albo zwyczajnie zdechli
pozostały obrazy obesrane przez muchy tak dokładnie
że teraz trudno rozpoznać kto jest matka a kto ojciec
stary park co pamięta piękne czasy i ja
siadam na kawałku odrapanego krzesła żeby sobie przypomnieć
po co to tu w ogóle przyszedłem
przecież ktoś może mnie rozpoznać i wysyczeć w oczy
że zawsze byłem takim słabym skurwysynem

Liść

dorodny śliski soczyście zielony
pięknie zdobiony siateczką nerwów
ręką samego Boga Stwórcy
rzeczy pięknych i niepraktycznych
że aż się prosi żeby go wziąć w dwa palce
i coś z nim zrobić jakiś użytek
włożyć do książki niech trwa niech zdobi
równe rządki liter na pożółkłych kartkach
wspomnień koszmarnych snów lub traumatycznych przeżyć
a może wpleść go w laur zwycięstwa i chwały
ukoronować głowę najlepszego z najlepszych
i śpiewać głośne laudamus
albo przejść obojętnie odwrócić wzrok
ostatecznie splunąć przez lewe ramię i syknąć
że twoja matka to kurwa

8.11.2013

Dzielenie włosa na czworo

może jest za słabą baletnicą
na Teatr Bolszoj w Moskwie

po rusku zna tylko ruki wierch i Катынь
ale tu chodzi o rąbek tajemnicy
odkryty przy okazji nieudolnych figur
co z tego że jest facetem?
przecież w balecie to jest mało istotne
szczególnie dla kogoś kto siedzi wysoko
w loży i nigdy nie spojrzał w oczy

czym są ballotté cabriole développé
kiedy baletmistrz miażdży palce?
życie toczy się dalej żeby upaść
i skończyć w pomieszczeniu dla orkiestry
jakimś przypadkowym połączeniem akordów
szczególnie dla kogoś kto siedzi wysoko
w loży i słabo słyszy melodię

7.11.2013

Wszystko gra

na dywanie jest pięć równoległych linii
czerwona zielona niebieska żółta i sraczkowata
to dla tych którzy mają wyobraźnię
pozostali niech przyłożą do kartki pudełko
narysują pięciolinię i sobie na nią zerkają
jedziemy dalej bo szkoda czasu

na dywanie jest pięć równoległych linii
czerwona zielona niebieska żółta i sraczkowata
a dywan śmierdzi sikami kota psa dziecka
to dla tych którzy mają wyobraźnię
pozostali niech wyjmą z pudełka papierosa i zapalą
musi być kupiony bez akcyzy na dworcu

na dywanie jest pięć równoległych linii
czerwona zielona niebieska żółta i sraczkowata
bierzemy garść monet i rozsypujemy na naszych liniach
to dla tych którzy mają wyobraźnię
pozostali niech wyrysują na pięciolinii kropki i kreski

dla jednych to nie sztuka dla drugich to idiotyzm

Teatralne otwarcie złotego nieba

tylko świnie siedzą w kinie
więc idę do teatru narodowego
po drugiej stronie tuż za parkingiem
wychyla głowę poeta

trzydniowy zarost zasłaniam ręką
że niby śmierdzi mi z gęby
jestem palaczem alkoholikiem
albo kimś tego typu

nad nami złote otwiera się niebo
a potem już martwa cisza
i nie rozumiem po co to wszystko
dla kogo cały ten teatr

6.11.2013

Makieta Osiedla "PSM Kolejarz"

osiedle z kolorowych klocków
rozsypanych przez pijanego architekta
na pilśniowej płycie z wijącą się
niebieską tasiemką pośrodku
która śmierdzi jakby umoczona w gównie
a dymek z papierosa robi za chmury
i trochę zasłania braki w pamięci
polujemy na miniaturowe szczury w śmietniku
potem układamy jeden przy drugim
ale nikt tego nie widzi bo jesteśmy mali
następnie dostaję od ojca po dupie
paskiem cieniutkim jak nitka za to
że wrzuciłem ogryzek wielkości ziarenka
przez uchylone okienko do mieszkania
jednej takiej baby jagi z parteru
to jest prawie całe moje dzieciństwo
bo potem przyjedzie pociąg
i zawiezie mnie po plastikowych torach
w świat

5.11.2013

Prawie jak w domu

Nienawidzę tego miasta a ono
Patrzy na mnie obojętnym wzrokiem
Mój dom jest na rzut monetą
Tylko problem z brakiem monet
Ostatnie wydane na pocztówki
Z industrialnym krajobrazem Graz
To jest bardzo egzotyczny kraj
My Turcy Wietnamce i kilku Murzynów
co wbijają śnieżnobiałe zęby
W nadpsute owoce mango- dodatek
Do darmowego żarcia dla emigrantów
Są też lokalni sprzedawcy złudzeń
Którzy zatrzymują się po to
Żeby zabrać kogoś do brudnej roboty
I już tu nigdy nie wrócić
Stoję na polskiej ulicy jak dziwka w stroju
murarza malarza glazurnika
Albo zwyczajnie tak tylko sobie patrzę
Żeby mieć kilka miłych wspomnień
Po zrywaniu podłogi na plebanii
U przemiłego księdza co zapomniał
Że jesteśmy głodni ale kanapki
Rozdawane przez organizację charytatywną
Smakują prawie jak w domu

W-Leś-nym-mroku

tam gdzie las gęsty do niebios wysoki
bieży śliczne dziewczę skąpane w półmroku

ach dokąd to dokąd tak niosą cię nóżki
czyż nie wiesz, że w lesie mieszkają złe duszki

już trolle i huldry tańcują w gęstwinie
zawracaj dziecino, zawracaj bo zginiesz

tobie pleść wianki i wrzucać do wody
i wdzięki odkrywać przed chłopięciem młodym

na cóż ci to wszystko odpowiedz mi prędko
zejdź mi waćpan z drogi chcę zostać poetką!

Aniele mój

aniele z wielkim biustem
stojący na straży czystego lustra
i opuszczonej deski klozetowej
rano wieczór w dzień czy w nocy
gotowy mi przypomnieć
o czarnych skarpetach pod łóżkiem
albo o tych paru kropkach zrobionych
niechcący na podłodze w kuchni
nie doprowadzaj mnie
do ostateczności
bo co? bo jajeczko

Non clamábunt in gútture suo

Ecce homo
oznajmia lekarz położnik
i umywa ręce we krwi po łokcie
w tym miejscu powinien być koniec

zacznijmy od początku
paczka papierosów butelka
i przegląd sportowy
a wszystko tylko po to żeby nie poczuć
jeszcze jakiś krajobraz za oknem
może być jesień ale pod warunkiem
że będzie tak jak dzisiaj
akacja źle się kojarzy i krwawe plamy z liści
trzeba zasłonić gazetą i dymem

teraz jest dobrze jest ciemno
przeciskam się przez szyjkę jak kiedyś
nic nie widzę kiedy czyjaś ręka
wali z całej siły poniżej pleców
zastanawiam się czy krzyknąć
chyba będzie lepiej
jeśli w tym miejscu nastąpi koniec

27.10.2013

Definicja

poezja to jest wstrętna dziwka
dla wariatów samobójców
i emigrantów politycznych

na drodze donikąd
nie ma krzyża zagubionej chaty
krytej przez kundla co wyskamle
najprawdziwsze emocje
kilka kolorowych metafor
zestawionych w nienaturalny grymas
jadę drogą przez las a oczy
mam czerwone jak jarzębina
na której ktoś zginął i tak zostało
ktoś inny się pochyla zapala papierosa
i składa kilka pięknych słów

Ściana

stoimy pod ścianą
schowani pomiędzy kolorowe wzgórza
ubrań a nasze dłonie są już w niebie
i nerwowo poruszają palcami
w oczekiwaniu na całą resztę
która chciałaby się jeszcze
poprzytulać może nawet pokochać
ale na wszystko jest pora
teraz trzeba stać równo
i obserwować
ostatniego ptaka tej jesieni
spojrzeć prosto w oczy
dzisiaj ma niebieskie
i w takiej sytuacji
to jest kolor najlepszy
suchy trzask zamków
gdy święty Piotr otwiera bramę

Jeszcze Polska!
Kurwa!
Mamo!
Boże!

przelatuje przez głowę
i znika w ścianie

25.10.2013

Trąbalski

potrafię kopnąć w brzuch
wybić szybę dać w mordę
mam wszelkie umiejętności
niezbędne do przeżycia
na złość małpom w oknach
albo temu co ma cienkocienko
i zawsze parkuje w poprzek
znam tutaj każdy kamień
obudzony w środku nocy
powiem kto leży pod którym

kiedyś się stąd wyrwę
żeby uprawiać arbuzy
gdzieś na ruskiej wiosce
na złość małpom za płotem
albo temu co ma katafieja
i pod sklepem stawia w poprzek
poznam tutaj każde drzewo
a w środku nocy obudzony
spróbuję coś sobie przypomnieć

24.10.2013

Wszystkich Świętych

kobieta przykleja sobie uśmiech
a ja kawałeczki papieru
na policzkach i jeden na lodówce
żeby nie zapomnieć że chciałem być
muzykiem sławnym na całą lubelszczyznę
przyjeżdżam na święta a znicze
kupuję w tesco bo taniej gdy większe ilości
ojciec chciał żebym został opozycjonistą
i słuchał na okrągło wolnej europy
dlatego dostanie czerwony a potem zagram
kilka pierwszych dźwięków i to chyba wszystko

na co mnie stać

23.10.2013

Witch

za chwilę spalą cię w ogniu
jedyny sposób
na zachowanie równowagi
kiedy nie ma centralnej władzy
króla kata dworu
tysięcy biurokratów za biurkiem
całej tej papierkowej przepychanki
kilka magicznych przedmiotów
rozsypanych na czerwonej ziemi
w słońcu wyglądasz tak niewinnie
nikt nie będzie płakał
bo wróżbita jest mistrzem
w swoim fachu
dobrze przepowie
i z pomocą duchów przodków
inaczej zostanie kolejną ofiarą
systemu
wszyscy się zbiorą przy ognisku
będą pieśni zabawa
lokalne piwo gęste jak koktajl
uderza do głowy
a jeśl ktoś zada pytanie
odpowie suchy trzask
i kilka tańczących iskierek

22.10.2013

Salsa latina burrito

wyciągam dłoń na której wyrasta mniejsza
i zwinięte w taco de harina poruszają się
do rytmu pikantnej salsy z wyczuwalną
nutą na koniuszkach palców drugiej ręki

za oknem zaczyna się pieprzona jesień
ale w środku jestem gorącym latynosem
w skarpetkach z logo nagrody literackiej
nienasycony pikantno-aromatycznych doznań

wysuwam język z nadzieją na smak tamtego lata

Remontowany ogród saski wciąż mi szumi

jakieś krowy na ostatniej ławce
parkowej w tym miesiącu
od jutra na pola w lasy po promienie
słońca ogród saski w remoncie

do odwołania prezydenta
i będą trzy łabędzie jak oszalałe
od brzegu do brzegu po okruszkach
za pięć złotych skądś wygrzebane

o czym to ja właściwie
że jest mnie coraz mniej i kurczę
remontowany starodrzew szumi
w głowie z tęsknoty za normalnością

20.10.2013

Ostatnie słowa w body language

jak można powiedzieć nie umieraj w body language?
gdy w momencie oddzielenia się ducha od materii
mam tylko opanowane drżenie kącików ust
w splecione dłonie chowam pączek róży
i  owijam  to wszystko niezdarnie różańcem
jest jeszcze las z którym trzeba pogadać o życiu
a wykrzyczana bezsilność niesie się echem daleko
leśne trolle szydzą  z mojego wysokiego czoła
ale z tym to akurat można jakoś żyć

19.10.2013

Na chwilę przed odjazdem

wulgaryzmy wystrzelone z procy
odbijają się od okien kamienic
żeby upaść gdzieś między oczy
czerwone ze wstydu jak pelargonie

ociekające noże co miały kroić chleb
patrzą tępym wzrokiem bez błysku
na rozsypane po kątach talerze
bez uśmiechu i zupełnie bez szczęścia

radio rzęzi zapomnianą piosenkę
o miłości która miała trwać jeszcze
ale ktoś bezczelnie rozwiesił pościel
i podpalił nikomu niepotrzebną wersalkę

17.10.2013

Dzień dobry

próbowałem się odbić od dna na sprężynkach długopisów
prztyk a kliniczne objawy dysleksji i dysortografii trzymają
mnie za kostki kurzęczymi pazurami aż do głębokich ran
trzeba się wyrwać z tego piekła i pobiec za stadem dzikich gęsi
tam gdzie ludzie czarni jak rozlany tusz wołają na mnie musungu
nie to nie to zasiadam do klawiatury i gram nocturn dwudziesty
fryderyka chopina post mortem
jednym palcem a drugim dorysowuję
uśmiech do swojej twarzy w zaparowanym lustrze to nie jestem ja
gdzie się podział tamten człowiek który miał w głowie jakieś ideały
w systemie który pachniał zapachem pomarańczy raz w roku w wigilię
śniło mi się tej nocy że jestem w obozie i walczę o przetrwanie
było to tak realne że rano postanawiam zwlec się z łóżka

Wiersz na konkurs

napisałem wiersz na konkurs
a teraz zaciągam się kanapką z pasztetową
i łykam powietrze jak zaraz po urodzeniu
jest jesień ale tylko po to
żeby sobie wyobrazić krajobraz
za opuszczonymi roletami
herbata z cytryną i dwiema łyżeczkami cukru
wypuszcza białą mgiełkę
na monitor prosto z naprawy
utwierdzając mnie w przekonaniu
że to wszystko jest jakieś niewyraźne
i chyba dobrze się nie skończy

Wierzbowski już nie płacze

jeśli ktoś kiedyś dostał witką wierzbową
to powinien wiedzieć że włożona do wody
może wypuścić korzenie w przeciwieństwie
do skórzanego pasa z szeroką sprzączką

pręgi na skórze tworzą równoległe linie
ale wszystko zależy od precyzji bijącego
i czy winny poczuwa się do popełnionej zbrodni
leży nieruchomo i jak ta wierzba płacze

co to ja chciałem jeszcze powiedzieć?
chciałbym pozdrowić ciocię Zosię
z Olsztyna i przekazać że jestem zdrowy
i muszę was kochani jeszcze kiedyś odwiedzić

15.10.2013

Pomidor

namalowałem ogromnego ptaszka
na cokole pomnika ku czci kogoś
kto rzekomo obnażył skostniały system
gdzie cztery litery wystawione do światła
mają być symbolem nowej jakości w poezji

nie widziała dupa słońca powtarzam
za babcią zamiast wieczornego pacierza
a od starego miasta rusza sztafeta cieni
w pogoni za rysowniczą niepoprawnością
...synu synu synu odbija się echem od ścian   

gdy próbuję zachować dystans na rzut pomidorem

Jesienny taniec

na chwilę przymykam oczy a wargi
szepcą formułki jakby liczyły kroki
gdy kręcę piruety do utraty oddechu
dźwięki piszczą w uszach wysokim c
i rozmazana twarz zadaje pytania
jakby chciała się czegoś upewnić
ale usta napełnia taka słodycz
że tylko patrzę na czerwonozłote konfetti
które sypie nam się na głowę
w migocącym do rytmu
niebieskim świetle

i jeszcze te trzy sarny
które mi jakoś zupełnie tutaj nie pasują

11.10.2013

Aniele mój

aniele z wielkim biustem
stojący na straży czystego lustra
i opuszczonej deski klozetowej
rano wieczór w dzień czy w nocy
gotowy mi przypomnieć
o czarnych skarpetach pod łóżkiem
albo o tych paru kropkach zrobionych
niechcący na podłodze w kuchni
nie doprowadzaj mnie
do ostateczności

Hulaj dusza, przejścia nie ma

"Nie rozrabiaj, nie podskakuj, siedź na dupie i przytakuj”

trafiłem ślepą kurą w płot
bo nie ma tego złego
z woza krzyczy baba pod wóz
i niechaj wióry lecą
pod rynnę nie dorzucę stąd
z wąsami byłby dziadek
lecz zamiast dziadka siedzi kot
i mruga jednym zadem
znów w oczy zawiał silny wiatr
co by na dobre wyszło
a ten się śmieje idę stąd
gdyż nie chcę być artystą

10.10.2013

Widno, prawie dzień

złotym karasiem pobłyskuję
kiedy w stawie strzyka i rwie się
do aktywności twórczej pióro
z dzikiej gęsi co spływa na papier

rozchlapuje zostawiając ślady
na białej płachcie świątecznej
serwety w esy floresy kleksy
i za paznokciem oznaka że ja

człowiek dłubiący palcami w ziemi
podrywam się i tylko plusk wody
dno zamulone no bez przesady
a za oknem widno prawie dzień

Garść

kolorowe szkiełka
do oglądania rzeczywistości
zaciskam w garści
i chowam do kieszeni
gdzie wszystkie skarby
teraz jest ciemno
nic nie zobaczysz

może jutro
może nigdy

znam wszystkie kształty
wyczuwam palcami
czasem się bawię
w układanie witraży
a czasem na poważnie
przecinam skórę do bólu

może dzisiaj
może zawsze

Proszę mnie uszczypnąć

"Może udajemy nieszczęśliwych, by wprowadzić jakiś dramatyczny wątek
do naszego życia?" Richard Dunn. Papierowy bohater


ktoś odgrywa kompletnego idiotę do czasu
aż ciche skrzypnięcie budzi widownię
gromkie brawo! brawo! bravissimo!
zagłusza suchy trzask zamka w garderobie

ludzie się rozchodzą powłócząc nogami
w taki sposób jakby śledzili dalsze losy
toczącej się butelki po winie i trzeba było
skoczyć do sklepu za rogiem po następną

słońce wzeszło o szóstej pięćdziesiąt cztery
i nikt nie zauważył że z taśm produkcyjnych
zjechała świeżutka partia nowych Werterów
do nabycia z listkiem tabletek od bólu gardła

a w mieście aż huczy od plotek że jeszcze będzie
 przepięknie lub cudownie

8.10.2013

Biały bez wiersz ja i ona

szaro-bure zewnątrz zniechęca
do wystawiania nosa poza
ale wewnątrz jest taki bałagan
że ja nie ma gdzie postawić nogi
ona zagania ja do wyniesienia śmieci
bo jeśli nie to się! najlepiej przez okno
ale ja przykleiło wzrok do ona z tyłu
które na kolanach próbuje ogarnąć
wewnątrz lubi być w nieładzie i ja
ona ma takie krągłe z tyłu że popatrzeć
już zapisana cała rolka srajtaśmy?
wsunięta do ubikacji woła a ja drapie
to tu to tam była wena i poszła
spuszcza wodę głowę od śmieci klapę 

zostały już tylko te krągłości ona

Życie jest piękne

promyk słońce odbija się od czystego ostrza stali
i pada pomiędzy czerwonozłote liście klonu
na mięciutkim dywanie leży ciało w modnej jesionce
niebieskie światełka migocą w oknach kamienic
jak słoneczne refleksy na  tafli oceanu
słychać syreni śpiew coraz dalej i dalej
nieskazitelna biel szpitalnej kołdry wyłania się z mroku
wraz z pytaniem który to dzisiaj dzień
jest październik piątek mówi uśmiechnięta twarz
w drucianych okularach w których widać drugą
i ta druga też próbuje się uśmiechać chociaż z trudem
jeszcze krótka pogawędka pytanie o nazwisko wiek
oraz czy ta twarz odbita w okularach paliła papierosy
bo należy zerwać z nałogiem i będzie dobrze
uśmiechnięta pani wpuszcza troszkę świeżego powietrza
przynosi dwie kromki z pasztetową i herbatę
czy mogę pożyczyć telefon pyta człowiek
ten leżący na wyspie z nieskazitelnej bieli
krótka rozmowa tak dostałem nożem
jak wysiadałem z tramwaju a co u ciebie? u was?
wczoraj kupiłam czarną sukienkę na wyprzedaży
dzieci budzą się w nocy
jutro ci przyniosę domowe ciasto i kawę w termosie
poproszę to szpitalne jedzenie
jest obrzydliwe

7.10.2013

Wełniany szaliczek

matka chce żebym był księdzem
i przez pępowinę pompuje
we mnie tę swoją matczyną chęć
którą okręca mi mocno szyję
jak gryzącym szalikiem
zrobionym techniką krzyżową
nim zdążę zaczerpnąć powietrza
już jej nie ma

a kiedy jestem sam płynę
na tym jednym wdechu i do bólu mięśni
jak najdalej od miejsca które było domem
a teraz jest tylko konstrukcją
z wielkiej płyty obesranej przez ptaki
co się nażarły jakiś czerwonych owoców
zmiatam liście i zapalam wkład za trzy złote
bez grosza

Niepiosenka o niemiłości

obcy ludzie śpią w moim łóżku
albo nucą nie moje melodie
o tym że dla nich wciąż jestem
anonimowym przechodniem

nie mam pamięci do twarzy
gdy czasem zamykam oczy
od nieustannych pożegnań
wciąż jestem nieczuły na dotyk

nie kocham odkąd mnie nie ma
tu wszystko mi każe zapomnieć
zgubiony na drodze do domu
i z pustą butelką wspomnień

ref. hej, hej żegnaj kochana
już nigdy do ciebie nie wrócę
lecz zawsze będę pamiętał
ten nasz ostatni raz

6.10.2013

Café Le Versailles

wklepuję wodę kolońską w policzki
bo wszystko czego teraz pragnę
to zapach kobiety więc koleżanki uczą mnie
całować się z języczkiem i palić gauloises

sympatyczny arab zostawia the economist
zamiast napiwku lecz nie mam do niego żalu
i dodaję drugie ciasteczko do kawy
ale nie chce mi się z nim dzisiaj gadać

w pracy jestem uśmiechniętym człowiekiem
a po zamknięciu tańczymy mambo
gdyż nie mam do czego wracać
nawet ta dziewczyna którą odprowadzam

nigdy nie będzie moja

4.10.2013

Przedział służbowy

surowy ojciec jest królem kolei
ma klucz do wszystkich przedziałów
otwiera mnie i zamyka
a potem zapomina że ma syna
więc sikam do popielniczki
nienawidzę go z całego serca
do czasu

uwielbiam wystawiać głowę
a wiatr dmucha mi w twarz
zaciągać się nieswoim papierosem
albo wyobrażam sobie że wysiadam
w szczerym polu i znikam w zbożu
aby stać się kimś ważnym
bez kogo dalsza podróż traci
sens

3.10.2013

Zbaw mnie

żyję tylko przez chwilę
jak jedno krótkie spojrzenie
za chwilę zginę rozpłynę się
w tysiącu innych spojrzeń
które spotkasz dzisiaj
w autobusie w drodze z lub do

nie wiem czy zdążysz
coś wyczytać z mojego uśmiechu
niełatwo mi jest opowiedzieć ci
jednym przymrużeniem oczu
o tym wszystkim co we mnie
najpiękniejsze ale uśmiecham się
najlepiej jak tylko potrafię

jeśli zapamiętasz twarz oczy
a może tylko ten uśmiech
to wtedy nie umrę bo mnie zbawisz
od śmierci tych wszystkich
tysięcy zapomnianych spojrzeń
które spotkasz na swej drodze
z lub do

Warszawskie noce

teraz noce są chłodne
ktoś wiesza księdza
na jego własnym szaliku
ktoś inny sika
pomiędzy komunikanty
przy klasztorze
niedaleko Starego Miasta
i kiedy się skończy
nikt nie będzie pamiętał
postawią kulturalny pałac
a baby będą palić znicze
tylko jakiś turysta zapyta
gdzie jest ciąg dalszy


ulicy Złotej

2.10.2013

Nieopowiedziane historie

Stoi i patrzy
jak ktoś topi jej małe
w blaszanym wiadrze
od którego odbija się
promień słońca
niepasujący do tej historii

mogłaby być kotką
albo więźniarką obozu
szeroko otwarte oczy krzyczą
wieje lekki wiatr
i słychać wycie psa
które pasuje do tej historii

tutaj nikt nie wierzy
w anioły i zmartwychwstanie ciał
ciało zanurzone w cieczy
traci na wadze tyle
ile waży ciecz
wyparta przez to ciało

Pijane pianino

ten którego wtedy poznałaś
nie jest tym samym facetem
ale wiedz że chciałby
nie umiem już tak tego zagrać
może wyszedłem z wprawy
a może to pianino jest pijane
zresztą szkoda gadać
przecież nie cofniemy czasu
ty jesteś piękna jak nigdy
a ja no wiesz jak zawsze
grywam w podrzędnych lokalach
z nadzieją że się przysiądziesz
zasłonisz nas białym dymem
będziemy się uśmiechać i płakać
a ja ci wszystko zagram zamiast słów
tak jak kiedyś

Koniec sezonu

na zakończenie sezonu
okrężnym ruchem ręki
wpuszczam słaby promyk
żeby wydawał się ciepły
i miły dla twojego oka

no popatrz, popatrz
wszyscy się gdzieś spieszą
tylko ten wciąż siedzi
na ławce w parku
rano były trzy stopnie
pewnie trup albo idiota

rdzawy autobus zabiera
ostatnich turystów
bo tu się już nic nie wydarzy
trzeba posprzątać alejkę
na której jakiś kretyn
rozsypał nutowe kartki

Nie zrobię rewolucji w październiku

niech Bóg mi wybaczy
że car Mikołaj Aleksandrowicz
wciąż nierozstrzelany
z rodziną w Carskim Siole

nigdy się nie wespnę
z czerwonym sztandarem
na rzymską kwadrygę
Bramy Brandenburskiej

i nie wstąpiłem do partii
bo kiedy dorosłem
budynek komitetu wojewódzkiego
zamieniono na supermarket

ja was towarzysze i towarzyszki
na barykady nie poprowadzę
zwyczajnie brakuje mi haseł
a wszystkich zawiedzionych

przepraszam

1.10.2013

Performance, którego przedmiotem i podmiotem jest mój język

towarzystwo adorujących poetów
głośno rechoce na mój widok

szczególnie kiedy skręcam w lewo
albo próbuję narysować dom

wtedy ożywa mój martwy język
jestem ostatnim przedstawicielem rodu

na nic owijanie się wokół innych języków
albo zlizywanie soków z wydepilowanych ud

garść białych robaków przełknę z trudem
przykryty po czubek głowy suchymi liśćmi

już w łonie matki było mi duszno wytrzymam
powtarzam jak mantrę wyznanie wiary

w zmartwychwstanie języków
mlaskanie chłeptanie i zwijanie w trąbkę

tymczasem w geście desperacji
pokażę go światu żeby wyrazić swój stosunek

do otaczającej rzeczywistości

Walczyk

kiedy wyrwałem się z mroku
okręcony ciasno pępowiną
zegar wystukiwał żywe tempo
w metrum trzy czwarte
wprowadzając życie w ruch wirowy
na starej Kalinie cała sala tańczy!

Raz dwa trzy raz dwa trzy

do utraty tchu płuca wypełnione
gęstym białym dymem po ojcu
a może to ta pręga po matce
duszę się krzyczę Powietrza!
ale nikt nie słyszy gra orkiestra
rytmicznie podskakują koła karawanu

Raz dwa trzy raz dwa trzy

30.09.2013

Mężczyzna, dom, syn i drzewo

wchodzę przez brudne okienko
i zsuwam się po pajęczej nitce
na podłogę strychu
a zakurzona butelka
brzęczy radośnie
że sobie ktoś o niej przypomniał
po tylu latach
jeszcze dwa skrzypnięcia
i pisk drzwiczek od komody
pomieszany z wyciem
kudłatego kundla sąsiada
wciąż czegoś szukam przewracam
pożółkłe papiery i zdjęcia
a syn na łóżku pamięta
że przecież mnie ubrał
w czarny garnitur i lakierki
które błyszczą w świetle księżyca
co zagląda spomiędzy listków
starej topoli tej do wycięcia
trzeba załatwić pozwolenia
i przy okazji wymienić wkład
bo tamten się wypalił

20.09.2013

Piekło-niebo

odprowadzam wzrokiem
życie co nie będzie moje
w odrapanej windzie
i z oplutym przyciskiem stop

niewymiarowy grobowiec
w którym trumny przewozi się
na baczność i z opuszczoną głową
bo nie mam odwagi spojrzeć

w te uśmiechające się oczy
może przez moją czapkę pilotkę
wyglądam jak idiota wiem o tym
i odwzajemniam kiedy nie patrzą

gdy winda zatrzymuje się na piątym
muszę wymamrotać do widzenia
wziąć głęboki oddech i pogodzić

z tym że ja mieszkam na ósmym

19.09.2013

Krótki kurs przewijania

dobry pomysł ma wielu ojców
jest podobny do listonosza
do pana z gazowni i ... moje oczy
zabieram sie do niego od końca
znaczy od dupy strony śmierdzącej
sprawy ciężar biorę w dwa palce
odpowiedzialne rodzicielstwo
jeszcze dwa rozdziały i powiem
na siebie wyduszę krem do pupek
że niby już jestem pełną gębą
i zaokrąglonym brzuszkiem
jak w szóstym miesiącu gdy z butelki
ulewa się pianka trzeba nadpić
a mówią że matka jest najważniejsza

18.09.2013

Podróż do wnętrza ziemi

pamiętam moją pierwszą podróż
miałem przywieźć cudowne lekarstwo
związałem buty i spałem na dworcu

pocałuj mnie ale tak żebym już nigdy więcej
nie pragnął czy ktoś z państwa gnił na łóżku
w sensie dosłownym? dlatego się tak wiercisz
śpij! nie mogę zasnąć boję się że zapomnę

po co tu jestem? chyba jestem misjonarzem
muszę oszukać siebie ciebie i jeszcze parę osób
a potem pisać minimum dwa razy dziennie
rano i wieczorem przecież nikt nie będzie czytał

bo tego nie widać wszystko jest ukryte pod skórą
w głowie oczach ktoś podpowiada żebym skończył
przestało padać niebo się rozjaśnia

chłopczyku gdzie jest twoja mamusia? ty nie wiesz
że nie można spać na dworcu? przecież nie śpię
boję się zasnąć

Będę księciem

na prawo ruchome pieski na lewo
poruszam się środkiem ciemną doliną
jasność nastanie o piątej trzydzieści
imieniny obchodzą Jacek i Barbara

szerokim łukiem bo się mnie lęka
narzeczona para a ja nie jestem taki zły
chata Morgana majaczy w mroku cel
uświęca środki klękam na jedno kolano

poprawiam sznurowadło teraz na drugie
któraś pomyśli że jakiś święty może się
zakocha a potem na konia i skacz
po balkonach na ósme piętro puk puk

kto tam? twój książę z bajki

16.09.2013

Drzewko szczęścia

tym wszystkim ludziom, których się nosi w portfelach


uschło mi drzewko szczęścia
a najbardziej szkoda twarzy

robią się malutkie i pożółkłe
wkładam chronologicznie do portfela

leżą główka przy główce pomarszczone
niepewne czy kiedyś całkiem nie znikną

ale ja dbam o moje drzewko
wyjmuję i na powrót układam listki

matka babcia ojciec dziadek brat ...

15.09.2013

***

opowiadam o sobie
z takim entuzjazmem że ludzie
przystają zapytać o godzinę
albo pożyczyć na bułkę

ktoś przyklęka
i majstruje przy sznurowadle
jakbym był jakimś autorytetem
od rozsupływania wątków

mój cień się wydłuża
że głową sięgam gontów
skąd już tylko krok do miejsca
gdzie człowiek jest równy bogom

musisz się nauczyć
równiutko wycierać nos
bo wychodzenie za mankiet
jest nieestetyczne podpowiada mi

rozsądek

14.09.2013

Starodrzew

czerwonozłoty dywan zapada się
pachnie wilgocią i gnijącymi liśćmi
na suficie kłębią się brudne chmury
a przez otwarte okna wlatuje szum
parkowych drzew z których jedno
stoi tam gdzie stary kaflowy piec
i nic sobie nie robi z tego że teraz
noce są takie chłodne

starych drzew się nie przesadza
szepce babcia a ojciec ma taką minę
jakby się żegnał gdy ona przykłada do pieca
poduszkę żeby nie kaszleć i nie pluć
do chusteczki ukrywanej w rękawie
później leży nieruchomo wpatrzona
w jakiś punkt spoglądam w tamtą stronę
i widzę kawałek wyszczerbionego muru
a dalej parkową alejkę

12.09.2013

Mam suchą twarz

pieką mnie oczy
od gapienia się na horyzont
przez lornetkę prezent
z pierwszej komunii

mam oglądać dupy w oknach
a nie zawracać gitarę
siedzieć w pokoju i czekać
na zmiany ustrojowe

to jest kara za trzepanie
jęzorem o tym samym
jesteś jeszcze za mały
żeby wiedzieć co tam jest

po drugiej stronie

La dernière danse (sans culottes)

tańczymy menueta
kwintet smyczkowy
gra czysto i tak pięknie
trzepoczą migoczą rzęsy
marszczysz nosek
podajesz prawą rękę
teraz lewą figura zet
rozchylasz wargi

gdzie twój mąż gbur
i prostak kiedyś go wyzwę
wezmę tylko kilka lekcji
u najlepszego fechmistrza
z samej Wenecji przybył
na moją serdeczną prośbę
posadzka jak lustro
odkrywa nasz sekret

cóż to za hałas na dworze
przed pałacem gromadzi się
motłoch nie przestawajcie
grajcież na litość boską
Bastylia wzięta! to koniec
romansu na trzy czwarte

i bez pantalonów

11.09.2013

Nikąd

jestem wyrodnym potworem
i dzieci uciekają na mój widok
jeśli będziecie tak biegać
to wygracie wszystkie olimpiady
krzyczę a one się modlą
do czarnej madonny
żebym więcej nie przyszedł

to nie jest takie proste
trzeba lecieć z przesiadką
i dwa dni drogi samochodem
musisz najpierw zabić swojego ojca
mówi stary człowiek z ogromnym krzyżem

śmierdzę potem i czerwoną ziemią
ale nie mam odwagi się wykąpać
za to stawiam kroki tak żeby nie umrzeć
tutaj śmierć się wygrzewa na słońcu
a wszyscy święci są czarni

kiedy wracam znikąd
mój martwy ojciec podaje mi kurtkę
pierścień i urządza ucztę

***

zagrajmy w klasy
ja będę robotnicza
a ty będziesz chłopska
poznamy się
na lubelskiej uczelni
wróciłem znikąd
uciekłaś dokądś

jestem facetem
nie lubię grać w gumę
urodzą się dzieci
wciąż bawimy się w dom
na trzydziestoletni kredyt
pięć kart i rzadka ręka

zacznie się nasze piekło-niebo
będzie się ciągnąć
przez te wszystkie przemiany
kaczory donaldy
rydzyki w śmietanie
z podlaskich lasów

do których się kiedyś schowamy

9.09.2013

Garść poziomek

wyśniłem śmierć matki
pamiętam tylko łopianowy liść
jak otwartą dłoń a na nim poziomki
postrzępiony koniec linii życia
wyłonił się po słodkiej chwili

teraz delektuję się smakiem lata
i czerwienią która ma inny odcień
słabo czytam z ręki ale wiem
że to co dobre nie trwa wiecznie

kiedyś napiszę o tym wiersz
i może ktoś się skrzywi że nie lubi
poziomek

8.09.2013

Proszę coś ze mną zrobić

jestem taki maleńki
że się mieszczę w garści
proszę mnie przesypany
do pudełka po kawie
lubię ten zapach przypomina mi
młynek na korbkę z szufladką
ojca matkę i słońce w pokoju
na ósmym piętrze

schowany pod kamieniem
zrobię sie jeszcze mniejszy
że już prawie nieczytelny
wszyscy zapomną gdzie leżę
i będą mnie szukać a ja
będę się z nimi bawił
w chowanego

najgorzej jest w piwnicy
pośród starych bibelotów
do których ktoś stracił sentyment
albo zwyczajnie próbuje żyć dalej
tam jest ciemno i mieszkają demony
a ręka koszmarnie długo
poszukuje światła

Gnój

rój kolorowych gnojnic
kłębi się nad głową
i już zaciera odnóża

na te wszystkie brudne myśli
które wyleją się z ust
jak z wojskowej latryny trafionej
 pociskiem burzącym

uciekają motyle pszczoły
nawet słońce chowa się
za wieżą kościoła NMP
przerobionego na magazyn

białe robaki dokończą dzieła
zostawiając poczucie pustki
spleśniały chleb i liszaje na ścianach

lawenda pachnie za każdym dotknięciem
że na chwilę zapominam

5.09.2013

Pożegnanie tamtego lata

stada gęsi dają znaki że coś się kończy
wraz z ostatnim oddechem ciepłego powietrza
nastanie chłód i ciemność a obumarłe drzewo
w moim ogrodzie nie wyda więcej owoców

już czas sprzątnąć porcelanowe filiżanki
listy pożółkłe zdjęcia i sentymentalne bibeloty
do mrocznej piwnicy albo na śmietnik
idzie jesień najlepsza pora żeby się pożegnać

4.09.2013

Początek

ktoś gra palcami na blacie stołu
odwracam się i widzę siebie
kilkadziesiąt lat wcześniej
w rodzinnym domu sprzedanym
już nie ma tamtego miasta
owoce dzikiej gruszy są cierpkie
ale skąd mogę wiedzieć jak to jest
kiedy wszystko smakuje inaczej
matka nalewa rosół z makaronem
który własnoręcznie ugniata wałkuje
kroi wrzuca do wrzątku a ja siedzę
patrzę i jeszcze nie wiem że będę
przez resztę życia szukał tego smaku
tymczasem gram palcami na blacie
własną kompozycję zapamiętałem
początek

Idę na wojnę

to wojna przyszła do mnie
whiskey tango foxtrot
sączy się z radioodbiornika
co oznacza że us navy
za chwilę odpali rakietę
woda powietrze ziemia
wszystko będzie wymieszane
zapinam pasy wciskam guziki
jeszcze tylko skarpety
i mogę zginąć jak żołnierz
niech mi ktoś powie
kto z kim walczy i dlaczego
róże trzeba przyciąć
zagrabić liście i kota nakarmić
niech się naje bo na wojnie
zupa z brukwi i kawałek
suchego chleba z dodatkiem
trocin albo od razu do rozbieralni
już ustawiają komuś fotel
na samym środku sklepienia
Boże coś Polskę
właśnie wychodziliśmy z kryzysu
a tu takie zakończenie

3.09.2013

Numerologia

dziewięćdziesięciodwuletni dziadek
esesman w mundurze śmierdzącym parafiną
staje przed najwyższym sądem za zabójstwo
którego nie pamięta czasem mu się przyśni
las przestraszone oczy parabellum i diabeł
podarte na strzępy myśli jako dowód wylatują
ze wszystkich kieszeni i siadają na peruce sędziego
gdzie jest wasz bóg, gdzie był wtedy? pyta człowiek
odwrócony plecami do Kodesz ha-Kodaszim
zostaniesz skazany na samotną grę w domino
i sto świeczek na torcie w więzieniu Landsberg
posiedzenie sądu trzeba przerwać w trosce
o zdrowie oskarżonego o strzał w tył głowy
a sześć milionów par oczu szeroko otwartych
na sprawiedliwy wyrok musi poczekać
do jutra

2.09.2013

Komórka bez wifi

mam fajną komórkę ale bez wifi
po co ci Internet pyta babcia
jej ojciec wyszedł z domu i nie wrócił
była wojna zostało mnóstwo kartek
dear madam i dalej że szukali go
wszędzie we wszystkich obozach
gdyby był Internet byłoby łatwiej
wracam ostatnim busem
nie ma rozkładu ktoś zerwał
idę przez las majaczą zabudowania
czytałem że tu mieszkała czarownica
i ktoś ją w nocy podpalił
a ja byłem już zmęczony
widokiem przewróconych macew
więc uciekłem na koniec świata
migocą światła mojego busa
zmieniony rozkład jest już w Internecie
pradziadka nigdy nie znaleziono
podobno miał drugą babę
i uciekł do ameryki

29.08.2013

A myślałem, że to mnie nie dotyczy

Stado brzęczących black hawków
krąży nad moją głową. Nie rozróżniam
kto wróg a kto przyjaciel. Na dworcu
centralnym spokój i w złotych tarasach.
To nie jest moja wojna. Kupuję papierosy

najcieńsze z cienkich z filtrem od ust
aż po same palce żeby się nie truć.
Jestem grzeczny i mówię dzień dobry
do ślepego weterana który próbuje
wyśpiewać balladę o osobistej tragedii.

Wydaje mi się że jest dobrze. Słoneczko
świeci nad pałacem. A ludzie niespiesznie
wracają do domów. Ktoś zachodzi mi drogę
wciska karabin i każe o coś walczyć.


Lato się kończy i natychmiast robi się ciemno.

28.08.2013

Ucieczka do kina WYZWOLENIE

nigdy nie polecę samolotem
na paszport trzeba czekać
w długiej kolejce na Północnej
ktoś wybił szybę w drzwiach
niechcący ale ludzie mówią
że to prowokacja władz
rozbiegamy się po okolicy
jak szczury gdy statek tonie
w poszukiwaniu jakiejś szpary
w ciasnym kordonie milicji
wrócił tata koleżanki z brodą
długą do pasa wychudzony
a internowanie i solidarność
to nowe słowa w moim słowniku
uciekam do kina Wyzwolenie
zasiadam w pierwszym rzędzie
tuż za kabiną pilotów i lecę
do odległej galaktyki
a kiedy wracam rzeczywistość
razi mnie w oczy

Erotyk na Pro7

nasz główny bohater
w tyrolskim kapelusz
goni dwie gołe panienki
z doczepionymi warkoczami

jest ojcem piątki dzieci
żona nie mogła się doczekać
zburzenia muru i znalazł ją
na strychu w suszarni

biegnąca panienka chce
kupić nowe firanki
te są już pożółkłe i dziurawe
a do tego jakiś ładny kwiatek

druga się modli żeby ojciec
jak wróci z pracy w zagłębiu Ruhry
nie dowiedział się przypadkiem
o tej epizodycznej roli

a statystyczny Helmut
wyciąga wurst znaczy kiełbasę
i miętoląc w paluchach albo
dzióbiąc widelcem gapi się

jak nasz główny bohater
w tyrolskim kapelusz
goni dwie gołe panienki
z doczepionymi warkoczami

W starym kinie

Brigitte Bardot jest naga a ja leżę
pod łóżkiem żeby rodzice nie wiedzieli
że jestem. Sodoma i Gomora woła
babcia i pluje na ekran może dlatego
że dziadek miał babę w każdym mieście.
Był bohaterem wojennym i się ukrywał
przed ubecją. Dzisiaj był pełny kościół.
Wszyscy śpiewali Boże coś Polskę.
Trzeba wydłubać z Rubina pierścionki.
Nie ma mięsa więc może znów kogoś
powieszą. Tymczasem jemy placki.
Dwaj starsi panowie ubrani we fraki
robią kabaret ale mnie jakoś wcale
nie jest do śmiechu.

27.08.2013

Kolacja

odgrywamy scenę przy stole
ty próbujesz zasłonić plamę
i z ręką na piersi
jak do uroczystej przysięgi
na wszystkie świętości
kłamiesz że to się dzieje
naprawdę

a ja nakładam kolejną porcję
i udaję że mi smakuje
tak jak wczoraj i odkąd pamiętam
przełykam z trudem słowa
których nie sposób
wypowiedzieć w oczy
przy kolacji

uciekamy od siebie wzrokiem
przez uchylone okno
wpada koncert skrzypcowy
grany wyjątkowo nieudolnie
chyba że to jest wina sprzętu
a może to jednak nasza
wina?

26.08.2013

Uwielbiam

uwielbiam
spijać słowa z twoich ust
koniuszkami języków
opowiadamy sobie historie
od których pąsowieją róże
a delikatne listki drżą z emocji
wszystko jest wyczuwalne
pod opuszkami palców
gdy ciała tańczą do rytmu
i przyspieszają oddechy
kiedy opowieści łączą się
w jeden wątek
a puenta to już sprawa
bardzo intymna

Jesień

nigdy więcej się tutaj nie pojawiaj
i nie budź mnie łomotem okiennic
żeby mi pokazać kolejne dzieło
a ja te wszystkie obrazy pochowam
w najciemniejszym kącie że tylko
mrugnięcia powiek mogą zdradzić
koszmar powykręcanych ramion
i połamanych palców co siłą rozerwane
leżą bezładnie pod ceglanym murem
wyrwane serca tworzą dwa kopce
ktoś mi podpowiada żeby to wszystko
spalić i zapomnieć

23.08.2013

Na kamieniu kamień

ubrana w morfinowy plaster
prosi abym przesunął ścianę
otworzył okno przestawił łóżko
żebym coś wreszcie zrobił
bo się dusi we własnym ciele

nie potrafię odczytywać pragnień
patrzę prosto w oczy i nie widzę
tego co jest gdzieś tam głęboko
na samym końcu co trzeba poczuć
poskładać z jęków i westchnień

rozkładam ręce i stoję bezradny
a ludzie przechodzą coś tam szepcą
klepią po plecach podstawiają talerz
ktoś sadza na krześle i długo tłumaczy
nie rozróżniam głosów ani twarzy

tylko plamy szum i pustka

22.08.2013

Zaraz po przebudzeniu

jedni mają pieniądze na oczach
i ciasno obwiązane szczęki
a inni grają w kości jakby nigdy nic
popijając wino wymieszane z krwią
za chwilę świat stoczy się w przepaść
już czarne ptaki krążące nad wzgórzem
zapraszają widownię do dance macabre
ja stoję w ostatnim rzędzie bo się boję
ale inni pędzą po białych ścieżkach
na drugą stronę po cichutku i bez bólu
jakiś chłopak w okularach i z papierosem
udaje że jest twardy i ryczy na lwa
co sekundę ktoś znika w wykopanym dole
tylko poeci zostawiają zapisane kartki
które tańczą na wietrze i próbują
zasłonić rzeczywistość białym płaszczem
tutaj trzeba się zastanowić co dalej

Mur

zaciskam dłoń na gałązce ostrokrzewu
żeby poczuć że żyję a wszystko to
co mnie ogranicza to jest ceglany mur
który najwidoczniej zapomniał swojej roli
i zamiast bronić zaciąga czerwoną pętlę

duszę się w więzieniu własnych słabości
kiedyś tu była furtka i mogłem swobodnie
oddychać wolnością mogłem mieszkać
klękać i dziękować za dobro i szczęście

teraz piszę listy i wkładam między cegły

Dwa światy

ktoś pokazuje jak wiązać snopki
żegnać się nabożnie i pluć
w dłonie bo jestem jak dziecko
a to wszystko to nie jest mój świat
nawet te kilka kotów leżących
w słońcu pod chatą to jeszcze nie
kocie łby na podzamczu po których
stąpam przerażony ich nazwą
na spacerze z ojcem i matką

uczę się przechylać szklankę
pali żywym ogniem i łzy w oczach
na wspomnienie tamtych smaków
nie potrafię oddychać powietrzem
nasyconym zapachem kwiatów
duszę się na otwartych przestrzeniach
a wszystkie drzewa wyglądają podobnie
to leśne licho ktoś klepie po plecach
bo pomidor zerwany w ogrodzie
nie chce ugasić ognia w środku

ale łzy już ocieram jakbym był stąd

21.08.2013

Przestrzeń

stoję po kolana w oceanie falujących traw
a dookoła niczym niezmącona przestrzeń
żadnych drzew domów niczego co na siłę
przyciąga wzrok zatrzymuje łapie za gardło
znalazłem się w środku wszechświata
punkcik domalowany na rustykalnym obrazie
mogę patrzeć bez strachu w przyszłość
jakbym już przelał wszystkie wspomnienia
na papier jestem wolny a moje myśli są czyste
niebo jest czyste Boże pozwól mi tutaj zostać
położyć się w tej wysokiej trawie i zasnąć
już się więcej nie obudzić w środku nocy
jeszcze chwilkę odpocznę nie chcę wracać
do rzeczywistości gdzie każdy kamień
przypomina jakąś historię twarz rozmowę
po raz pierwszy od lat nic mnie nie boli
tylko miękkie kłoski głaszczą moje nogi
czy ja w ogóle jeszcze żyję? pytam
ale w odpowiedzi słyszę szum wiatru
położę się i jeśli nic mi się nie przyśni
to znaczy że jestem w raju

Kolacja z człowiekiem-ptakiem

obejmuje go niezdarnie w obawie
że jej ucieknie gdzieś do ciepłych krajów
do innego gniazda dlatego kupuje
czapki szaliki swetry żeby mu było ciepło
i zawsze czeka z kolacją śpiąc w kuchni
przy stole nad głębokim talerzem łyżką
serwetką w fantazyjne wzory a on
czasem przychodzi wesoły śpiewa
opowiada o swoich byłych miłościach
a czasem ją tylko strzeli miedzy oczy
wtedy musi wymienić talerz łyżkę
wyplamioną serwetkę we wzory
a kiedy się już naje to może go objąć
niezdarnie w obawie że jej ucieknie

20.08.2013

Magia pewnego poranka

ulicami jeszcze pustego o tej porze miasteczka
przechadza się siwo umaszczony koń fryzyjski
z kawałkiem postrzępionego powrozu na szyi
słychać stukot jego kopyt o kamienny bruk
a z okna na trzecim piętrze sączy się muzyka
nokturn 20 cis-moll Chopina opus pośmiertne
koń przystaje i przez chwilę strzyże uszami
kiedy z otwartej bramy wypada kundel dozorcy
i głośnym szczekaniem płoszy fryza ten
przewraca wózek mleczarza co się nagle pojawił
samym środkiem ulicy płynie mleczna rzeka
a tętent konia szczekanie kundla i krzyk
mleczarza zagłuszają ostanie dźwięki muzyki
i budzą miasteczko do życia tylko nikt nie chce
uwierzyć w historię o fryzyjskim koniu zasłuchanym
w tęsknych tonach nokturnu 20 cis-moll

Ptak

nie ma nic magicznego w byciu ptakiem
wystarczy umieć wić gniazda i mieć cierpliwość
do wrzeszczących dzieci które się komuś podrzuca
żeby w spokoju polatać po sklepach albo odpocząć
ptaki mają puste kości i są lekkie jak piórko

znam ludzi bez szpiku czekających na przeszczep
przebieram się za klauna i udaję idiotę bo nie wiem
co mogę jeszcze zrobić kiedy ulatuje z nich życie
widziałem jak jeden facet też chciał być ptakiem
ale to było po wojnie na której ptaki zrzucały napalm

z wierzchołka tamtej topoli widać dobrze całą okolicę
ten sąsiad umarł na raka tamten się zapił jeszcze jeden
który się powiesił na jabłonce i zostawił zapalony traktor
a najgorsze w byciu ptakiem jest zostawić wszystko
i odlecieć do obcego kraju i ludzi którzy nie rozumieją
mojego śpiewu

19.08.2013

Piękna Mery z domu starców w jednym bucie

Z ustami jak wysuszona skórka
owocu na który nikt się nie skusi
zgnije w pogryzionym przez owady ubraniu

artretyzm nie daje doskoczyć
do pierzastych aniołków z których każdy
ma swoje miejsce w modlitwie za zmarłych

przecież żaden się nie pochyli
gdy ktoś wczoraj nadepnął niechcący
but nie chce wejść na spuchniętą stopę

dokuśtyka do nieba w jednym

O topielcu ze stawu i zupie brokułowej z ptysiowym groszkiem

idę drogą przy stawie i odwracam głowę
z zielonej zupy wysuwa się ręka i łapie
za gardło gdy pytam kiedy zrobią meliorację
ktoś odkłada słuchawkę zniechęcony a ja
bawię się w poławiacza ptysiowego groszku
na zebraniu mieszkańców sołtys duka legendę
o topielcu przysypiam odkąd chodzę naokoło
drogą przez las w którym leśne licho zwodzi
że wracam dobrze po północy i już nic więcej
nie mogę zrobić miła pani w urzędzie obiecuje
na jutro próbę ktoś wskoczy i sprawdzi
czy w tym stawie rzeczywiście coś jest jednak
nic nie robią wobec tego w akcie desperacji
siadam przy brzegu gdy wysuwa się głowa która
prosi o papierosa bo mu jego zamokły zapraszam
na krem z brokułów i z ptysiowym groszkiem
a kiedy przyjeżdżają koparki robotnicy drapią się
po głowach widząc ptysiowy groszek rozsypany
spod drzwi mojej chaty aż do stawu

Piosenka

co z niego wyrośnie?

ta sama piosenka
puszczana do znudzenia
i refren
ze wszystkich epitetów
powtarzają się przez cały
dzień
niedzielny obiad
dzieciństwo
całe życie
muszę coś komuś udowadniać
nie będę drzewem
kamieniem
gównem
leżącym na schodach
polskiego kościoła w Paryżu
na drodze z Lusaki do Kasamy
z kobietą która nie chce znać
albo Bóg wie
gdzie poniosą oczy
byle dalej od tej piosenki
dureń bałwan gnój
leń śmierdzący
unieś się troszkę
to ci umyję dupę
ogolę obetniemy włoski
paznokcie
no powiedz coś półgębkiem
chociaż jedno słowo
ale nie chcę słuchać
tej twojej
cholernej piosenki

syn!