6.05.2014

Czy świt jest blady od urodzenia?

Kiedy noc podnosi wreszcie czarną
szeroką dupę żeby się stąd zabrać
z pełnym pęcherzem i strużką śliny w kąciku
leżę na rozbebeszonym łóżku jak bohater
kolejnego odcinka któregoś sezonu
najstraszniejszych koszmarów z przeszłości
słucham produkujących się ptaków za oknem
którym nie wiedzieć czemu jeszcze się chce
i jedynym otwartym okiem patrzę na zegar
że mógłby się ewentualnie dzisiaj spóźnić
świt wita mnie suchotniczym kaszlem
i rykiem wszystkich możliwych silników
co przed chwilą były w Wołominie
a za chwilę będą w Warszawie poustawiane
w rządki i tyle w temacie stolicy
jak już wspomniałem leżę sobie jak bohater
ale tak naprawdę tutaj chodzi o kogoś innego
świadomie napisałem kogoś ponieważ personifikacja
jest dopuszczalna w wierszu chyba że się mylę więc
proszę mi wybaczyć i jeszcze jedno
dzień dobry