10.08.2013

Przeklęte miasto (in memoriam)

przeklęte miasto depczą krowy a od ich głosu ginie
człowiek, dziesięciu, cała ulica ciał rozsypanych
tak mało króliczych nor, szpar między deskami

i skąd nad głowami jest tyle krzyży? dywan
przykrył podwórze, skwer i plac za kościołem
którego nie ma spadają płatki komunikantów

na głowy stalowych goliatów, poszukiwaczy
brzemiennych brzuchów w ciemnych piwnicach
aby kawałkiem stali wydłubać życie i spalić

te zaciśnięte pięści spomiędzy kamieni domu
co jeszcze wczoraj żył, śpiewał, z wybitych okien
sypały się kule coraz bliżej i bliżej i coraz rzadziej

iluż poetów z dziurą w skroni trzeba poświęcić?
pomyślał człowiek co w gównie po pas brodzi
i błądzi i gubi się i się zatraca w mroku niewiary

kiedy już tylko muzyka płynie po wodzie z odsieczą

Cateringowe kanapki popite łzami

tam słońce praży niemiłosiernie
tu między nami ledwie się żarzy
wręcz wieje chłodem z klimatyzacji
gdy mimochodem coś o obiedzie
wspólnym na łonie albo kolacji
najlepiej w domu przymieram głodem
z tego czekania twojej reakcji
popijasz wodę patrząc tak jakoś
bez fascynacji i zmieniasz temat
emancypacja współczesnych kobiet
jak kubeł wody na moją głowę
więc dając wyraz mojej frustracji
zamiatam wzrokiem całą podłogę
gdyż w oczy twoje spojrzeć
nie mogę zaraz wychodzę
by w samotności cateringowe
spożyć kanapki