tutaj już nikt nie przyjdzie
nie położy głowy na poduszce
to koniec proszę państwa
i niech się potoczy to co zostało
z brzękiem po podłodze i zniknie
pod szafą która jęczy żałośnie
nie płacz głupia nie ma sentymentów
każda uliczka się kiedyś skończy
a moja jest ślepa i głucha tej nocy
wiatr się nie liczy bo to wariat
kochają go pijani marynarze w drodze
z portowej tawerny do ciepłego łóżka
wszyscy pozostali przytrzymują czapki
żeby przypadkiem nie zamachać gdy
ślepą ulicą płynie statek z ładunkiem
pustych butelek na których ktoś skończył
wygrywać melodię i pocieszające jest to
że tylko patrzeć a przypłynie następny