29.04.2013

Szybkie spojrzenie na niedzielne popołudnie

ludzie pędzą.  autobusy i tramwaje.
byle dalej, szybciej.  uciekają do obowiązków
spędzenia niedzieli w domach towarowych
centrum albo na sztucznym drzewie.
palmie, co wyrosła. a wczoraj
jej tam jeszcze nie było. Ktoś się rozebrał.
w pośpiechu go ściągają i do karetki.
rondo jerozolimskie i nowy świat
zielona łąka w sercu wirującego betonu.
a dookoła karuzela niskopodłogowych
potworów, co mówią ludzkim głosem,
ale nigdy nie powiedzą KOCHAM.
biedaczek, chciał odpocząć pośród
równiutko posadzonych źdźbeł,
zacienionych sztucznymi liśćmi.
teraz pędzi na sygnale. ktoś go pyta
o nazwisko. zapomniał z tego pośpiechu.

Do warkoczy zawiedziony wstążką polnej drogi

wyglądała mnie na rozstaju
dróg polnych gdzie brzozowy
krzyż samotny pośród łąk

umajonych kwiatem wonnym
żeby zwabić bluzeczką.
śnieżnobiała rozpięta

jak tęcza po wczorajszej
burzy między pagórkami aż
do ruczaju mnie za rękę

zawiodła. poprowadziła
jak ślepca co spragniony
po długiej wędrówce

w palącym słońcu nie widział
nic tylko pszeniczne kłosy
jej długich warkoczy.

26.04.2013

Gdy Wenus, Mars i Słońce, co wpadło do stawu

w ekstatycznym splocie przybysze
z dwóch planet krążących po orbicie
słońca które latem wpadło do stawu
żeby rozsypać się tysiącem iskier

bliskie spotkanie pośród falujących
traw co stały się miejscem połączenia
oto dwa różne od siebie światy leżą
wpatrzone w świetlne refleksy

krótka chwila zanim słonce pozbiera
się z rozsypanych na wodzie blasków
i popłynie w kierunku zachodnim
a przybysze odlecą do swoich spraw

Dotyk

gram palcami. twoje ciało
w cienkiej sukience wieczorowej
której już nie widzą oczy.
czy przez słabe światło migocące
na świeczniku. a może to wyobraźnia
odsłania wszystkie tajemnice
ukryte przez niezaproszonym wzrokiem.
przecież wystarczy się wsłuchać
w przyspieszony oddech na mojej twarzy.
prowadzi cichym dźwiękiem przyjemności
w miejsca, które pragną dotyku.
opuszki będą naciskać satynową
powłokę delikatnie, żeby nie popsuć
całego dzieła. Gdy słodka symfonia
wpływa do mojego wnętrza
to wprawia moje ciało w rezonans.

25.04.2013

Wstęp do robotyki

roboty przemysłowe wstają rano, bo tak
są zaprogramowane przez system
zarządzający ich czasem, który opracował
dla nich program dnia pracy w fabryce.

poranne czynności wykonują z automatu,
ponieważ ich procesory rozkręcają się dopiero
około godziny dwunastej, podczas przerwy
na kawę z dystrybutora w stołówce fabrycznej.

po godzinie czternastej, ich program
zawiesza się. układ ulega silnemu przegrzaniu
i wymaga natychmiastowego schłodzenia
płynem, zakupionym w wyznaczonych punktach.

po spożyciu kilku butelek płynu chłodzącego
następuje reset systemu i uruchamia się
tryb awaryjny, w którym będą funkcjonować
aż do późnych godzin nocnych.

zanim przejdą w stan uśpienia, mogą
się znęcać nad małymi robocikami za
złe stopnie. ewentualnie nad tymi robotami, które
Pan Konstruktor wyposażył w gniazda żeńskie.

22.04.2013

Głowa

szanowni państwo proszę zachowywać się stosownie
do tego miejsca. to jest cmentarz gdzie urny
z formaliną są równiutko poustawiane
w katakumbach metalowych regałów
pochylam się nad inskrypcją wypisaną na
kawałku plastra przyklejonego do brudnego słoika
przekrój podłużny stopy NN.
wieczny odpoczynek szepcą nieruchome usta
bo przecież jest jeszcze jakaś wrażliwość. 
ale Baśka sieM jednak odmóżdżyła za plecami
nerwowy chichot bo oto dochodzimy do
plastikowego wiadra z wypisanym markerem
memento GŁOWA przelatuje myśl ile się mieści
ludzi w takim żółtym wiadrze. Szybko gaśnie jak
te wszystkie życia zapakowane po brzegi. Proszę
wskazać i opisać części mózgu. Palec oddzielony
białą gumą dla zachowania dystansu i pozorów
emocjonalnego bezczucia naciska miękką
galaretowatą masą. zaliczyłem wychodzę na obiad
ale nie jestem głodny przez tydzień aż obrazy zastąpię innymi

21.04.2013

O Icku, co skoczył prosto do nieba

Icek pyta matkę czy to już piekło
ta patrzy przerażona to na okno
to znów na niego owija go szczelnie
puchową kołderką żeby mu było ciepło
tam w dole na trotuarze śpij Icuniu
zaraz bramy raju ci pokażę

Marsz węgierski na dwie skronie

werble pulsujących skroni
wystukują rytm marsza
węgierskiego w mojej głowie

zatykam uszy dwiema (dwoma)tabletkami z krzyżykiem
bo jestem wierzącym

i praktykującym połykaczem
leków od bólu głowy
i nigdy nie byłem zmobilizowany

Uważajcie na parkowe ławki!

siadam na ławce w parku w ten sposób
żeby zasłonić karteczkę z napisem
uwaga świeżo malowane. w zasięgu

wzroku jest kilka osób które udałoby się
złowić w pułapkę mojego towarzystwa
gdyby się nie domyśliły że ta oto ławka

dzisiaj jest zielona a wczoraj była niebieska.
lepki jęzor kameleona czyha zakamuflowany
na ofiary nie będące stałymi bywalcami parków

miejskich albo nie przykładające zbytniej
wagi do kolorów i pewnego samotnego
garnituru w szerokie zielone pasy.

20.04.2013

Gołębie odmawiają kadisz

rozdarte paszcze kamienic
wypluwają czarne perły
bo ich przeznaczeniem niebieskie
niwy nie ogień piekielny

oblizują się przy tym
czerwonymi jęzorami ognia
jakby z żalu że najlepsze
co miały muszą teraz oddać

a śmierć od aryjskiej strony
zbliża się równym krokiem
sprawdza czy nie ma jeszcze życia
w wypalonych oczodołach okien

płonie siedmioramienny świecznik
potępionego miasta Generalnej Guberni
karuzela życia już się nie kręci
tylko gołębie odmawiają kadisz

Dojrzałość ze Szczęśliwic

wyrzucona z autobusu
w godzinach poporannych na moście.
bomba wraz ze starą torbą
poleciały do rzeki smródki. prawie
kilogram trotylu i prymitywny zapalnik
który miał być uruchomiony przez pociągnięcie
za czarne sznurowadło obciążone
damską portmonetką na końcu spadł jak kamień
z serca i jest poszukiwany przez naszych dzielnych
szambonurków. za molestowanie
nieletniego połączone z piciem kawy z mlekiem
i dwoma łyżeczkami cukru
 w pojeździe komunikacji miejskiej
spotkała ją sprawiedliwa kara. bohaterski
młodzieniec otworzył i skonfiskował portmonetkę zanim
zdążyła pociągnąć za sznurek uniemożliwiając dokonanie
aktu terroru na szpital miejski
przy ulicy wilczej w warszawie.
decyzją pani prezydent może
zachować zawahtość pohtmonetki w wysokości
najniższej henty khajowej
whaz z odcinkiem a dla mnie
ohdeh za męstwo i nowy autobus niskopodłogowy.
nie będzie przeprowadzanych eutanazji
dofinansowanych z enefzetu w szpitalu
na wilczej z obawy przed kolejnymi aktami terroru
oskarżona w ostatnim słowie
procesu poszlakowego wybełkotała coś niewyraźnie
że jest przeszczęśliwa bo obyło się bez ofiar w ludziach

19.04.2013

Młodość w Wesołej

w szpitalu na wilczej jest
darmowy pokaz eutanazji
bo dofinansowanej z enefzetu.
zakładam niedzielne spodnie
dresowe i obuwam się adekwatnie
na tę okazję która trwa do końca maja.
w autobusie linii sześć sześć sześć
jest dość ciasno i nie mogę
rozłożyć kolan w potrójne lampasy
co powoduje dyskomfort dla mojego
krocza. na domiar złego jakaś
pomarszczona desperatka sadza swoją
trzydrzwiową szafę na moich rzepkach
płacząc że ma żylaki.
los jest dla mnie łaskawy bo
współpasażerowie interweniują
u kierowcy i pasażerka opuszcza pojazd.
udaje mi się też wymierzyć osobistą karę
pozbywając staruchy renty wraz z odcinkiem
widząc przez okno niczym niewytłumaczalną
radość w jej oczach wygodnie się rozkraczam.

Starość na Radości

w rossmanie jest promocja na krem
przeciwzmarszczkowy dla klientek
z podbitą legitymacją szkolną
i poniżej dwunastu
idę kupić a ona, że jestem za stara
na krem przeciwzmarszczkowy
i żebym natychmiast opuściła sklep.
w szpitalu na wilczej robią eutanazję
z dofinansowania enefzetu. niech się pani
pospieszy bo tylko do końca maja. w autobusie
siadam na kolanach z potrójnym lampasem
u jakiegoś młodzieńca bo mi się żylaki odezwały.
kierowca sprawdza, że mam legitymację
inwalidzką zalaną kawą z mlekiem i dwoma
łyżeczkami cukru. wyprasza mnie z pojazdu
bo sam pije czarną z termosu, widziałam to
i wychodzę bez szarpaniny a pojazd odjeżdża
widzę w oknie uśmiechniętego młodzieńca z moją
portmonetką  w rączce. macha do mnie ja do niego.
Jest jeszcze most na rzece między bratnią a wilczą.
szybciutko rozbieram się do naga
bo mi szkoda wrzucać ubrania do takiego ścieku.
aresztuje mnie patrol i dostaję dożywocie.
pod językiem mam schowane sznurowadło.
na czarną godzinę.

17.04.2013

Taki śliczny chłopczyk

na jałowej skalistej ziemi
starej kaliny
zbocze wąwozu
miedzy kościołem świętej agnieszki
a żydowskim kirkutem
z przewróconymi macewami
przez idiotów w mundurach

w otoczeniu chwastów
których nikt nie wyrwał
skomlących na bułkę
dziobaną przez wrony
pod mordownią kalinka
a dzisiaj biedronka

bez dostępu do słońca
bo pokój od północy
ósme piętro
ciężko znosić matkę
w trumnie
z wielkiej płyty ocieplonej
wełną mineralną
na osiedlu kolejarz
z powodu ojca

wyrósł bez silnych korzeni
zasad moralnych
ze skwaszoną miną
ale z wybujałą fantazją
i rozwiniętym instynktem
samozachowawczym
taki śliczny chłopczyk

16.04.2013

Wiosna!

krokusy rozkładają płatki
do pierwszych promieni
drugi cios w klatkę
piersiową natępny w krocze
na gałęzi śpiewa zięba
cichą modlitwę szepce
nim omdleją usta
kot wygrzewa futro
w kwietniowym słońcu
wpatrzone w bezchmurny
błękit oczy bez ruchu
do życia świat się budzi
odchodzi wreszcie zima
i do nas już nie wróci
zgłasza się poczta głosowa

15.04.2013

Chryzantemy złociste

Przyszedł z reputacją miejscowego lumpa.
Najpierw była kanapa w salonie
Aż cieknący kran w kuchni
Zamknął wreszcie mordę.
Był złotą rączką w poprzednim życiu
A ona była wciąż nieufna.
Nauczyła go pić herbatę
Na stole w kuchni było bosko
Przenieśli się do sypialni.
Budzący promień słońca zmieniał go
W dziesięciokaratowe złoto.
Z dziurawą wątrobą. Odtąd dba
Żeby miał zawsze świeże
Złociste chryzantemy.

12.04.2013

Leży baba na stole

lekko przypudrowana
i rubensowskie kształty
dziś naszła mnie ochota
nie stronię też od gorzały
ale kawał wielkiej baby
mógłbym mieć codziennie
nie od święta, a gorzałę
to można w weekendy
bo papierosów nie palę
rzuciłem na studiach
jak się zakochałem w jednej
takiej niepalącej babce

w zasadzie małe babeczki
są i owszem niczego sobie
ale czuję po nich
jakiś taki niedosyt
jeśli małe to najlepiej
kilka jednocześnie
jak szaleć to szaleć
wszak jestem pies na baby
w zasadzie to lubię
takie duże, wyrośnięte
a i nie lubię też jak mają
za dużo tego… no  lukru
bo od takich mnie mdli

11.04.2013

Kwietny dywan

 zimne lufy karabinierów
uzbrojone w pączki róż
wstrzymane oddechy
i salwa w plecy nadziei

rozsypane na chodniku
płatki ręką wiatru utworzą
krwistoczerwony dywan
miejsce uświęcone

ktoś na nim uklęknie
inny ktoś rzuci peta
lub tylko pokiwa głową
i na co im to kurwa było

10.04.2013

Jabłoń

w sercu kwitnących ogrodów
gdzie tygrys i eufrat znaczą
granicę wiecznej wiosny
rośnie jabłoń obsypana kwiatami

delektujesz się ich zapachem
i leciutko uśmiechasz
może na wspomnienie historii
związanej z jej owocem

a może jednak do mnie
gdy cię w sennym widzeniu
zadręczam pytaniami czy będzie
dane jeszcze wspólnie pomarzyć

na jasnozielonej trawie
wygnieciony wijący się ślad
dalej kilka rozsypanych
wysuszonych liści figowca

Ekshibicjonista emocjonalny

ten gość ma problemy
niech idzie do spowiedzi
zamiast eksponować
albo do lekarza

swoje sekrety
niech lepiej schowa
gdzieś na dno szuflady
a po co nam wiedzieć

cholerny zboczeniec
co on ma w środku
to nie nasz interes
my mamy swój własny

i sie go trzymamy
oburącz

8.04.2013

Jestem dawcą najlepszych genów

Moje jądra rozsadza
czysty materiał genetyczny.
Pierwyj sort.
Poszukuję kolejnej matki
dla mojego potomstwa
z pominięciem uczestniczenia
w procesie wychowawczym.
Bo jestem Dawcą
Najlepszych Genów.
Bez przysięgi na wierność.

Krzyczę: Jestem bogiem
Mój ryk niesie się echem
po okolicy i wraca
słodką melodią do moich uszu.
Jak mój ojciec i dziadek
zdobiący ściany
partyjnych notabli
zamiast świętych obrazów.

Kontrolowany odstrzał.
Przeszkoda w realizacji
życiowej misji
przekazywania genów.
Ktoś odcina mi głowę, patroszy
I wiesza na ścianie
w swoim myśliwskim domku.

6.04.2013

Drapiąc się nogą za uchem

Brudno-szare ulice jakiegoś miasta,
w którym jestem przypadkiem,
bo nie miałem biletu, który uprawnia
do przejazdu środkiem komunikacji.
Powszechny problem dla tych, którzy jak ja,
podróżują bez celu.

aż się włos jeży od popieprzonych
przepisów, które dyskryminują
osobniki niedostosowane społecznie,
z zakazem wstępu do miejskich parków.
Pewnie zakłócę tym dostosowanym, uprawianie
seksu w krzakach. Fałsz wyczuwam na kilometr.

Przechodzę na czerwonym,
bo mam w dupie przepisy o ruchu drogowym.
Jeszcze usiądę na środku ulicy, w tym
obcym mieście i będę patrzył na czerwonego
ze złości dupka, który przecież nie złamie szóstego przykazania.
Drapiąc się nogą za uchem, myślę sobie, że
chyba mam pchły.

5.04.2013

Kim jest bóg wojny

ustawił naród w równe rządki
jak na zagonie marcheweczki
na widok wodza wznoszą rączki
a w każdej rączce chorągiewki

wreszcie odsłonił krzywe ząbki
już cieszą skośne się mordeczki
aż do bólu machają rączki
dostaną ryżu dwie miseczki

niech maszerują żołnierzyki
wódz demonstruje swe zabawki
trzęsie się wujek z Ameryki
tylko na drzewach płaczą ptaszki

3.04.2013

Szpital Zbawiciela

siostrzyczki białe jak aniołki
w dyżurce piją czarną kawę
na biurku leżą zgrabne nogi
i śmierć się zbliża korytarzem

wczoraj dostały dwa tysiące
a mieli jakiś dać dodatek
za oknem już zachodzi słonko
mrok zapanuje wnet nad światem

nagle ucichły ciche jęki
co dobiegały z sali obok
wreszcie biedaczek już nie cierpi
przyszła i wzięła go ze sobą

siostrzyczki białe jak aniołki
w dyżurce piją czarną kawę
na biurku leżą zgrabne nogi
śmierć się oddala korytarzem

1.04.2013

Drzewo Stan

Zamienię się w brzozę
O korze białej jak niewinność
Którą utraciłem na zabawie
Karnawałowej w szkole
Podstawowej imienia
Leśnych Pułków z Iwoną
Co pachniała gumą arabską
I się do mnie przykleiła
Zamienię się w wierzbę
O wnętrzu wyżartym
Przez korniki które
Toczą moją wątrobę
Gdy leżę w rowie wypiwszy
Dwa wina owocowe
Pod sklepem spożywczym
Ale nie będę płakał
Zamienię się w sosnę
Której przyszło na
Jałowej glebie zpuścić
Korzenie smaganej
Po pysku przez wiatr
Niepowodzeń od morza
Co wyrywa igły z mojej
Śniadej złuszczonej skóry



Recytuje Pani Wanda Szczypiorska
http://www.supershare.pl/?d=CEF5912D2