9.03.2017

Pieśń o boskim kamieniu

rzuć we mnie słowem ciężkim jak kamień
by wybić z głowy myśli zebrane
przeddebiutancką szczerą wypowiedź
trochę kulawą i trochę o tobie
bądź dla mnie bogiem-egzekutorem
karzącym palcem wyskrob spod powiek
resztki współczucia dla pierwszych kroków
stawianych w mroku nieprzeniknionym
niech się wypełni niechaj się stanie
niedoszły poeta skończony człowiek

Dla pewnej babki

bądź sobie taka zwyczajna
a nawet trochę jajowata
(lub jeśli wolisz bądź owalna)
bo to co robisz- mistrzostwo świata
w leczeniu ran tyś idealna
moja ty babko lancetowata

Drzewo

pod moim blokiem rosło drzewo
opuszczone przez dawnych miłośników
miękkiej skórki i soczystego miąższu
których zepchnięto spychaczami poza margines
ostatnia pamiątka po złocistych strzechach
i przekrzywionych płotach w czapkach
z glinianych garnków w esy-floresy
wspinałem się na nie jak dziecko
które potrzebuje matczynych ramion
a ono wypełniało moje życie słodkościami
jak się karmi jedynego syna
niestety nie potrafię zrozumieć
jakim prawem umarło
ale ludzie mówili
że już wypuszczało pączki