20.06.2013

Kiedy na mnie patrzy

jedna belka surowego drzewa
do obolałych pagonów przypięta
za ofiarność i odwagę bycia
człowiekiem kiedy wróg jest
tylko na wyciągnięcie ramion
chciałoby się objąć wszystkich
ale coś trzyma za nadgarstki

wystawiona na pośmiewisko
nagość jedynie potwierdzeniem
że tak oto wygląda  prawda
wstyd i hańba krzyczy tłum
a na głowy spływa krew czysta
którą chłepce jakiś zbrodniarz
co poczuł się spragniony raju

stoję daleko zdjęty strachem
przed samym sobą kiedy czuję
że mnie widzi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz