nie kocham
mojego miasta z watą wciśniętą
pomiędzy dubeltowe okna
i bezwstydnie rozsuniętymi zasłonami
gołej żarówki na klatce schodowej
albo bramy rozwalonej na oścież
podwórka co kusi przechodniów
jaśminowym zapachem
oraz tych wszystkich nocnych koszul
które unosi byle podmuch
a rozebrane rusztowania
mogą sobie tak leżeć do jutra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz