idą święta
po skrzypiących schodach
na czwarte piętro
z przepaloną żarówką
zamiast gwiazdy
i niezgrabnym chujem
nad zarzyganą szafką na liczniki
które odmierzą
każdą gorzką kroplę
pospiesznie wytartą w rękaw
roznosi się zapach
grzyba i pleśni
a z rozerwanej siatki
łypie śmierć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz