ścierwo poezji leży na chodniku
rozjechane po stokroć
przez pijanych krytyków
tłoczą się tocząc ją białe robale
a gdy się już przetoczą
to nie koniec wcale
nadlecą kruki i wrony z oddali
wydziobią co zostało
razem z robalami
ptaszek jak wiadomo pożywką dla kota
kota gonić pieska
naszła dziś ochota
a psa wszyscy wiemy ciągnie do człowieka
człowiek jak to człowiek
nie zadrży mu ręka
chwyci psa za kołnierz i na dwór wyrzuci
pies obsika furtkę
pójdzie i nie wróci
jaki z tego morał? spytam retorycznie
poezja moi mili
umiera cyklicznie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz