5.06.2014

Koncert

Przyjmijmy że mój pokój
to duża mroczna sala
a przez przysłonięte okno wpada
wąski snop światła i kładzie się
dokładnie w tym miejscu
na którym aktualnie siedzę
Przebieram nerwowo palcami
i chociaż przykurzony klawikord
jeszcze nic nie zagrał
pyłki z przydomowej topoli
tańczą w powietrzu jak oszalałe
słychać pokasływanie zniecierpliwionej widowni
(przyszła chyba tylko po to
żeby mi udowodnić że nie tędy droga)
albo to mój ojciec
odpalił kolejnego papierosa
w samobójczym geście desperacji
skrzypnęło krzesło gdzieś na końcu
a w ten sposób skrzypią tylko drzwiczki
w szafce nad zlewem
tam gdzie trzymamy leki po matce
zastanawiam się co mam zagrać
żeby wreszcie rozpędzić mrok
i zobaczyć ludzkie twarze
na pewno będzie to coś długiego
bo uwielbiam kiedy do tego wszystkiego
dochodzi jeszcze ból nadgarstków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz