11.02.2014

Pora obiadowa

gdy ty piałeś koguciku kurodziobku
z wysokości glinianego garnka z jednym uchem
opuszczonym biesek przez wieś przemykał
cichuteńko opłotkami leciuteńko się unosił
biały dymek z letniej kuchni zapach
gotowanego mięsa z kością
niezgody rzuconej przez złego pomiędzy
domy drewniane kryte a słońce się odbija
jak od niklowanych hełmów gdy obce wojsko
maszeruje środkiem uniesione lufy
kostuchy ślepia zaglądają do okien
gore! gore! stodółka w samym środku wszechświata
oczy przewrócone do nieba w wojskowej kuchni
bulgoce rosół Mittagessen samt Nachtisch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz